"Misja Jaina"

26 3 3
                                    

  Lądowałam na Bespin, na powitanie wyszedł mi wujek, który był wyraźnie zdenerwowany, w końcu kazał mi wylądować w swoim osobistym hangarze.
- Witaj. Coś się wydarzyło? - zapytałam
- Najwyższy Porządek interesuje się tą planetą.
- Zła wiadomości.
- Jestem dalej z wami.
- To dobrze.
- Proszę za mną.
Poszła za wujkiem. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, które było jego biurem. Usiadłam na krzesło a wujek po drugiej stronie.
- Przepraszam za tą tajemniczości.
- To zrozumiałe - powiedziałam.
- Mam dla was zaopatrzenie, jeżeli Najwyższy Porządek nie przejmie planety do może uda mi się częściej załatwiać takie zaopatrzenie.
- Mogę zobaczyć.
- Oczywiście.
Wyszliśmy. Wujek zaprowadził mnie tajemniczymi korytarzami do tajnego magazynu. W środku zobaczyłam kilka skrzyni z blasterami i amunicją, kilkanaście skrzyni z jedzeniem oraz 4 pojemniki z bactą.
- To wszystko dla nas? - zapytałam
- Oczywiście - opowiedział.
- Ruch Oporu nikt nie dostał aż tyle - stwierdziłam.
Do pomieszczenia wszedł Lodobo, który miałam jak zawsze kamienną twarz. Nigdy nie widziałam go ani szczęśliwego, ani smutnego. Zawsze tan sam wyraz twarzy. Tym razem znowu nie mogłam wyczytać, o co mu chodzi?
- Panie.
- Słucham.
- Najwyższy Porządek właśnie wylądował.
- Wrócili.
- Odprowadzi panią do pokój.
- Oczywiście.
- Trzymaj - powiedział, podając mi komunikator. - Dzięki temu będzie słyszała naszą rozmowę.
- Dziękuje.
- Proszę za mną - powiedział.
Poszłam za nim. Nikt nie miał, wiedzieć, kim jestem, a już w ogóle, że tu tutaj jestem. Wkrótce byłam w moim pokoju, urządziłam go, jak pierwszy raz przyjechałam na wakacje do wujka.

Dźwięki usłyszane przez komunikator.
- Lily słyszysz mnie?
- Tak.
- Teraz będziesz, słyszeć wszystko, o czym będziemy rozmawiać. Pamiętaj, musisz być cicho.
- Powodzenia wujku.
Usłyszałam opuszczenia się rampy statku, bałam się, że ktoś mnie odkryje. Na wszelki wypadek nałożyłam na siebie barię, aby nikt nie wyczuje mojej aury w mocy.
- Witam na Bespin - powiedział wujek.
- Dziękuje za powitanie - odpowiedział znany głos. - Oj, przepraszam, gdzie moje maniery, jestem generał Hux.
-Lando Calrissian - odpowiedział - A to kto?
- Ochrona dwójka rycerzy Ren Shary i Polen. Nigdy nie wiadomo gdzie chowa się Ruch Oporu albo jakiś Jedi - ostatnie słowo powiedział z wyraźnym akcentem.
- Zapraszam do biura, tam będzie nam wygodnie.
Wyłączyłam komunikator, nie wiedziałam, po co Hux dla ochrony, wziął sobie dla ochrony dwójkę Renów chyba, że mamy wtykę w bazie. Może ktoś przeszedł na ich stronę tylko kto? W pomieszczeniu był tylko Akcbar, Mama, Lily, Poe, Jacen i ja. Kto mógłby być zdrajcą? Może jednak Jacen zdradził nas. Skończyłam rozmyślać i włączyła znowu komunikator.
- Przemyślał pan propozycje? - zapytał
- Tak.
- I co pan postanowił?
- Bespine nie poprze żadnej ze stron konfliktu.
- A pan był kiedyś rebeliantem prawda.
- I bardzo ta planeta na tym straciła.
- A co z przybraną rodziną?
- Jaką ?
- Dla dzieci Organy jesteś wujkiem.
- Tak, ale w tej wojnie nie popieram ani Ruchu Oporu, ani Najwyższego Porządku.
- Wszyscy dobrze wiedząc, że potajemnie wspierasz ich - powiedział, wstając.
- Uciekaj już - krzyknął.
Wyłączyłam komunikator i otworzyłam tajemne przejście. Biegłam ile sił w nogach. Bałam się, co mogą zrobić z wujkiem. Kiedy weszłam, do hangaru zobaczyłam, że wszystko jest już załadowane na transportowiec. Szybko weszłam i jeszcze szybciej wyleciałam z hangaru. Kiedy byłam w powietrzu, jeszcze raz włączyłam komunikator
- Kto to był? - zapytał
- .............
- Odpowiadaj jak pytam - stwierdził.
- Byłem w rebelii, tak łatwo mnie nie złamiecie.
- Powodzenia wujku. Zaraz wychodzę w nadświętlną - powiedział.
- Pozdrów mamę
Weszłam w nadświątlną tracą kontakt z wujkiem.

Star Wars: Przyjaciele (zakończone)Where stories live. Discover now