9. Miłość wisi w powietrzu

1K 55 6
                                    

-Czy mógłbym wiedzieć co tutaj robisz?- zapytał zdezorientowany chłopak.

-Hej Adrien, cześć Biedronko. Wiesz akurat przechodziłam obok Twojego pokoju, kiedy usłyszałam pisk. Na początku myślałam, że coś się stało, jednak okazało się, że to Megan utknęła za tą szafą. Próbowałam jej pomóc i...- mówiła dziewczyna sztucznie się uśmiechając.

-Przykro mi Scarlett, ale nie potrafisz kłamać, czy mogłabyś mi powiedzieć prawdę?

-Wiesz co? Właśnie przypomniałam sobie o mojej zapiekance. Zostawiłam ją w piecu, a teraz jest odpowiedni moment, aby ją wyjąć. Muszę lecieć.- wychodząc, podała kuzynowi pilot, a ten otwierając okno tylko westchnął.

-Spokojnie, wszystko jest dobrze. Spędziłam miło czas, który mogłabym przesiedzieć nad książkami.- powiedziała na pożegnanie, jednak Adrien chwycił ją jeszcze za rękę.

-Odwiedzisz mnie też jutro?

Dziewczyna spojrzała w jego piękne szmaragdowe oczy. Widziała w nich bezsilność i tęsknotę.

-Z przyjemnością.- dodała i zaczepiając swoim jo-jo o najbliższy budynek opuściła posiadłość.

Megan, która nadal siedziała jeszcze z tyłu pokoju, zastanawiała się nad zachowaniem tej uroczej dwójki. Od zawsze wiadomo, że miłość czyni z ludzi głupców, ale żeby aż tak? Na samą myśl o jutrzejszym dniu zaśmiała się. Była bardzo ciekawa jak Biedronka spotka się z Adrienem, skoro Marinette przychodzi robić z nimi projekt do szkoły i na odwrót. 

Gdy blondyn opuścił pomieszczenie, ona sprytnie wyślizgnęła się ze swojej kryjówki i usiadła na jego łóżku. Po chwili doczekała się na jego powrót.

-O Megan nie uwierzysz co się stało! Biedronka u mnie była!- nastolatek krzyczał z radości, a szatynka jeszcze bardziej zwątpiła w jego logiczne podejście do życia.

-To świetna wiadomość, a skoro już rozmawiamy to proszę.

Podała Adrienowi swój zeszyt z chemii. Tak było już od dobrych kilku lat. Megan zawsze była najlepsza z tego przedmiotu, uwielbiana przez nauczycieli. A tak naprawdę nie potrafiła rozwiązać prostego równania, z którym poradziłby sobie przedszkolak. Uniknięcie wszystkich konkursów, zawdzięczała swojemu talentowi aktorskiemu. Nigdy nie była brana pod tablicę, bo skoro wszystko potrafi to niech da szansę innym. Teraz miała identyczne podręczniki co blondyn, więc co to za problem napisać dwa razy to samo. Powtarzała, że to pomoże mu poprawić pismo i utrwalić materiał. 

Następny poranek  zapowiadał się dosyć ciekawie. Nie licząc kłótni pomiędzy Megan i Laurą, o nową sukienkę brunetki wartą tyle co luksusowe wakacje. Szkoła jednak przepełniona była optymizmem. Mimo, że nikt jeszcze o tym nie wiedział to zdecydowanie był kolejny dzień z serii tych, które obracają nasze życie do góry nogami.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam wszystkich!

Ten rozdział miał pojawić się w weekend, ale jednak udało  mi się go wstawić dzisiaj. Mam nadzieję, że się spodoba! 

Miraculum: Zaufaj miNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