Rozdział 31

9K 315 368
                                    

Zaczeło się normalnie jak zwykła miłość, zaczęło sie od przyjaźni.
Po tym jak pomógł mi zawieść koleżanki do akademika i jak wziął ode mnie numer telefonu.
Napisał do mnie, bardzo mu sie spodobałam od razu, on mi też sie spodobał. Pisaliśmy, mieliśmy bardzo dobry kontakt. Z przyjaźni zaczeło rozwiajać się coś wiecej. Spotykaliśmy się codziennie, pisaliśmy ze sobą i stał sie dla mnie codziennością bez której nie potrafiłam żyć, chciałam mieć go cały czas przy sobie.

I minęły już 4 lata.

Pojechałam na weekend z koleżankami. To jeden z naszych typowych weekendowych wypadów. Zmęczone rutyną, codziennymi obowiązkami, pracą starałyśmy się jeździć parę razy w roku na tzw „babskie wypady”. Świetnie się czułyśmy w swoim towarzystwie, znałyśmy się od czasów szkolnych, czyli mojej przeprowadzki do Nowego Yorku wiedziałyśmy czego się po sobie spodziewać nawzajem... Niektóre z nas są matkami, żonami.....

A ja??

Ja w związku paroletnim, bezdzietna nigdy nie umiejąca się zdecydować na założenie obrączki i sakramentalne „TAK”. W sumie szczęśliwa i pomimo braku dzieci spełniająca się inaczej... Mężczyzna kochający, starający się przez lata potrafiący mnie niejednokrotnie zaskoczyć. W sumie nie miałam powodów do narzekań... Zbudowałam swój własny świat i wydawało mi się, że jestem szczęśliwa, że kocham i jestem kochana. Do momentu aż mój uporządkowany świat legnął w gruzach...

Wyjazd... Zaplanowany jak zwykle... Było kilkadziesiąt już takich wyjazdów... Lubiłam je...Wiedziałam czego się spodziewać... Do momentu gdy zobaczyłam „Jego”...
Piątkowego wieczoru postanowiłyśmy iść na jakieś disco tak odstresować się. Zaproponowała to znajoma, widocznie tego potrzebowała, a my od razu przytaknęłyśmy. Zaznaczę, że nie szukałyśmy przygód okazji... Doskonale bawiłyśmy się zawsze w swoim towarzystwie.
Ten wieczór też był taki, że wszystkie siedziałyśmy przy stoliku, żartowałyśmy i śmiałyśmy się, nic nadzwyczajnego. W pewnej chwili poczułam kogoś wzrok... Spojrzałam... Siedział ze znajomymi i wpatrywał się we mnie... Siedział naprzeciwko mnie, więc doskonale widziałam jego twarz... Smutne oczy to zauważyłam od razu... nie wiem co się ze mną dzieje, świat jakby się zatrzymał, drżały mi ręce, serce mi biło coraz mocniej, nie umiałam tego powstrzymać....
Na pozór wydaje nam się, że miłość jest najpiekniejszym przeżyciem w życiu. Czujemy jakbyśmy byli w "siódmym niebie" pierwsze spotkania pierwszy pocałunek pierwszy dotyk.
Chcemy by to trwało wiecznie. Jesteśmy gotowi poświęcić wiele nie zważając na konsekwencje.
Jednak nie zawsze układa się tak jakbyśmy tego chcieli.

- Ziemia do Wiktorii. -mówi Ivy machając mi ręką przed nosem.

-Umm co jest? -pytam zdezorientowana.

- No właśnie co jest, od pięciu minut patrzysz się w jedno miejsce... -mówi.

-Ach... Ja po prostu... muszę się czegoś napić. Zaraz wracam pójdę tylko do baru.- mówię i wstaje z miejsca kierując się w stronę baru już nawet nie patrząc w jego kierunku.

-Witam, co dla pięknej Pani?-pyta barman uśmiechając się.

-Poproszę wódkę z sokiem ananasowym.- mówię zakładając sobie kosmyk włosów za ucho.

-Dobrze, Będzie gotowe za 2 minuty. Niech pani sobie tu usiądzie i chwilkę poczeka.

Zrobiłam jak kazał, usiadłam aż nagle kątem oka zauważyłam, że ktoś przesiada się obok mnie i wiem doskonale kim jest.
Ręce znowu zaczęło mi drżeć, oddech stał się coraz szybszy, a serce łomotało jak szalone.
Odwróciłam się tak aby patrzeć wprost na niego.

-Co ty tu robisz?- zapytałam bez żadnych uczuć.

-Siedzę i rozmawiam z piękną Panią.- mówi, a ja cicho zachichotałam co wcale nie było do mnie podobne.

-Dobrze jest słyszeć twój głos... Tak bardzo za nim tęskniłem. Próbowałem zapomnieć, ale nie umiałem.-wyznał, a ja od razu zrobiłam się poważna.

-Jestem w szczęśliwym związku... Niedługo biorę ślub... ja już ułożyłam sobie życie Chris.- mówię i patrzę na niego z żalem.

Nic nie odpowiedział, wiem że to był potężny cios dla niego.

-Gratuluję.- powiedział lodowatym tonem.- życzę ci jak najlepiej.- dodał, ale tym razem ze szczerością.

Czułam jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy. Nie mogę się rozkleić, nie teraz...

-Mam nadzieję, że tobie też się ułoży.- mówię i łapię swojego drinka i odchodzę.

- Kocham Cię Wiktoria.- powiedział nagle.

Tak po prostu wyznał, że mnie kocha tu teraz po tych 4 latach znowu to usłyszałam.

-Wybacz, ale nie mogę powiedzieć ci tego samego.-mówię cicho.

Teraz znowu  nie będę potrafiła wyrzucić go z pamięci- nawet ileś tysięcy km od niego cały czas będzie w  moich myślach... Nie będę potrafiła spać, śmiać się... w ogóle funkcjonować.

Czy to nie przypadek że cały czas nasze losy się krzyżują ?

2 lata później

-Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z Wiktorią i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo było zgodne szczęśliwe i trwałe.- mówi Alex.

-Teraz to samo powtarza Pani -zwraca się do mnie ksiądz.

Zerkam na wszystkich tu zebranych, każdy jest szczęśliwy, Lena z Olivierem... Maja z Nathanem, właśnie kto by się spodziewał? Dylan z Vanessą, Matt z Klarą... a Evan z Mią.
Moja mama jest z Derekiem, kolegą z pracy. Każdy ma swoją drugą połówkę...

Ponownie wracam wzrokiem na mojego niedoszłego męża, ale to za chwilę się zmieni.

-Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z Alexem i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo było zgodne szczęśliwe i trwałe. -mówię dumna i wzajemnie wymieniamy się obrączką.

-Uroczyście ogłaszam was mężem i żoną. Teraz możecie się pocałować.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Wybrałam Ciebie ❤ W.HWhere stories live. Discover now