Rozdział 11

2.8K 131 30
                                    

Zobaczyłam...

... Severusa, Regulusa i Petera idących w stronę zakazanego lasu. Wiadomo kto jest zdrajcą. Już miałam ruszyć za nimi gdy usłyszałam Jamesa.

-Tia...Lily, szybko- wysapał

-Co ? Co z Lily?- zapytałam

-Ślizgoni, oni...oni rzucili jakieś zaklęcie...na..na Lily- powiedział, był bliski płaczu.

-Gdzie ona jest?- zapytałam

-W skrzydle szpitalnym- powiedział, a ja nie czekając na niego pobiegłam do zamku. Kiedy dotarłam na miejsce przed drzwiami była Alicja, Syriusz, Remus i Amy.

-Nie można do niej wchodzić. Jest tam dyrektor i Dumbledore- poinformował mnie Alicja, widziałam, że płakała. Wstała żeby mnie przytulić, nie wiem czy chciałabym być sama, czy zobaczyć Lily.

-Możemy porozmawiać? - zapytał Syriusz

-Idź Tia, zawołamy cię jakbyśmy się czegoś dowiedzieli- powiedziała Amy. Ruszyłam za Syriuszem, weszliśmy do pierwszej pustej sali.

-Co chciałeś?- zapytałam, chociaż wcale nie miałam ochoty na tą rozmowę

-Mam do ciebie prośbę, mogłabyś nie chodzić sama po lekcjach? Boję się o ciebie- powiedział Black

-Syriusz nie musisz się bać będę potrafiła się obronić- powiedziałam

-Lily też potrafiła, a jednak jej się nie udało. Ślizgoni są przebiegli- odparł łapiąc mnie za ramię

-Dobrze postaram się, ale teraz chodźmy już do reszty- powiedziałam, a on złapał mnie za rękę, byłam zbyt smutna i zmęczona by ją odepchnąć, a może poprostu chciałam żeby ją trzymał. Teraz sama już nie wiem. Usiadłam pod ścianą obok naszych przyjaciół. Po krótkim czasie odpłynęłam do krainy Morfeusza.

-Ale ciszej bo ją obudzicie- słyszałam głos Alicji.

-Dzięki, że nam pomogłeś- powiedziała Amy, nagle poczułam, że ktoś kładzie mnie na łóżku. Czyli zabrali mnie spod skrzydła szpitalnego, już nie miałam siły się przeciwstawić więc zasnęłam. Obudziłam się z krzykiem, ponieważ śniła mi się śmierć Lily czyli coś czego najbardziej się teraz obawiałam. O godzinie 8 poszłam się ubrać. Wykonałam poranną rutynę, sięgnęłam po książkę i zeszłam do pokoju wspólnego lecz nie mogłam się skupić i zamiast czytać patrzyłam w okno.

-Hej, czemu tu siedzisz?- zapytał Remus, który właśnie wyszedł z pokoju huncwotów

-A tak jakoś już nie mogłam wytrzymać w pokoju- powiedziałam. Czas minął mi bardzo szybko na rozmowie z Remusem o 9:30 poszłam do dormitorium po torbę z rzeczami na zajęcia. Poczekałam chwilę na dziewczyny i zeszłyśmy na śniadanie. Nikt nawet nie próbował rozpacząć rozmowy. Po zakończonych lekcjach leżałam w dormitorium huncwotów, Alicja rozmawiała o czymś z Frankiem Longbotomem, James bawił się zniczem, Remus udawał, że czyta książkę, Syriusz bawił się moimi włosami, Amy patrzyła przez okno, a Peter gdzieś zniknął. Wszyscy już wiedzieli gdzie jest i z kim. Nagle ktoś zapukał do drzwi, był to pierwszoroczniak

-Tia Price, Remus Lupin i Amy Collins do dyrektora- powiedział nieśmiało i wyszedł

-Nigdzie nie idę- powiedziała Amy

-Chodź może chodzi o Lily- powiedziałam i wstałam. Razem udaliśmy się do gabinetu dyrektora. Przez drzwi dało się słyszeć podniesione głosy profesora Slughorna i profesor McGonagall.

-Musicie ich ukarać- powiedziała prof. McGonagall

-Przecież to jeszcze dzieci nie zrobiłyby tego innemu uczniowi- odparł Slughorn

-Uspokójmy się trzeba to jakoś rozwiązać. Dobrze wiemy, że zrobili to ślizgoni o czym doniósł nam Peter Pettegrew. I dobrze wiesz Horacy, że ślizgoni wstąpili w szeregi tego, którego imienia nie wolno wymawiać- powiedział dyrektor, niepewnie zapukałam do drzwi, otworzyła nam pani profesor.

