Rozdział 2

5.8K 446 70
                                    

Camila chwyciła swój duży, żółty kubek i uniosła go. Zaciągnęła się ukochanym zapachem świeżej kawy i upiła kilka małych łyków, by nie poparzyć sobie języka.

Westchnęła ciężko, po czym odstawiła w połowie już pusty kubek na biurko. Chwyciła długopis i pochyliła się nad pustą kartką, by napisać esej, albo chociaż wymyślić tytuł.

Szatynka była cholernie zmęczona, a jedyne, o czym marzyła, to szybkie skończenie zadania domowego, dopicie kawy i sen. Trudny dzień w szkole oraz korki z hiszpańskiego, które dawała koledze, nie wymęczyły jej tak bardzo, jak sam powrót do domu.

Nie mogła liczyć na spokój, ponieważ gdy wróciła, Lauren już była w domu wraz z Dinah. Mimo że Camila i Hansen są z jednego roku i mają kilka wspólnych zajęć, to tylko się kumplują. Blondynka od dawna jest przyjaciółką Jauregui.

Cabello nie lubiła takich dni, gdy były z przyrodnią siostrą same w domu. Lauren mogła wtedy bez skrępowania się na niej wyżywać, bo nie bała się, że któreś z rodziców ją przyłapie.

Camila zatrzymała się w połowie trzeciego zdania. By się skupić, potrzebowała kompletnej ciszy. Niestety w pokoju obok właśnie zaczęła się dość głośna impreza.

Wstała z okręcanego fotela i po chwili wychyliła głowę z pokoju.

- Jauregui! Ścisz tę cholerną muzykę! – uniosła się, widząc, że pokój brunetki jest otwarty. – Próbuję się uczyć!

- Co tam jęczysz, Karla?! – odkrzyknęła. – Mam dać głośniej? Nie ma sprawy!

Camila tupnęła nogą z frustracji i trzasnęła drzwiami swojego pokoju. Wiedziała, że takie zachowanie było dziecinne, ale jej wróg wcale nie był dojrzalszy. Lauren dobrze wiedziała, że prostymi rzeczami może wiele zdziałać. Wystarczyło, że użyła pierwszego imienia Cabello, by ją zdenerwować.

Dziewczyna zaczęła chodzić w tę i z powrotem, by choć trochę się uspokoić. Niestety była tym typem człowieka, któremu ze złości łzy zaczynały napływać do oczu. Nienawidziła w sobie tej cechy.

Bezradnie opadła ciałem na fotel i znów chwyciła czarny długopis, którym zaczęła postukiwać o drewniany blat. Gdy już naszedł ją pomysł i chciała go spisać, jej oczy rozszerzyły się, a serce przyspieszyło.

Głośny wrzask rozległ się po pokoju, a dziewczyna szybko odskoczyła od biurka, prawie się przy tym wywracając i uciekła w inną część pokoju. Pisnęła po raz kolejny, gdy nagle drzwi się otworzyły.

- Zabierz to! – krzyknęła przeraźliwie Camila, nie zwracając uwagi na to, kto wszedł do pokoju. – Zabierz!

Lauren podeszła do biurka, bo właśnie tam wskazywała młodsza, a następnie zaśmiała się cynicznie.

- Żartujesz sobie? – skomentowała.

Camila siedziała okryta kocem na łóżku. Wpatrywała się z przerażeniem w biurko, na którym znajdował się mały pajączek.

- Ale z ciebie pajac, Cabello. – parsknęła, patrząc na nią z pożałowaniem.

- Zabierz to! – pisnęła, a łzy zaczęły napływać jej do oczu.

Lauren tylko westchnęła, po czym chwyciła jakąś książkę, by zabić niewielkie stworzenie.

- Nie! Nie zabijaj go! Po prostu zabierz i wypuść na zewnątrz.

- Serio? – Starsza uniosła jedną brew. – Ach, obrońca praw zwierząt się w tobie odezwał.

Zielonooka zamknęła pajączka w dłoniach, a następnie podeszła do łóżka i wyciągnęła ręce.

- Chcesz popatrzeć? – Delikatnie rozchyliła palce. – Spójrz jaki maluszek. Wiesz, że niektóre potrafią skakać? Może go zaadoptujemy? W piwnicy chyba widziałam stare akwarium, nada się.

- Zabierz go! – Camila podskoczyła, jeszcze bardziej otulając się kocem.

- Żałosne – mruknęła pod nosem, po czym podeszła do okna, otworzyła je i położyła go na parapecie po drugiej stronie. – Żeby bać się takiego małego stworzonka.

- Wyniosłaś go, to teraz zjeżdżaj z mojego pokoju! – uniosła się, widząc wredny uśmiech na twarzy Lauren. – I ścisz muzykę, bo wypieprzę ci ten głośnik przez okno.

Jauregui tylko parsknęła pod nosem. Już miała kierować się w stronę korytarza, gdy nagle do pokoju weszła Dinah.

- Halo! Nie widziałyście może moich pająków? Miały wyprodukować jedwab, ale minęła już godzina i nie uwierzycie... ani pająków, ani jedwabiu! No, co to ma być?! – lamentowała blondynka.

Lauren tylko wywróciła oczami na słowa przyjaciółki.

- Czasem zastanawiam się, która z was jest głupsza – westchnęła. – Niestety Cabello zawsze wygrywa.

Wychodząc, trzasnęła drzwiami, pozostawiając roztrzęsioną Camilę samą, która zaczęła się zastanawiać, czy w jej pokoju są jeszcze jakieś pająki.

Sisters || CamrenWhere stories live. Discover now