"Bitwa o D'qar"

82 4 0
                                    

Lily
Obudziłam się, kiedy Poe wpadł do mnie do pokoju:
- Co się dzieje?
- General Leia wzywa całą eskadrę.
- Wczorajsza impreza?
- Nie wiem. Czekam za drzwiami.
Wstałam i poszłam do łazienki, ubrać się. Kiedy wyszłam z pokoju, szybko znalazłam się w pomieszczeniu. Brakowało tylko Jacena, który przybiegł zsypany z centrum dowodzenia.
- Generał Leia Najwyższy Porządek wie gdzie mamy bazę.
- Wiemy coś jeszcze ?
- Niestety za niedługo tu przybędą.
Po jego słowach do pomieszczenia wbiegł mężczyznę.
- Wkroczyli do naszego układu - powiedział.
- Wszyscy piloci do maszyn. Poe zostanie, przydasz nam się na ziemi, dowodzisz dziewiąta brygada. Eskadra czerwonych dowodzi Lily a niebieskich Rose. Wszystko jasne?
- Tak.
- Niech moc będzie z nami.
- Lily uważaj na siebie. Pokaz, że jesteś Dameron.
- Dzięki. Pewnie.
Szybko pobiegła do swojego myśliwca, gdzie czekał na mnie BB-7. Wyleciałam z hangaru.
- Eskadra czerwonych meldunki.
- czerwony dwa gotowy.
-czerwony cztery gotowa.
- czerwony pięć gotowa.
- czerwony sześć gotowy.
- czerwony siedem gotowy.
- czerwony osiem gotowy.
- czerwony dziewięć gotowy.
- czerwony dziesięć gotowy.
- Eskadra czerwonych melduje gotowości.
- Eskadra niebieskich melduje się również.
- Rose jak mnie zestrzelą, ty dowodzisz.
- Jasne - odpowiedziała.
- Luna zostaniesz skrzydłową Rose a Jacen moim.
- Spoko.
Kiedy pojawiły się trzy gwiezdne niszczyciele, wiedziałam, że to nie będzie łatwa bitwa. Z niszczycieli wyleciały chmary TIE i kilkanaście transportowców.
- Skoncentrujcie atak na transportowce. Nie mogą wylądować.

Poe
Moim zdaniem było chronienie sektora dziesiątego. Jedyne co było w tym dobrego to, że miałem piękny widok do czasu kiedy na horyzoncie pojawiło się kilka tysięcy szturmowców. Jak w powietrzu tak i na lądzie rozgorzała walka o przetrwanie Ruchu Oporu. Po pewnym czasie nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłam. Piloci spadali jeden po drugim.

Lily
- Poe zgłoś się?
- Żyjesz, widziałem, spadające myśliwce.
- Niestety to eskadra zielonych.
- A twoja?
-Mam wszystkich na razie.
- Ile ?
- 45 TIE i 3 transportowce.
- Gratuluje.
-Nie - krzyknęłam.
-Lily co się dzieje.
- Straciłam skrzydłowego. Spada na sektor numer 10.
- Na mój sektor. Kto?
-Jacen.
- Poszukam go - odparł i po chwili ciszy dodał. - Lily uważaj na siebie.
- Ty też.
Walka rozgorzała na dobro. Ciągle miałam pięć TIE na ogonie, więc nie było za dobrze. W końcu po pewnym czasie trafi we mnie.