-O dobrze, że jesteście- powiedział dyrektor

-Co pan od nas chciał? Przepraszam, że tak w prost, ale nie za bardzo mamy ochotę na rozmowę po tym co się stało - odparła Amy

-Dobrze rozumiem, ale mamy dla was informacje, ponieważ podobno przyjaźnicie się z panną Evans- powiedział Dyrektor

-Tak, coś wiadomo? Obudziła się? Już wiecie jak ją wyleczyć?- zapytałam

-Już prawie, ale nie o to chodzi. Mówimy o tym, że znaleźliśmy sprawców- odparł

-To ci ślizgoni, którzy uciekali do zakazanego lasu?- zapytałam

-Chodzi ci o pana Regulusa i pannę Bellatrix?- zapytał mnie

-Tak to oni- powiedziałam. Brat Syriusza, ale dlaczego?

-Panna Evans została potraktowana zaklęciem śpiączki i jest na to tylko jedno zaklęcie lecz musimy poczekać na lekarza ze szpitala świętego Munga- odparł

-Ale wszystko będzie z nią dobrze?- zapytał zaniepokojony Remus

-Tego nie wiemy- powiedział profesor Slughorn

-To co wy w ogóle wiecie?- zapytałam i wybiegłam. Co ja zrobiłam przecież nigdy się tak nie zachowywałam. W połowie drogi spotkałam Syriusza.

-O hej Price, właśnie cię szukałem musi..- nie zdążył dokończyć, ponieważ go pocałowałam. Nie umiałam tego opisać, potrzebowałam tego, patrząc na Jamesa, który nie mógł być z Lily stwierdziłam, że nie mogę zostawić tego co czuję do Syriusza. Nie wiem czy jutro nie wybuchnie wojna, czy Voldemort nie będzie chciał przejąć szkoły.

-Przepraszam- powiedziałam kiedy się od niego odsunęłam

-Żartujesz? Tak długo na to czekałem- powiedział i mnie przytulił, a ja się rozpłakałam- co się stało? Coś nie tak?

-Tak, prawie wszystko. To twój brat i Bellatrix rzucili zaklęcie na Lily- powiedziałam odsuwając się od niego

-Nie wierzę. Skąd to wiesz?- zapytał zszokowany 

-Dyrektor nam powiedział, a ja sama widziałam ich przy zakazanym lesie- powiedziałam- Pewnie o wszystkim wiedziałeś! 

-Nic nie wiedziałem. Naprawdę, przecież nie pozwoliłbym skrzywdzić mojej przyjaciółki i dziewczyny najlepszego przyjaciela-Powiedział łapiąc mnie za rękę 

-Mam ci wierzyć?-Zapytałam 

-Uwierz mi, naprawę nic nie wiedziałem.-powiedział

-O Boże już mi odbija, przepraszam. Nie wiem jak mogłam cię tak oskarżyć, jakbym była  jakimś transie- odparłam i wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramionami. Udaliśmy się razem do wieży Gryffindoru, nasi przyjaciele siedzieli przy kominku i patrzyli w ogień. Dołączyliśmy do nich, usiadłam na podłodze wtulona w Syriusza.

-Czy to co mówi Remus to prawda? Bo Amy nie chce się odezwać- zapytał James, widać było, że płakał, przełknęłam głośno ślinę i pokiwałam głową na tak.

-Tak, to Regulus Black i Bellatrix Black! Brat tego twojego chłopaka, jaką masz pewność, że on o niczym nie wiedział?!- krzyknęła Amy

-Zamknij się! Jak możesz?! Myślisz, że mój najlepszy przyjaciel mógłby jej to zrobić? Jeżeli mu nie ufasz możesz stąd od razu wyjść!- krzyknął do Alicji wściekły James

-Przestańcie! Nie widzicie, że o to im chodzi? Żeby nas skłócić. Przestańcie obwiniać siebie nawzajem.- Powiedział Remus, który właśnie włączył się do dyskusji
***
Ale mi smutno, że tak szybko zbliżamy się do końca tego opowiadania. Jeszcze tylko kilka rozdziałów, pamiętam jak bałam się opublikować pierwszy rozdział, a teraz to opowiadanie ma ponad 1 tysiąc wyświetleń. Dziękuję wam za to ❤️
Mam nadzieję, że wam się podobał rozdział bo ja uwielbiam je pisać
W mediach coś fajnego

Wyjdziesz z mojej głowy Black?||Huncwoci [Zakończone]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें