Czekam w salonie, a moje serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej. Robert jak zwykle siedzi i ogląda coś w tv. Jest wyluzowany, a ja w tej chwili wyglądam jak przestraszony kot.
- Ale się boisz. Spokojnie, jeśli coś Ci zrobi to go dorwę. - odzywa się gdy widzi, że szósty raz poprawiam kolczyki.
- Własnego kumpla? - pytam z zdziwieniem.
- Tak, ale wiem, że on Ci nic nie zrobi. Gorzej gdyby był to Harry. Jemu nie ufam. - bierze łyk herbaty, którą zaparzył w moim ukochanym kubku.
- To czemu się z nim przyjaźnisz?
- Dobre pytanie. Tak w ogóle to ładnie wyglądasz. I się już tak tym nie przejmuj. To tylko randka z jednym z najseksowniejszych chłopaków z liceum, który w dodatku gra w szkolnej drużynie piłki i jest bramkarzem, a cheerleaderki skandują jego imię na każdym meczu. W tym moje i Ethana też.
- Nie pocieszasz.
- Do usług. - jego uśmieszek jeszcze bardziej mnie wkurza. Słyszę dzwonek do drzwi, ale za nim się ruszę Robert już jest w drodze. Widzę jak je otwiera i wita się z Gregorem, a mnie momentalnie robi się gorąco. Chłopak ubrany jest w białą koszulę, którą włożył do eleganckich, szarych spodni. Zaczynam się zastanawiać, czy ja w swojej zwykłej granatowej sukience mu się w ogóle spodobam.
- Auri! Jakiś frajer po ciebie! - Robert drze mordę chociaż wie, że jestem nie daleko. Biorę parę wdechów i wychodzę. Gregor uśmiecha się promiennie, a mój głupkowaty brat jedynie wywraca oczami.
- Hej. - mówię cichutko i czuję jak moje policzki płoną czerwienią.
- Cześć. - podchodzi bliżej do mnie, ale za nim cokolwiek zrobi spogląda na Roberta, który kolejny raz wywraca oczami i wraca do salonu. Gregor dopiero teraz wyciąga niewielki bukiecik przepięknych białych lilii.
- Ni.. nie musiałeś. - odpowiadam kiedy wręcza mi kwiaty, a jednocześnie przy tym zagryza dolną wargę.
- Nie wiedziałem, czy się spodobają, ale Robert mi... - wiedziałam, że ten debil mu powie.
- Dziękuję, są piękne. Poczekaj chwilkę wstawię je do wody. - znikam szybciutko w kuchni i wyciągam wazon. Gdy nalewam wody obok pojawia się mój ukochany braciszek.
- To się chłopak postarał. - mówi chichocząc. Wstawiam kwiaty do wody i zostawiam je na stoliku.
- Idź sprzed moich oczu potworze. - odzywam się do niego, a ten nadal rży jak głupi. Mam ochotę go jebnąć, ale jakimś magicznym sposobem się hamuje. Robert się uspokaja i mnie delikatnie przytula.
- Baw się dobrze siostrzyczko. - mówi i daje mi buzi w czółko. Tęskniłam za tym czułym Robim.
- Dziękuję braciszku. - żegnam się z nim i wychodzę. Gregor ciągle czeka w przedpokoju. Wracam do niego z uśmiechem na twarzy, chociaż w mojej głowie panuje najprawdziwsza burza.
- Możemy iść. - mówię, a on uśmiecha się w ten niesamowity sposób kiedy zamykamy za sobą drzwi.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz. - jego komplement zmiękcza mi nogi, ale nie słowa, które wypowiada, ale w jaki sposób to robi i jak w tym momencie na mnie patrzy. Uśmiecham się w nieznaczny sposób. Wsiadamy do jego samochodu i ruszamy. Na początku gadamy o głupotach, żeby lekko rozluźnić całą sytuację, bo raczej nie codziennie jeździ się na randki z kimś kogo zna się od dziecka.
- To gdzie mnie zabierasz? - pytam gdy widzę, że jedziemy poza miasto. Zaczynam powoli się obawiać, czy nie próbuje mnie gdzieś wywieźć i brutalnie zgwałcić. Auri uspokój się. On Ci nic nie zrobi. Powtarzam w myślach.
![](https://img.wattpad.com/cover/120798231-288-k164227.jpg)
YOU ARE READING
Dobranoc Auroro.
Teen FictionSen zabiera nagle. Sen owija się wokół człowieka jak mgła w koło gór. Sen jest bratem Śmierci. Między nimi jest cienka linia i wystarczy krok... by złamać granice. - Auroro, proszę nie zasypiaj, nie zamykaj oczu! Proszę... Sen się nią zajął. Serce...