8.

39 2 0
                                    

JESS POV :

Pizza znalazła się w moich objęciach równo o dwudziestej pierwszej. Chwilę później zaczęliśmy oglądać horror "To". To była ta, która parę miesięcy wcześniej pojawiła się w kinach. Już ją widziałam. Bardziej interesowała mnie pizza z kurczakiem. Na stoliku kawowym rozłożyliśmy zamówiony posiłek bogów, dwie paczki chrupek, ich piwa i nasze soki pomarańczowe. Ja wcisnęłam się na kanapie między Ethana, a Roberta, ale wolałam się wtulić w swojego brata niż brata mojej przyjaciółki. Kiedyś leciałam na niego, w sensie na Roberta. Jednak szybko mi przeszło. Powodem była Phoebe. Ja nie wiem co w niej widział. Niska, szatynka o kwadratowej twarzy, która słowem nie potrafiła się czasem odezwać, ale suką była idealną, ale tylko w sieci. Wiem, że Auri nic do niej nie ma, ale ta dziewczyna potrafi zniszczyć każdego. Robert szybko się otrząsnął, ale Ian... Ehhh... Ten to miał przejebane z nią. Byli razem. Zerwali. Znowu chwilę byli, a teraz ona znowu coś do niego. Pierdolnięta. Niech go tylko znowu tknie, a ją zabije.  

Spojrzałam na ekran plazmy. Głupi ten film, o co w tym chodzi? Spojrzałam w lewo. Na fotelu siedział Harry, który własnie sięgał po paczkę papierosów. Chyba poczuł, że go obserwuje i, że nie podoba mi się, że chce tu palić. Odłożył to ścierwo i wrócił do filmu, a ja obserwowałam innych. Robert właśnie wstał i wyszedł do łazienki. Ethan się przesunął, zajmując miejsce przyjaciela. Zrobiłam to samo. I tak było tu dosyć ciasno. Spojrzałam na Auri. Siedziała wyprostowana koło Gregora. Film trwa już pół godziny, a oni siedzą obok siebie jak dwie kłody. Czasami to ona naprawdę jest nie dojebana. I on też. Każdy już zauważył, że mają się ku sobie. W sumie to wiem tylko, że on się od lat jej podoba. Od dziecka. Nigdy żaden chłopak jej się tak nie podobał. Jestem ciekawa, czy on czuje coś do niej. Może Ethan coś wie? Zapytam go jak wrócimy do domu.

Spojrzałam na brata, którego film chyba nie ruszał. Ja go nie oglądałam więc się nie bałam, ale Auri co chwilę zakrywała się kocem. Wrócił Robert, nie był zbyt zadowolony z obiegu sprawy, ale zajął miejsce na fotelu i siegnął po kawałek pizzy. Ja wtuliłam się w mojego brata i po chwili całkowicie odleciałam do krainy Morfeusza.

-Jess gdzie idziesz? - pyta mama z kuchni widząc jak ubieram buty.

- Idę na spacer. - odpowiadam jej i daje jej całusa w policzek na uspokojenie. Wychodzę i zakładam kaptur na głowę i słuchawki. Idę jakąś dziwną ścieżką w parku. Nie znam jej, ale idę dalej. Mijam matki, które pchają wózki, właścicieli  psów z swoimi pupilami, staruszków siedzących na ławce i karmiących ptaki, lub cieszących się ostatnimi promieniami słońca przed zimą. Wchodzę do niewielkiego lasku. Jest pusto. Chwilę idę w całkowitej ciszy i nagle słyszę jakiś szelest za mną. Odwracam się, ale nic nie widzę. Coś jednak mnie zatrzymuje, a raczej ktoś, a dokładniej klatka piersiowa tego kogoś. To zderzenie nie wyglądało jak w tych romansidłach, że ten, na którego wpadasz w ostatniej chwili łapie cię w ramiona, oooo nie. Ja ląduje na dupie, a mój nie doszły wybawiciel rży z śmiechu ze mnie. 