Poe
Dziesięć metrów od nas awaryjnie wylądował myśliwiec. Razem z Jecenem szybko doniego podbiegłem. Ze środka wyszła znajoma twarz.
-Lily - krzyknąłem. - Nic ci nie jest.
-Spokojnie.
- Kto przejął dowodzenie?
- Rose.
- Świetnym pilot.
- Jacen przeżyłeś.
- No pewnie.
- Przygarnęliśmy tego przybłędę.
- Ej nie mów tak.
- Chodzi, walczysz teraz na ziemi.
Szybko pobiegliśmy do liny obrony, która już prawie została przerwana
- Ilu nas zostało? - zapytałem
- Dziesięciu i jesteśmy otoczeni.
- To co robimy? - zapytał Jacen
- Nie wiem. Na razie jeszcze walczymy.
- Podajemy się.
- Hux nie przyjmie kapitulacji.
- Musimy coś wymyśleć - stwierdził.
- Nie damy rady spójrz - powiedział Jacen, kiedy w końcu udało im się nasotoczyć.
- Odcięli nam wszystkie drogi ucieczki - ciągnął dalej.
Nagle koło się przerwało i pojawił się nie kto inny jak Hux.
- Kogo my tu mamy?
Nikt mu nie odpowiedział. Cofaliśmy się, dopóki nie trafiliśmy prosto w ręce szturmowców, którzy zabrali nam broń, zakuli w kajdany i zaprowadzili przedoblicze Hux'a
-Kogo my tu mamy? - powtórzył pytanie
- Nie zadawaj głupich pytań Hux.
- Nie mądruj Dameron ciebie i twoją siostrę znam, ale on.
- Nikt ważny – stwierdził.
- Czyli zabijamy jak resztę?
- Nie on jest moim skrzydłowym.
- Zostawcie go możne nam się przydać.
Wstaliśmy z ziemi i rzuciliśmy granaty dymne. Jacen wyciągnął swój miecz i rozciął nam kajdany. Rozpoczęła się walka. Szybko zdobyliśmy blastery i zaczęliśmy strzelać. Szturmowcy padali jeden po drugim, ale robiło się ich coraz więcej. Po dziesięciu minutach walki. Zobaczyłem, jak szturmowcy trafili Jacena i zakuli go na nowo oraz zabrali go dalej od nas. Następnie zobaczyłem, leżąc Lily, do której strzelił Hux.
- Dameron rzuci broń, podaj się albo i twoja siostra, i twój przyjaciel jedi zginą.
- Wygrałeś Hux - powiedziałem, wciągając ręce do przodu.
- Tak też myślałem.
- Generale - rozległ się głos w komunikatorze.
- Tak kapitan Phasmo? – odpowiedział
- Zdobyliśmy bazę.
-Zaraz tam będę - odpowiedział. - Zakujcie go tak jak resztę i zabierzcie ich na statek.
Po chwili byłem tam razem z resztą moich przyjaciół. Najgorsze było to, że na twarze założyli im maski z gazem usypiającym. Szturmowcy trzymali mnie tak mocno, że nawet nie próbowałem się z nimi szarpać. Kiedy prom wylądował, część szturmowców wyszyłem za Hux'em, mnie również zabrali. Na statku zostało kilka szturmowców Lily i Jecen.
- Bez sztuczek Dameron. Jeden fałszywy ruch a oni zginą – powiedział.
- Jasne – odpowiedział.
Zaprowadzili mnie do hangaru, gdzie na środku stała trójka żołnierzy, otoczonych przez szturmowców, kiedy mnie ujrzeli, widać było wielkie poruszenie.
- Kto to jest? – zapytał
- To są bliźniacy Talgin i Bron oraz ich siostra Nuna – odpowiedziałem.
- Funkcja?
- Piloci.
- Stracić od razu.
Chwycili mnie za ramiona, a rodzeństwo zostało rozstrzelane.
- Dlaczego? – zapytałem
-Zaprowadzi nas do ich pokojów.
Poszedłem grzecznie do pokoju, wszedłem do niego a za mną Hux:
- Weź dla niej jakieś ubrania – rozkazał.
Podałem mu jakieś ubrania i poszedłem do siebie, i Jacena, i wszystko wyglądało tak samo, jak w jej pokoju. Zaprowadzili mnie z powrotem na prom, ciągle nie mogłem podejść do moich przyjaciół. Kylo Ren odgrodził mi drogę do nich.



Star Wars: Przyjaciele (zakończone)Where stories live. Discover now