Rozdział 19

10.7K 397 103
                                    

Dzisiaj ledwo wstałam z łóżka. Obudziłam się chyba po pięciu budzikach... Gdy w końcu byłam na  nogach udałam się pod prysznic. Czysta i pachnąca ubrałam się w zwiewną sukienkę

 Czysta i pachnąca ubrałam się w zwiewną sukienkę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


A następnie wykonałam sobie lekki makijaż.
Po wszystkich potrzebnych czynnościach zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie. Mamy oczywiście już o tej porze nie było, dlatego śniadanko zjadłam w ciszy. Gdy skończyłam posiłek włożyłam talerz do zmywarki po czym udałam się na korytarz i włożyłam tylko buty zabierając przy tym torebkę i klucze od domu.
Dzisiaj było tak gorąco, że postanowiłam iść na autobus, który ma klimatyzację. Gdy zobaczyłam Lenę i Maję siedzące na końcu autobusu ruszyłam w ich stronę.

-Hej.- powiedziałam do obojga.

-No Hej.- odpowiedziała Maja przytulając mniej i to samo zrobiła Lena.

-Czemu wczoraj tak szybko się zwinełyście?- zapytała Lena gdy usiadłyśmy.

-No ja musiałam wrócić bo szkoła lekcję... mama... same wiecie.- mówię.

-No tak ostatnia klasa trzeba się w końcu wziąć w garść, nie to co my prawda Maja.- zachichotała Lena.- dobra, a Sara?-pyta.

-Sara? Umm musiała w czymś pomóc z kuzynowi.-mówię.

-Aha... właśnie wczoraj Evan powiedział, że zrobi wszystko aby pójść na ten bal.- mówi Maja.

-Wiedziałam, że jednak  ją lubi.-mówię uśmiechając się.

-Umm... powiedział, że robi to tylko dlatego żeby wkurzyć babkę matematyki...- powiedziała Lena.

-No może... ale to tylko po części.-mówię mając taką nadzieję.

***

- Wiktoria tobie wystawiam czwórkę z biologii tylko ze względu na to, że razem z Samantą dostałaś szóstkę z projektu, który był na początku roku szkolnego bo reszta twoich ocen to takie tróje i kilka czwórek...- mówi pani, a ja kiwam głową w geście, że zrozumiałam. Dzisiaj siedzę sama ławce, bo nie ma Sary.

Dziwne.

Dziewczyna rzadko kiedy opuszcza lekcje... postanowiłam do niej napisać.

Ja

Hej. Czemu cię nie ma w szkole?

Czekam na odpowiedź dość długo, dlatego schowałam telefon, bo chyba nieprędko doczekam się odpowiedzi.

-Psss Wiki.-mówi cicho Aaron kolega z klasy.

-Co jest?- pytam odwracając się do niego.

-Wiesz w piątek jest bal... więc może chciałbyś pójść na przykład ze mną? -mówi i łobuziarsko się uśmiecha.

-Wiesz z chęcią bym z tobą poszła.-mówię, a jego uśmiech się powieksza.-ale mam już parę.-dodaje, a jego uśmiech schodzi mu z twarzy.-ale dzięki za propozycje.-mówię i posyłam mu lekki uśmiech po czym się odwracam.

***

Dzisiejszy dzień w szkole dłużył mi się jak nigdy. Ale gdy w końcu lekcje się skończyły skierowałam się do wyjścia. Nagle zawirował mój telefon, który szybko wyjęłam z kieszeni z nadzieją, że Sara mi odpisała... ale to nie była ona.

Nathan

Bardzo cię przepraszam Wiktoria, ale nie mogę towarzyszyć ci na balu. Coś mi wypadło i naprawdę bardzo cię za to przepraszam.

I w tym momencie złapałam totalnego doła.

Ja

Daj spokój nie masz za co przepraszać. Każdemu mogło się  to zdarzyć. Pójdę z kimś innym. Ale mam małą nadzieję, że jakoś mi to wynagrodzisz.- napisałam i skłamałam, bo naprawdę zależało mi na tym aby to z nim pójść na bal.

Nathan

Bądź tego pewna ;*

Wielka szkoda...miałam nadzieję, że to właśnie on będzie towarzyszył mi na tym balu ...- myślę i udaje się w kierunku domu.

Po niespełna 20 minutach już byłam na miejscu rzuciłam swoją torbę gdzieś w kąt i udałam się do swojego pokoju rzucając się na łóżko.

-Czemu ja zawsze mam takiego pecha??!!- krzyknęłam w poduszkę.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić, wydałam z sobie  zirytowany głos i chwilę później odebrałam ten przeklęty telefon.

-Co ty tak zwiałaś po lekcjach?- pyta Lena.

-Po prostu się śpieszyłam.- kłamię.

- Okej. A wpadniesz do chłopaków?- pyta z nadzieją.- teraz. -dodaję.

-Nie dzisiaj nie dam rady... przepraszam.-tak naprawdę nie mam humoru.

- Nie no coś ty, nie masz za co przepraszać... No to do następnego razu.- mówi i się wyłącza.

Do następnego.- Mówię do siebie po czym Ktoś zadzwonił do drzwi. Zmarszczyłam brwi, bo nikogo się nie spodziewam. Szybkim krokiem zeszłam na dół kierując się do drzwi frontowych. Otworzyłam je nawet nie patrząc przez wizjer i stanęłam jak wryta nie wierząc w to kto przede mną teraz stoi.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Wybrałam Ciebie ❤ W.HWhere stories live. Discover now