Rozdział 25

6.3K 478 86
                                    

Impreza urodzinowa Normani w domu dwóch nastolatek trwała już dobre kilka godzin. Zaczęły kulturalnie. Rozlały szampana, zjadły tort. Następnie zabrały się za alkohol i ku zdziwieniu każdego, to Allyson zaproponowała libację. Oczywiście nie mogły jej odmówić.

Aktualnie Lauren opierała się o blat w kuchni i popijała zimną wodę. Nie czuła się zbyt dobrze. Prawdopodobnie za mało jadła.

Po pewnym czasie, gdy uznała, że czuje się lepiej, przeszła do salonu. Psychicznie czuła się świetnie. Fizycznie było, nieco gorzej, gdyż lekko kołysało ją na boki.

Prócz Camili nie dostrzegła żadnej z dziewczyn.

- Gdzie one poszły? – spytała zaciekawiona.

- Pobiegły do twojego pokoju – powiedziała.

Lauren tego się właśnie obawiała. Jeśli Dinah dobrała się do jej szafy, to czeka ją godzinny wykład o tym, które ubrania są modne, a które nie.

Zielonooka wbiegła szybko po schodach, prawie się przy tym przewracając. Pędziła przez korytarz, po czym wleciała do pokoju jak burza. To, co zobaczyła, przerosło jej oczekiwania. Wszystkie ubrania leżały na podłodze, a pościel walała się po całym pokoju.

- Co się tu do cholery stało?! – krzyknęła przejęta.

- Huragan! – pisnęła Dinah wraz z Ally, gdy Camila także weszła do pokoju.

Lauren nie przypuszczała, że jej przyjaciółki tak szybko załapią dobry kontakt z Allyson. Miło się zaskoczyła. Teraz już wiedziała, że gdy te dwie będą przychodziły razem, w jej pokoju zapanuje kompletny nieład.

- To jednak prawda! Narnia istnieje! – krzyknęła rozentuzjazmowana Normani, a zaraz po tym wyskoczyła z szafy.

- Dziewczyno, ileś ty wypiła? – zaśmiała się Cabello.

- Jubilatce wolno! – Dumnie uderzyła się w pierś.

- No kochana, te spodnie to z zeszłego sezonu. Teraz są już passe. – Hansen pokazała na ulubione jeansy Lauren. – Niedługo wybierzemy się razem na zakupy.

- Błagam, nie – jęknęła.

Wszyscy wiedzieli, że chodzenie z Dinah na zakupy polega na ciągłym mówieniu, jak ładnie wygląda.

Lauren spoglądała na Normani, która kręciła się w kółko na obrotowym krześle przy biurku. Kątem ona zauważyła, że Camila wychodzi z jej pokoju. Odczekała chwilę, po czym postanowiła za nią pójść.

Przeszła przez korytarz i weszła do sypialni dziewczyny, która opierała się o ścianę, a oczy miała zamknięte.

Brunetka zbliżyła się do kruchego ciała. Położyła dłonie na jej biodrach i przejechała nimi na plecy. Finalnie przytuliła się do młodszej.

Nie wiedziała, czy to przez alkohol, czy po prostu miała ochotę na trochę bliskości.

- Dlaczego wyszłaś?

- Zakręciło mi się w głowie – odparła powoli, nie chcąc, by język jej się zaplątał.

Lauren jedynie mruknęła, otulając szyję szatynki ciepłym oddechem. Po dłuższej walce samej ze sobą postanowiła dotknąć wargami rozgrzanej skóry.

Nie wiedziała, czego ma się spodziewać, ale przecież nie robiły niczego złego.

Złożyła delikatny pocałunek tuż za uchem Camili. Nie słysząc sprzeciwu, ponowiła swój gest. Jeździła paznokciami po materiale koszulki dziewczyny, na co ta zamruczała cicho.

Sisters || CamrenWhere stories live. Discover now