- Bardzo kurwa śmieszne. - podnoszę wzrok i widzę piękne ciemne oczy Doriana Harpera, który patrzy teraz na mnie z litością i podaje mi rękę, abym mogła wstać. Robię to sama. - Patrz jak chodzisz. - mówię z gniewem w głosie.

- Raczej ty się tego naucz. - odpowiada mężczyzna z sarkastycznym uśmieszkiem.

- Ja mam to opanowane do perfekcji. - mówię z wyższością.

- A zrobić tak, że będziesz musiała na nowo się tego nauczyć. - Dorian niebezpiecznie zmniejszył odległość między nami i bez mojej zgody przyssał się do moich ust. Oddałam pocałunek. Chciałam tego, ale nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zrobiła. Ugryzłam go z całej siły w dolną wargę. Syknął z bólu.

- Jesteś niegrzeczna. Czas na lekcję. - mówi i zaczyna szarpać moje usta. Zaciska dłonie na moich pośladkach. Jest agresywny i zachłanny. To on przejął całkowitą kontrolę w pocałunku. Nie mam sił z nim walczyć. Jego ciało przypiera mnie do drzewa, a jego lewa ręka wkrada się pod moją bluzkę i biustonosza. Zaczyna bawić się moją piersią. Sprawia mi to coraz większą przyjemność. Dorian wpija się w moją szyję i zaczyna schodzić pocałunkami coraz niżej. Zatrzymuje się na moim pępku. Odpina moje spodnie. Wraca do moich ust i za nim znów je połączy z swoimi mówi:

- Czas się zabawić Panno Sanchez. - uśmiecham się, a on łączy ponownie nasze usta i bez pozwolenia wkłada język. Podoba mi się to. Nagle czuję, że jedna z jego rąk wróciła do zabawy moją piersią, natomiast druga niebezpiecznie zbliżyła się do gumki moich majtek. Zaczęła się nią bawić. Robiło mi się coraz cieplej w środku. Miałam dość, że ciągle się tylko bawi i znów przygryzłam jego wargę. Uśmiechnął się i momentalnie jego dłoń znalazła się pod koronkowym materiałem. Najpierw wszedł we mnie dwoma palcami, a następnie trzema. Zaczął nimi powoli poruszać. Chciałam szybciej. Znów go ugryzłam. Przyśpieszył. Ciepło w moim brzuchu rosło z każdą sekundą. Czułam, że jestem coraz bliżej końca. 

-Dorian ja zaraz, aaa, ja.... - przerwał mi pocałunkiem. Jego ruchy zrobiły się chaotyczne. Wygięłam plecy w łuk, a zgromadzone ciepło wybuchło i rozeszło się po całym ciele.

- Jesteś taka mokra. - powiedział i pokazał swoje trzy palce u prawej dłoni, które przed dwiema sekundami znajdowały się we mnie. Zlizał z nich moje soki. Miałam ochotę się na niego rzucić.

Sen się urwał, a lekko przestraszona tym co stworzyła moja wyobraźnia otwieram oczy. Rozglądam się po pokoju. Harry siedzi na jednym z foteli i właśnie pali papierosa. Film leci dalej. Po drugiej stronie widzę Roberta, który pochłania moje chrupki. Ethan z zainteresowaniem ogląda film. Obracam buzię w stronę Auri. Jest przykryta kocem, ale nie śpi, a nie śpi, bo jej głowa jest oparta o ramię Gregora. Chłopak natomiast położył głowę na jej i leżą pod jednym nakryciem i są chyba pod nim w siebie wtuleni. Znów patrzę na telewizor. Ile mogłam spać? Nie mam zielonego pojęcia. Godzinę? Pół?  

Jedno jest pewne Jess, sen to miałaś zajebisty.

Dobranoc Auroro.Where stories live. Discover now