3.

52 2 0
                                    


W parku przed szkołą stoją jak zawsze grupki ludzi. Każdy inny, a jednocześnie taki sam jak reszta jego znajomych w paczce. Kolejny upokarzający rok szkolny w klasie pełnej ludzi, w której może trzy osoby wiedzą jak mam na imię. Przeciskam się przez ten tłum uśmiechających się pomponiar, które jedyne o czym śnią to o układzie na zbliżający się mecz. 

Wchodząc do budynku czuję zapach świeżej farby. Już na samą myśl robi mi się nie dobrze,a ten cholerny zapach będzie utrzymywał się pewnie przez najbliższe dwa miesiące. Przechodzę przez główny korytarz jak najszybciej, bo tu też panuje oczywiście niesamowity tłok. Chociaż to już prawie drugi miesiąc szkoły to mam jej dosyć. Kusi mnie wolność, chce stąd uciec. Docierając do swojej szafki zauważam jakiegoś chłopaka, który bezczelnie się o nią opiera. Jeszcze jakiś palant, który chyba nie wie, że wolno opierać się tylko o swoją szafkę, musi mnie dziś wkurzyć. 

- Możesz się przesunąć? To moja szafka. - staję przed nim i z lekkim gniewem przemawiam do tego idioty.

- Oj przepraszam, nie wiedziałem. 

- To się do wiedziałeś. - chłopak odsuwa się, aby zrobić mi miejsce. Otwarłam swoją szafkę i przełożyłam do niej książki. Chłopak, który stał przy mojej szafce już dawno odszedł wraz z swoim kumplem. 

Zaciągnęłam mocniej rękawy i ruszyłam korytarzem wprost do sali 35, gdzie miałam mieć lekcje angielskiego. Po drodze spotkałam Roberta wraz z grupą swoich znajomych. Harry, Ethan, Gregor, Megan i Cecil. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się do wszystkich, ale wzrok utkwił mi na Cecil. Na wysokiej, szczupłej dziewczynie, której włosy są idealnie proste i jednolicie złote. Jej wzrok mnie przerażał. Błękitne oczy nie miały w sobie żadnej odrobiny ciepła i radości. Zawsze traktowała mnie jako przeszkodę, a ja nie wiem czemu. 

- Ej, Auri gdzie się tak spieszysz? - słyszę głos Gregora, który mnie dogonił. Przyjaciel mojego brata jest dużo wyższy od mnie, żeby mu odpowiedzieć muszę spojrzeć w górę w jego zielono-brązowe oczy. 

- Na lekcję angielskiego. - odpowiadam mu i wiem, że jestem cała czerwona na twarzy. Chociaż znam go od dziecka to zawsze się przy nim niesamowicie czerwienię. Czuję się przy nim dziwnie i nieswojo. Gregor jest typem chłopaka, do którego dziewczyny lgną, może dlatego tak mnie onieśmiela.  

Nagle zatrzymał się wprost przed mną. I głupia ja o mało co na niego nie wpadłam. Usłyszałam jego cichy śmiech. Położył  mi dłonie na ramionach, żeby mnie zatrzymać.

- Powoli Auri do lekcji zostało jeszcze 10 minut. - Czułam jego wzrok na sobie,ale bałam się spojrzeć w górę.  - Dzisiaj po szkole wpadamy do was. Będziesz w domu? 

- Wpadacie? Wszyscy? - podniosłam wzrok na jego twarz. Uśmiechał się.

- Nie, no bez dziewczyn. Tylko ja, Ethan i Harry.

- A Megan i Cecil? Zawsze z wami przychodziły? - zaczęłam się bawić rękawem bluzy. 

- Nie denerwuj mnie Cecil, wystarczy mi jej towarzystwo w szkole. - Jego oczy na pytanie o nią stały się brudno brązowe. - Dobra, ja lecę, miłego dnia Auri. - wymawiając moje imię uśmiechnął się po czym odszedł na drugi koniec korytarza. 

- Nawzajem Gregor. - szepnęłam sama do siebie i szybko odeszłam z tego miejsca. Skierowałam się na schody. Wchodząc po nich spojrzałam na widoczny z nich korytarz. W oddali widziałam grupkę znajomych mojego brata. Wzrostem górował wśród nich Harry. Chłopak, którego wzrost wynosi 193 centymetry nie da się nie zauważyć. Obok Harrego stał Robert i Ethan. Cecil próbowała rozmawiać z Gregorem, ale z tego co dostrzegłam nie wychodziło jej to. Gregor bardziej skupiał się na tym co do niego mówi mój brat.

Z lekkim uśmiechem na twarzy weszłam na angielski i zajęłam miejsce obok Jess i Iana.

- Ohho, uśmiechnięta Aurora! Albo brat przestał ci podbierać słodycze z pokoju, albo rozmawiałaś z....

- Cicho bądź Ian do jasnej cholery. - powiedziałam z lekkim drżeniem w głosie z strachu, że ktoś może usłyszeć.

- Gadała z nim. Robert nigdy nie przestanie kraść jej słodyczy. To niemożliwe. Tak samo niemożliwe, żebyś ty kiedyś przestał mówić. 

- Jesteś bardzo kochaną przyjaciółką Jess.

- A ty unikalnym gejem w tej karuzeli wariactwa.

- Ja jestem biseksualny, przypominam ci moja droga.

- Uważaj, bo ci uwierzę. 

Ich wymianę zdań na szczęście zakończył dzwonek. Miałam dość słuchania ich głupiego gadania. 




Dobranoc Auroro.Where stories live. Discover now