Rozdział 18

11.7K 410 148
                                    

9 miesięcy później...

Czasem przeżywamy takie momenty w swoim życiu gdy czujemy się bezwartościowi i nikomu niepotrzebni. Często zdarza się to po zakończeniu związku lub kłótni z kimś bliskim, nie potrafimy sobie z tym poradzić.

Mi się udało.

Długo na to czekałam, ale w końcu się doczekałam.
Zaczęłam żyć tak jak przed poznaniem Chrisa. Fakt, nadal nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania... ale tak jak większość ludzi, staram się  żyć najlepiej jak potrafię. Przestałam już być pieprzoną egoistką.
Moje relacje z dziewczynami są takie jak dawniej, zapomniałyśmy już o tym całym bagnie, które wcześniej miało miejsce. Znowu traktujemy się tak jak prawdziwe przyjaciółki.

Właśnie jeśli mowa o przyjaźni.

Sara również się do niej zalicza. W czwórkę spędzamy praktycznie cały swój wolny czas. A nie, przepraszam w dziewiątke bo przecież jeszcze chłopcy z New street.
Bez nich przecież by się nie obeszło, bo Maja jest z Mattem. Może nieoficjalnie, ale kręcą ze samą i to widać gołym okiem. Lena z Olivierem oficjalnie Sara... hmm  sprzecza się z Evanem, niby on lubi tylko bawić się laskami, które za nim latają choć w tej sytuacji jest na odwrót i to jest zabawne. A Dylan właśnie i to jest chyba największa niespodzianka jak dla mnie. W końcu dał sobie ze mną spokój. Chociaż zapewne w głębi nadal coś tam czuję... ale jednak w końcu udało mu się kogoś poznać... a tą osobą jest Vanessa. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ich w parku wiedziałam, że prędzej czy później będą razem po prostu to czułam. I bum, stało się. Bardzo cieszy mnie fakt, że oni wszyscy są szczęśliwi... a jesli chodzi o mnie to stawiam jedną nogę za drugą i udaje, że wiem dokąd idę. Jestem zwyczajną dziewczyną i próbuję tylko znaleźć sens w życiu, który tak często wydaje się bezsensowny.

Myślę, że... Tak chyba właśnie miało być. Miałam stracić swoją pierwszą miłość, aby ponownie móc doznać tego uczucia.

Z kimś innym.

Czasami trzeba dać komuś szansę żeby zobaczyć, że druga osoba zasługuje na więcej niż mogłoby się wydawać.

- Jesteś pewna, że chcesz żebym to ja z tobą poszedł na ten bal?- zapytał szczęśliwy zaskoczony i poważny. Po prostu wszystko w jednym.

-Tak Nathan! Chcę żebyś to ty był moim partnerem na balu... Chyba, że nie chcesz.- zaczęłam go podpuszczać.

-Nie nie!- zaczął niemal od razu.

-Nie?- zapytałam smutna, chociaż dobrze wiedziałam, że powiedział to w innym znaczeniu i tak naprawdę w głębi duszy powstrzymywałam się od wybuchu śmiechu.

-Znaczy chcę! Znasz mnie. Nigdy bym nie odmówił pięknej kobiecie w szczególności tobie Wik.- powiedział, że ja doskonale wiem, że teraz się łobuziarsko uśmiecha.

Z tą całą nieszczęśliwą symulacją miałam ogromne  szczęście... bo go poznałam.

Właśnie jego, Nathana.

Chłopaka, który totalnie zawrócił mi w głowie dla którego moje serce ponownie się otworzyło. Nawet nie przeszkadza mi fakt, że mówi do mnie Wik... a przecież tylko jedna osoba tak do mnie mówiła Chris... ale on? Nie ma już znaczenia. Przeżyłam z nim swoją pierwszą prawdziwą miłość. Oczywiście byłam jedyną osobą, która żywiła jakiekolwiek uczucia, ponieważ on tylko się mną bawił, wykorzystywał i kto wie, co jeszcze robił... on jest już rozdziałem, który dawno zakończyłam i nie zamierzam ponownie do tego wracać.

-Więc kiedy mogę się ciebie spodziewać w Kalifornii?-pytam szczęśliwa.

-Postaram się do ciebie dotrzeć jak najszybciej.-powiedział.

Wybrałam Ciebie ❤ W.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz