Rozdział 11

5.5K 458 94
                                    

Camila leżała na łóżku z głową wciśniętą w poduszkę. Sytuacja, która dwie godziny temu zaistniała między przyrodnimi siostrami w łazience, nie dawała jej spokoju.

Co mnie podkusiło, żeby ją zawołać i prosić, by została? – pytała samą siebie w myślach.

W pierwszej chwili, kiedy zgasło światło, wystraszyła się. Niewiele myśląc, zawołała Lauren, ale założyła, że dziewczyna zignoruje jej wołania. Gdy światło znów się zapaliło, Camila chyba po raz pierwszy ujrzała prawdziwe przerażenie w zielonych oczach.

Lauren jak obiecała, została z nią jeszcze kilka minut. Przez cały czas starała się wykręcić wodę z koszulki. Robiła cokolwiek, byleby tylko nie patrzeć na nagie ciało.

Camila leżała tak przez dość długi czas. Była zmęczona rozmyślaniami. Kiedy powoli zaczynała zasypiać i tracić kontakt z rzeczywistością, ktoś uchylił drzwi od jej pokoju.

- Cabello... – Cichy szept słyszała jak przez mgłę – Śpisz?

Już nawet nie była w stanie rozpoznać, do kogo należał głos. Nie miała siły, by poruszyć wargami i coś odpowiedzieć. Po prostu zasnęła.

Niestety Camila nie spała zbyt długo. Dziwne, urywane dźwięki zaczęły docierać do jej uszu, ocucając ją. Sięgnęła po telefon w celu sprawdzenia godziny.

Musiała przymrużyć oczy, ponieważ początkowo oślepił ją jasny ekran. Minęło niecałe pół godziny. Westchnęła gardłowo, po czym ospale podniosła się z miękkiego materacu.

Zmarszczyła brwi, widząc, że drzwi od jej pokoju nie są zamknięte, tylko lekko uchylone. Ostatecznie wzruszyła ramionami i udała się na korytarz.

Zapaliła światło, a następnie zrobiła kilka kroków w przód. Urywane, zduszone dźwięki dobiegały z pokoju Lauren.

To nie twoja sprawa – pomyślała.

Pokręciła głową, po czym zeszła na dolne piętro. Rozejrzała się po całym parterze. Sinuhe i Michael wciąż nie wrócili do domu. Ucieszył ją fakt, że spędzali ze sobą dużo czasu. Przecież nie chciała, żeby się rozwiedli.

Camila przeszła do kuchni, by napić się wody. Gdy z powrotem odstawiła butelkę, usłyszała coraz to głośniejsze odgłosy.

Może ma koszmary? – spytała samą siebie w myślach, stukając paznokciami o blat. – Może lepiej ją obudzę? Po co ma się męczyć.

Powolnymi krokami zaczęła wchodzić po schodach. Wciąż była zaspana i lekko otumaniona. Odgłosy zza ściany nasilały się z każdym pokonanym krokiem. Stanęła pod drzwiami, chwyciła za klamkę i bez ostrzeżenia weszła do środka.

W momencie, kiedy przekroczyła próg, wszystko nagle zamilkło. Camila gwałtownie zaciągnęła się powietrzem, szeroko rozszerzając oczy. Nagle się rozbudziła.

- J-ja... – Nie wiedziała, co powiedzieć.

Lauren leżała na swoim łóżku, nie była przykryta kołdrą. Jej policzki były krwisto czerwone, a ciało spocone. Podwinięta, czarna koszulka ukazywała jej nagi brzuch. Dolna warga zielonookiej zadrgała i Camila mogła dostrzec to nawet z takiej odległości. Tak samo, jak mogła zauważyć, że Jauregui ma dłoń pod materiałem bielizny.

- Bo, ja... – Chciała patrzeć wszędzie, tylko nie tam, ale po prostu nie mogła – J-ja...

Lauren także nic nie mówiła, nie wiedziała, co. Nawet nie drgnęła. Myślała, że Camila była już dawno pogrążona we śnie.

- T-to ja już pójdę. – Cabello znów się zająknęła. – Rób, co tam robiłaś, nie przeszkadzam – wypaliła, po czym wybiegła z pokoju, zatrzaskując drzwi za sobą.

Camila usiadła na swoim łóżku, lecz jednak po chwili z niego wstała. Zaczęła chodzić od jednej ściany do drugiej. Nie mogła wysiedzieć w miejscu.

- Co to było? Co to było? – powtarzała pod nosem. – Najpierw ona widziała cię nago, a teraz ty przyłapujesz ją na... na tym? – Schowała poczerwieniałą twarz w dłoniach. – Nie, tak nie można.

Dziewczyna opadła bezradnie na materac i zakryła głowę kołdrą. Teraz ten obraz na długo nie wyjdzie z jej głowy. Zdawała sobie sprawę z tego, jak złe to było.

I choć dobrze wiedziała, że teraz na pewno szybko nie zaśnie, z niechęcią musiała przyznać, że to, co zobaczyła, było cholernie podniecające.

Sisters || CamrenOù les histoires vivent. Découvrez maintenant