Rozdział 3

83 3 0
                                    

Nie żałuję. Nie żałuję niczego, co się wydarzyło w te święta.

Nawiasem mówiąc, bitwa na śnieżki zbliża do siebie strony przeciwne. Mimo okropnego zimna, odmarzniętych kończyn i mokrych ubrań bawiliśmy się świetnie. Jednak najlepszy i zarazem najgorszy moment nastąpił tuż przed wejściem do domu Pottera.

Zatrzymałam się wtedy przed schodkami i spojrzałam w niebo. Lekko prószący śnieg spadał mi prosto na twarz, jednak mimo to, mając otwarte oczy, wpatrywałam się w gwiazdy. Chyba właśnie dlatego tak bardzo lubiłam noc - przez gwiazdy. Uśmiechałam się pod nosem, gdy nagle widok zasłoniła coś innego. Właściwie też gwiazda, tyle że w bardziej ludzkim wydaniu. Zamknęłam oczy, wzdychając.

- Szukasz mnie? - zapytał Syriusz, uśmiechając się łobuzersko. Był ode mnie co najmniej o głowę wyższy, więc nie trudno mu było zasłonić mi widok na niebo.

- To, że twoje imię jest też nazwą gwiazdy jeszcze cię nią nie czyni, Black - odgryzłam się. Otworzyłam oczy, a gdy ujrzałam jak blisko siebie stoimy, głęboko wciągnęłam powietrze. Nie cofnęłam się. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego oczu. Ciemne i błyszczące niczym gwieździste niebo, które uwielbiałam. Pomyślałam wtedy, że mogłabym wpatrywać się w jego tęczówki całymi dniami i nigdy by mi się nie znudziły. Ale zaledwie sekundę później zrobiłam to samo co on - zjechałam wzrokiem do jego ust, a Syriusz do moich. Nigdy nie zaprzeczyłam temu, że Black jest przystojny. Teraz, gdy miałam możliwość przestudiowania jego twarzy z tak bliska, wiem to na pewno.

Nie miałam pojęcia co właściwie robiłam, ani dlaczego. To były odruchy. Bez mojej zgody moje ciało wspięło się lekko na palce, a dłonie już prawie złapały za poły jego płaszcza. Z lekko rozchylonymi wargami - czego też nie kontrolowałam - wędrowałam wzrokiem od jego oczu do ust. Wyraz jego twarzy mówił sam za siebie. Chciał mnie pocałować, ale był tak samo niezdecydowany i zaskoczony tym, co się działo, jak ja. Nieśmiało uniósł rękę i delikatnie odgarną z mojej twarzy kosmyk ciemnoblond włosów. Ciężko mi było uwierzyć, że to ten sam Syriusz Black, którego, wydawało mi się, że znałam.

Mogę przysiąc, że od pocałunku dzieliły nas milimetry. Czułam na wargach jego ciepły oddech. Wtedy nie wiedziałam czy na pewno tego chcę. Wyłączyło mi się racjonalne myślenie i działałam pod wpływem chwili. Dosłownie w sekundzie, gdy nasze usta miały się zetknąć, drzwi domu Jamesa otworzyły się z cichym skrzypieniem. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.

- Zamierzacie wejść, czy będziecie tak stać i powoli zamarzać na tym mrozie?- zapytał, jednak w jego głosie można było wyczuć trochę goryczy. Syriusz ruszył z miejsca bez słowa. Zrobiłam to samo, a przed wejściem szybko przeniosłam wzrok na Blacka. Zdążyłam zauważyć, jak rzuca przyjacielowi nienawistne spojrzenie. Na tym właściwie skończył się ten dzień. Do następnego ranka wszyscy zamknęliśmy się w swoich pokojach. Jedynie około północy usłyszałam dźwięki rozmowy, lecz być może działo się to tylko w mojej wyobraźni. Byłam zmęczona, więc to możliwe.

Na szczęście następnego dnia wszystko było w porządku. Ani ja, ani Syriusz nie wspominaliśmy o tym, co wczoraj prawie się wydarzyło. Późnym popołudniem przygotowaliśmy wspólnie spóźnioną kolację wigilijną. O dziwo, wszystko było zjadliwe, a było to coś więcej niż kanapki.

Cały tydzień zleciał nam w miłej atmosferze. Zero kłótni, jeżeli się droczyliśmy, to tylko dla śmiechu. Było po prostu świetnie.

*

Syriusz

Siedzimy we czwórkę w przedziale, żywo rozmawiając. Oczywiście głównym tematem jest planowanie kawałów na ten semestr. Nie mogę uwierzyć, że zostało tylko pół roku do zakończenia naszej nauki w Hogwarcie.

Make You MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz