Rozdział 5

12.4K 439 50
                                    

-No dawaj Wiktoria.- próbuje mnie przekonać Emily.

-Ale ja nikogo tu nie znam... Poza tym nie mam ochoty.- mówię.

- To poznasz! Kurde dziewczyno są wakacje, a Ty jesteś młoda, piękna każdy chłopak będzie się za tobą oglądał, a może nawet kogoś wyrwiesz...

Spojrzałam na nią z politowaniem.

-No co?- pyta unosząc ręce w geście obrony.- taka prawda jesteś piękną blondynką, a jak już zauważyłaś jest tutaj bardzo mało jasnowłosych,  więc na pewno będziesz atrakcją tego wieczoru. Poza tym, każdy klient ślini się na twój widok, a nie wspomnę już o Nathanie.- powiedziała dziwnie się uśmiechając.

-Weź nawet o nim nie wspominaj.- krzywie się na samo jego imię.

-Co go tak nie trawisz?- pyta - przecież każda za nim szaleje...

-Może dlatego, że jest aroganckim dupkiem...i niestety albo stety ja tego nie lubię.

-Dupek, ale przystojny...przyznaj.- mówi robiąc dziwnie miny, a ja tylko przewróciłam oczami. -Dobra, wracając do imprezy. No dawaj...nie daj się dłużej prosić.- mówi  robiąc przy tym maślane oczka .- to tylko impreza z ogniskiem na plaży.

Wypuszczam głośno powietrzne z ust.

Uczepiła się mnie...

-No Wik...- przerwa nagle patrząc na coś za mną, a na jej twarzy pojawia się uśmiech.

-Cześć Nathan.- mówi uśmiechając się do niego.

Serio? Każda tak na  niego reaguje?

Odwracam się w jego stronę i rzucam mu wrogie spojrzenie.

-Co blondyneczko?- zapytał.

- Przestań mnie tak nazywać!- warknęłam w jego stronę.

-Wolisz nadąsana paniusie?-zakpił.

-Wiesz co? Wal się Nathan!

- Przeszliśmy na ty?- zapytał łobuziarsko się uśmiechając.

-Dupek!- Syczę.

-Do usług kochanie.- uśmiechnął się bezczelnie, a  we mnie się gotowało.

Nie odezwałam się już i zamierzałam go olewać, ale on chyba miał inne plany.

-Blondyneczko...- zaczęłam, spojrzałam na niego tak, jakbym miała go zabić. Zauważył to i podniósł ręce w geście obrony.

- Ja tylko chciałem zamówić tequile z sokiem ananasowym.- powiedział.

Spojrzałam na zegarek i się mimowolnie uśmiechnęłam.

- Emily!- krzyknęłam.- zrób tequile z sokiem ananasowym.- mówię na co  ona przytakuję.
Nathan zmarszczył czoło i powiedział:

-Chciałbym żebyś to ty mnie obsłużyła.- powiedział poważnie.

- Przykro mi, ale skończyłam swoją zmianę.- powiedziałam i uśmiechnęłam się zwycięsko.

-To ja podziękuję.- powiedział i po prostu sobie poszedł. Spojrzałam na Emily i  wzruszyłam ramionami, po czym odłożyłam fartuch i udałam się na plażę.

***

Nie wiem jak długo leżę na słońcu, ale czuję, że moje ciało płonie, więc zdejmuję okulary i spoglądam na swoje nogi.

Wow.- Powiedziałam do siebie gdy zobaczyłam swoje mega opalone nogi jak i resztę ciała. Zaczęłam rozglądać się dookoła i mój wzrok stanął na bawiących się ludziach. Zrezygnowana ponownie kładę się na leżaku i zakładam okulary na nos.

Zaczynam myśleć o Chrisie...

Może tak miało być? Może to był błąd?

Ehh nie powinnam o tym tyle rozmyśla... nagle ktoś nade mną staje, tym samym zakrywając mi słońce. Podnoszę głowę odchylając delikatnie okulary.

-Czego chcesz?

-Czemu siedzisz tu sama? -pyta jakbym w ogóle nie zadała mu pytania.

-Czy to ważne?

Nathan wzycha głośno... i ku mojemu zdziwieniu siada obok.

-Co ty robisz?- pytam marszcząc brwi.

-Siedzę.- odpowiadał udając głupka, a ja przewracam oczami.

- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi...

- Dobra, chcę z tobą tutaj posiedzieć. Mogę?- zapytał, a ja zaskoczona patrzę na niego, aż w końcu odpowiadam:

-Okej...ale nic nie mów.

-Tak się nie da.

-Da!

-Nie

-Idź sobie!

-Za nic.

Zacisnęłam szczękę, spokojnie Wiktoria wdech, wydech...

- Denerwujesz mnie! Czemu się nie odwalisz?- mówię wstając z leżaka.

-Kurde cały czas coś ci nie pasuje.- powiedział i również wstał.

Cholera, ma rację cały czas chodzę naburmuszona, ale chcę się trzymać z daleka od chłopaków przez jakiś czas...

Już nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się ubierać nie patrząc na niego, nagle zwinnym ruchem przerzucił mnie przez swoje ramię.

-Ej Puszczaj! Słyszysz, puść mnie!! Natychmiast!- próbowałam się wydostać bijąc go po plecach i nie tylko, ale on nic z tego sobie nie robił i po prostu szedł w stronę wody.

-Nathan!

- Mówiłem Ci Kochanie, że nie przeszliśmy na ty.- śmieje się.

- Posłuchaj, jeśli wrzucisz mnie do tej wody to pożałujesz rozumiesz! - Grożę mu.

-Groźby są karalne.- powiedział rozbawiony.- może woda ostudzi twój temperament.- powiedział stając na podeście.

-Nie zrobisz tego!

- A właśnie że zrobię!- odpowiedział i czuję, że powoli mnie chwyta by wyrzucić do wody. Dlatego szybko uczepiłam się jego szyi jak małpka.- jakieś ostatnie słowo, a może następna groźba?- zakpił.

-Nie, proszę nie wrzucaj mnie, jestem w ubraniu, a muszę już wracać do domu...

-Brzmi niezbyt przekonująco. Powiedział, a dosłownie po sekundzie znalazłam się w zimnej wodzie.

On to zrobił! Wyrzucił mnie!!!

Poprawione przez: @cvtiepie97

Wybrałam Ciebie ❤ W.HWhere stories live. Discover now