Rozdział 4

5.3K 441 23
                                    

Niedzielnym popołudniem Lauren siedziała przy stole w kuchni, zajadając się ciastkami, zrobionymi przez jej macochę.

Sinuhe wiedziała, że czeka ich trudne popołudnie. Niedługo cała czwórka wspólnie idzie na kręgielnie, by pobyć w 'rodzinnym gronie'.

Lauren niezbyt podobało się spędzanie czasu z Camilą, ale nie potrafiła odmówić kobiecie. Bardzo ją lubiła.

- Widzę, że ci smakują. – Starsza Cabello uśmiechnęła się pod nosem, widząc zadowolenie na twarzy nastolatki.

- Orzechowe i robione własnoręcznie. Może być coś lepszego? – chwyciła kolejne.

- Chyba muszę robić je częściej. – Wytarła ręce w fartuch, który następnie zdjęła z siebie i odwiesiła.

Brunetka wciąż zastanawiała się, czy zadać kobiecie nęcące ją pytanie. Z jednej strony, informacja, którą chciała uzyskać, niezbyt ją obchodziła. Z drugiej zaś nie mogła poskromić swojej ciekawości.

- Ach, Lauren. Chciałam jeszcze raz podziękować za to, że pomogłaś Camili z lekcjami. Odpytywałam ją wczoraj wieczorem i coś tam umiała. – Kobieta usiadła przy stole, naprzeciwko zielonookiej. – Mimo wszystko myślałam, że jednak zrezygnujesz i nie będziesz jej pomagać.

Jauregui odetchnęła z ulgą, dziękując w duchu, że to nie ona musiała rozpoczynać temat.

- Co do tej całej nauki... dlaczego ona ma z nią takie problemy? – spytała, po czym napiła się zimnego mleka za szklanki.

- Nie mówiła ci? – Sinu zmarszczyła brwi. – Camila ma dysleksję i dyskalkulię. Kiedyś planowałam posłać ją do klasy specjalnej, ale nie dała sobie wpisać orzeczenia. Chciała być na równi z innymi. Nauczyciele o tym wiedzą, dzięki czemu ma więcej czasu na sprawdzianach. – Uśmiechnęła się smutno. – Te problemy znacznie utrudniają jej naukę. Radzi sobie jedynie z hiszpańskim, ale to jej język.

W pierwszej chwili Lauren nie wiedziała, co odpowiedzieć. W pewnym sensie zrobił jej się żal przyrodniej siostry. To nie jej wina, że sobie nie radzi. Gdyby nie fakt, że jej nie lubi, może nawet by jej współczuła.

- Nie jestem jakoś bardzo chętna... ale jeśli jeszcze kiedyś będzie potrzebowała pomocy w nauce, to może coś tam zdziałam – powiedziała po dłuższym czasie.

Kobieta tylko uśmiechnęła się wdzięcznie. Wiedziała, że to będzie długotrwały proces, ale wierzyła w to, że dziewczyny złapią kiedyś nić porozumienia.

Spokojną ciszę zakłócił odgłos kroków idących w stronę kuchni.

- Mamo, Mike cię wołał. Jest w garażu. – Camila podeszła do stołu i chwyciła ciastko leżące na talerzu.

Sinu kiwnęła głową i wstała od stołu, pozostawiając dwie nastolatki same.

- Mam nadzieję, że nie nastawiłaś się na wygraną. – Lauren sama nie wiedziała, dlaczego rozpoczęła rozmowę.

- Skąd taka pewność? – Camila była równie zdziwiona. – Od rana planuję cię pokonać.

- A trafisz w kręgle? Albo, chociaż uniesiesz kulę? – parsknęła śmiechem.

- Nie zdajesz sobie sprawy, jak silna jestem. – wyprostowała się dumnie.

- Co jeszcze? Piękna też?

- Ściera – mruknęła pod nosem, przegryzając ciastko.

- Wiem, kochana. – Lauren wstała od stołu. – Ale ta ściera zamierza cię dziś pokonać. – Wskazała na siebie. – Skoro już muszę spędzać z tobą czas, to chociaż pokażę ci, kto jest lepszy.

- Chyba głupszy – odpyskowała, po czym obie ruszyły w stronę garażu.

Sisters || Camrenحيث تعيش القصص. اكتشف الآن