Rozdzial 10

2.9K 129 18
                                    

Obudziłam się w świąteczny poranek, ale nie otworzyłam oczu. To będą najgorsze święta w moim krótkim życiu, muszę się ogarnąć. Pomyślałam i udałam się do łazienki, kiedy byłam gotowa wyszłam, a przy moim łóżku spostrzegłam stos prezentu. Ciekawe od kogo, przecież od pojawieniu się koszmarów starałam się odciąć od znajomych. Nie potrafiłam spojrzeć im w oczy. Chwyciłam pierwszą paczuszkę i usiadłam na łóżku. Był w nim piękny naszyjnik z inicjałami moimi oraz Lily, był do niego dołączony list.

Tia na początku życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji świąt! 

Nie mogę ci tego powiedzieć w twarz, ponieważ  ciągle mnie unikasz.

Miałam nadzieję, że to tylko chwilowe, że zaraz do nas wrócisz, ale tego 

nie zrobiłaś. Nie mam pojęcia co się z tobą stało. Kiedyś byłyśmy tak blisko,
nie wierzę, że nic się nie stało. Porozmawiaj ze mną proszę.

Lily

Pobiegłam na wieżę astronomiczną by móc sobie wszystko przemyśleć. Czy głupi sen może zepsuć mi całą przyjaźń? Czy tak poprostu mogę wyrzucić z głowy te 5 lat spędzonych z nią? Jak ja jej to wytłumaczę?

-Co tu robisz Price?- zapytał mnie Black tym samym przywracając mnie do rzeczywistości

-Siedzę nie widać?-zapytałam

-Czemu zostawiałaś Lily? Odeszłaś od niej bez słowa wiesz jak ona to przeżywa?- zapytał podchodząc do mnie

-Nie zrozumiesz Black- odparłam

-To mi wytłumacz, nikomu nie powiem- powiedział

-To nie jest takie proste. To nie tak, że się obraziłam, poprostu się przestraszyłam- powiedziałam chowając głowę w kolanach

-Czego?- zapytał podnosząc moją głowę tak bym na niego spojrzała. Wow Black jaki ty jesteś wyrozumiały, nie znałam cię od tej strony. Może nie chciałam poznać, nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mogę coś do ciebie czuć.

- Pamiętasz ten dzień kiedy nie mogliście mnie obudzić i na kilka dni trafiłam do skrzydła szpitalnego?- zapytałam patrząc mu w oczy

-Tak, ale co to ma do tego?- zapytał zdezorientowany

-Miałam koszmar albo wizję, nie wiem jak to nazwać. Byliście tam wszyscy i Lily i mówiliście, że jestem nikim bez was. I najgorsze jest to, że to jest prawda, a na końcu chciała mnie zabić- powiedziałam, gdy skończyłam poczułam, że moich policzkach płynął łzy.

-Dlaczego w to uwierzyła? Po pierwsze nie jesteś nikim. Po drugie my nigdy byśmy czegoś takiego nie zrobili- powiedział i starł łzy z mojej twarzy

-To było dla mnie ciężkie. Wolałam wierzyć, że jeżeli się odsunę będzie lepiej i nic złego mi się nie stanie- powiedziałam

-Porozmawiasz teraz z Lily?- zapytał

-Chyba powinnam- odparłam i zeskoczyłam z parapetu.

-To chodź- powiedział i podał mi rękę. Spojrzałam na nią niepewnie, gdy chłopak to zobaczył chciał ją cofnąć lecz ja ją chwyciłam. 

W pokoju wspólnym gryffindoru siedziała Lily z Jamesem, w momencie w którym ich zobaczyłam nogi odmówiły mi posłuszeństwa. 

-Chodź, przecież nic ci nie zrobi- powiedział Syriusz widząc mój strach. Podeszłam do miejsca gdzie siedziała dziewczyna.

-Przepraszam- wyszeptała, nie umiałam wydobyć z siebie nic więcej. Po twarzy leciały mi łzy w głowie miałam najgorsze scenariusze. Kiedy miałam już odchodzić Lily mnie przytuliła, tak bardzo mi tego brakowało. 

-Chodź na górę, mamy trochę do nadrobienia- powiedziała i pociągnęła mnie do dormitorium.

Wieczorem zeszłam na kolacje sama, ponieważ Lily była umówiona z Jamesem. Zamyśliłam się i przez przypadek weszłam w Syriusza idąc do Wielkiej Sali. Myślałam o balu bożonarodzeniowym, który ogłosili dziś rano.

-Hej szukałem cię!- krzyknął uradowany

-A, co? Przepraszam zamyśliłam się- odparłam

-Mam do ciebie pytanie- odparł

-Jakie?- zapytałam

-Pójdziesz ze mną na bal?- zapytał łapiąc mnie za rękę

-Syriusz- zaczęłam

-No proszę. Będzie naprawdę fajnie, a jak nie to cię zostawię w świętym spokoju- powiedział

-No dobrze pójdę- powiedziałam, a on mnie przytulił i obrócił się ze mną o 360°

-Okej, a teraz muszę iść do chłopaków bo jutro mecz paa- powiedział i odszedł

-Cześć- wyszeptałam. Na brodę Merlina co ja zrobiłam. Umówiłam się z Blackiem na bal, powinnam się chyba zastanowić nad tym jeszcze 1000 razy zanim się zgodziłam. Merlinie widzisz i nie pomagasz.

*Kilka dni później

-Hej mam dla ciebie list- podbiegł do mnie jakiś pierwszoroczniak z Gryffindoru i wręczył list

-Dzięki- krzyknęłam lecz on już odbiegł. Powoli otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać. Było w nim napisane to, że Black mnie wystawił i na bal idzie z jakąś laską z Hufflepuffu, ponieważ było mało czasu pobiegłam od razu na lekcje. Kiedy weszliśmy do klasy wręczyłam Black'owi listy i udałam się na swoje miejsce.

-Ludzie mówią, że zgodziłaś się iść na bal z Blackiem, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć- powiedziała rudowłosa

-Bo to co mówią to prawda- powiedziałam nie odrywając wzroku od pergaminu

-Wow, to znaczy serio? Nie spodziewałabym się, że to zrobisz- odparła dziewczyna

-Ja też się nie spodziewałam- powiedziałam. Po skończonej lekcji wyszłam z sali. Szłam na błonia, gdy ktoś chwycił mnie za rękę i obrócił w swoją stronę.

-Chyba w to nie wierzysz? To nie ja pisałem naprawdę- powiedział Black

-Gdybym w to wierzyła nie dałabym ci tych listów, nie rozmawiałabym z tobą teraz tylko poprostu cię unikała- odparłam

-Na brodę Merlina już się wystraszyłem, że mnie wystawisz- powiedział- dzięki, że w to nie uwierzyłaś

-Nie dziękuj mi, ale teraz chce pobyć trochę sama- powiedziałam i poszłam na błonia. Usiadłam pod drzewem najbliżej jeziora, niestety było już zimno i kiedy miałam się zbierać zobaczyłam...

______

O boże już nigdy nie będę pisała rozdziału przy piosenkach Sylwii Lipki hahah za dobrze się bawiłam i nie mogłam się skupić mam nadzieję, że wam się podoba <3

Teraz mam trochę czasu na pisanie rozdziałów bo jestem chora więc myślę już za niedługo skończę to opowiadanie.

W opisie jedna z piosenek Sylwii Lipki trochę spokojniejsza.

Wyjdziesz z mojej głowy Black?||Huncwoci [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz