28.To była ostatnia szansa

699 41 16
                                    

Nadszedł dzień ślubu. Wszyscy byli smutni i przygnębieni. Pomimo wielu wysiłków ceremonia nadal miała się odbyć. Marinette jeszcze wczesnym świtem udała się do rezydencji Agrsestów. Laura otworzyła jej wcześniej drzwi, więc kobieta przez problemu mogła wejść. Swoje kroki skierowała w stronę pokoju Megan. Otworzyła pomieszczenie za pomocą ukradzionego klucza i zaczęła się rozglądać. Po dość długich poszukiwaniach jedynym bogatym w informacje przedmiotem był pamiętnik. Gdy granatowowłosa chciała go przeczytać, usłyszał głosy. Szybko wsunęła zeszyt do torebki i bardzo cicho opuściła to miejsce. Chcąc wyjść z budynku natknęła się na Adriena. Przez chwilę oboje nic nie mówili, patrzyli sobie w oczy. Gdy ta chciała odejść, blondyn chwycił ją za rękę.

-Nie, Marinette zaczekaj. Możemy przez chwilę porozmawiać?- zapytał, na co kiwnęła potwierdzająco głową.

Weszli do pokoju Adriena, a tam rozpoczęła się konwersacja.

-O czym chciałbyś porozmawiać?- zaczęła.

-To może wydać się trochę dziwne, ale o nas.

-O nas? Nie mam pojęcia o co Ci chodzi.

-Nie będę wymyślał jakiś niestworzonych historyjek, tylko powiem po prostu. Wiem, że jesteś Biedronką i kocham Cię.

-Adrien, czy Ty słyszysz co mówisz? Widzisz mnie pierwszy raz po pięciu latach, nigdy nie okazywałeś mi uczucia, a w dodatku za kilka godzin bierzesz ślub. Kochasz Biedronkę, nie mnie.

-Co to za ślub bez miłości. Kocham Ciebie, w masce czy bez i nic tego nie zmieni. Ty też coś do mnie czujesz, prawda.- mówiąc to podszedł do niej na taką odległość, że ich nosy się stykały.

-Ja też Cię kocham, ale czy to coś zmieni.

Adrien nachylił się, aby pocałować ukochaną, ale to wtedy drzwi otworzyły się, a do środka wszedł Gabriel. 

-Co tu się dzieje?! Synu, za dwie godziny będziesz żonaty, a Ty całujesz się z jakąś panienką?! Tak być nie może! W tej chwili idź do Nathalie po garnitur, a Ciebie dziewczyno nie chcę już nigdy więcej tu widzieć.!

Blondyn ze spuszczoną głową wykonał polecenie ojca, a Gabriel podszedł do kobiety, mocno chwycił za nadgarstki i powiedział:

-Jeszcze raz zbliżysz się do Adriena lub tego domu to pożałujesz tego.

Zapłakana Marinette wróciła do siebie. Czas szybko mijał, a w Paryżu zabrzmiały weselne dzwony. Teraz nie można było już nic zrobić. Granatowowłosa siedząc na kanapie przeglądała pamiętnik Megan. Cały był przepełniony cytatami, piosenka, złotymi myślami, jednak na ostatniej stronie widniał napis: "Zaufaj mi".W takim razie kartka znaleziona poprzedniej nocy musiała zostać napisana właśnie przez nią, ale dlaczego? Nagle do mieszkania wbiegła zdenerwowana Scarlett.

-Marinette! Zostało nam już tylko kilka chwil, nie możemy dopuścić do tych zaślubin!

-Scarlett, ja już przegrałam. Nie możemy nic zrobić. Już za późno.

-On Cię kocha, a Ty kochasz jego. Chyba nie chcesz, żeby cierpiał przez resztę życia.

-Ale co ja mogę zrobić? Nic.

-Biegniemy tam i przerywamy to zanim popełni największy błąd na świecie. Teraz albo nigdy.

W tym momencie Marinette poczuła ogromny ból i odwagę. Nie mogła tak bezczynnie siedzieć. Musiała działać. To była ostatnia szansa. Razem ze Scarlett szybko pobiegły w wyznaczone miejsce. Rozpoczęła się walka z czasem

Tymczasem ślub już trwał. Adrien stał przy ołtarzu i ze łzami w oczach czekał na przyszłą żonę. Jeszcze nigdy nie czuł się tak źle. Chloe stanęła obok niego i wszystko się zaczęło. W tym momencie stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Drzwi budynku otworzyły się i wszyscy usłyszeli głos:

-Stop! Natychmiast przerwać tę ceremonię!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Z góry przepraszam za błędy.

Napiszcie mi czy ten rozdział wam się spodobał, a kolejny będzie we wtorek;)

Pozdrawiam wszystkich!

Miraculum: Zaufaj miWhere stories live. Discover now