1.

5.5K 353 680
                                    

KURNAAAA SPIEPRZĘ TO JAK NIC.

Pierwszy trochę dłuższy fik na tym koncie
I to z pruspolem na którego punkcie aktualnie mam mała obsesje hehhhh

ENDŻOJ.
***

– Odwalcie się, głupi zboczeńcy! – wrzeszczał Feliks, uciekając przed dwoma białowłosymi krajami.
Obejrzał się za siebie. Nie widział żadnego, a więc pewnie chwilowo udało mu się uciec. Nic dziwnego – w końcu był na swoim terenie i świetnie znał to miejsce. Korzystając z chwili spokoju, zdyszany chłopak wszedł do jakiegoś pomieszczenia i zatrzasnął się w nim. Przez ciemność prawie nic nie widział, ale z tego, co kojarzył, to powinna być tam jadalnia. No już, gdzie ten stół?

Znalazł! Z łatwością wpełzł pod niego i zasunął krzesło. Jeśli będzie miał szczęście, nie znajdą go tam.
Cóż, przeliczył się. Mimo że doskonale wiedział, że ostatnimi czasy fart mu nie dopisywał.

Chwilę później piękne, masywne, rzeźbione drzwi zostały zniszczone przez wielkie i ohydne ręce Rosji.

Rany, pomyślał Feliks. Jeszcze kilka lat temu bym mu za takie coś kilka miast odebrał i zdzielił po łbie, a teraz się chowam. Co jest ze mną nie tak?

– Łukasieeewiiicz – zawołał radośnie Ivan. – Nie chowaj się! Przecież się przyjaźnimy, tak~?

Polska zadrżał. Przyjaźnili się? Od kiedy niby? Fakt, to on kiedyś niemalże zmusił Rosję do unii, ale to zupełnie co innego... W każdym razie, na pewno nie przyjaźń. Przyjacielem był Liciek, którego Ivan mu odebrał. Przyjaciółką była Węgry, którą sobie właśnie przywłaszczał Austria. Ale któryś z tych zaborców? Nigdy.

Milczący dotąd Prusy nagle się zaśmiał. Feliks usłyszał to z bliska. Zbyt bliska.

Znaleźli go.

Gilbert złapał go za ramię i wyszarpnął z kryjówki. Przerażony blondyn zaczął się szarpać, ale nie miał wystarczająco dużo siły. To na nic. Wszystko na nic.

Zauważywszy wymęczenie Polaka, albinos wziął go na ręce i wyniósł na dwór. Rozbawiony Rosja szedł za nimi.

– Dobra, Feliś, sprawa jest taka – zaczął Prusy. – Możemy to załatwić na spokojnie. Grzecznie podpiszesz papierek, oddasz płaszczyk razem z częścią ziem i wrócisz sobie spokojnie do dalszego umierania, a my cię zostawiamy w spokoju. Pasuje?

– Nie, spieprzaj! To Warszawa będzie waszą stolicą!

– Ojej, ojej – zmartwił się Rosja. – Naszej Poleczce nie podoba się plan. Cóż my teraz zrobimy?

– Kiedy ogarniecie, że jestem totalnie, kurde, facetem?!

– Sprawdźmy! – Uśmiechnięty Gilbert zrzucił z siebie Feliksa i natychmiast na nim usiadł. – Już możesz, Ivanie.
Przez ułamek sekundy Polska czuł mocny ból głowy, a potem stracił świadomość.

*^*^*

– Te, Braginsky! Patrz, ruszył się.

– Gilbercie, czy ty masz jakąś obsesję?

– Dobra, cicho bądź. Oczy otwiera.

Polskie źrenice chwilę później niewyraźnie widziały, co było dookoła. Jakieś pomieszczenie, ogień w kominku i... czyjś but na twarzy.

Charakterystyczne „Ksekseksekse” rozległo się w pomieszczeniu. Prusy przeniósł nogę z feliksowego czoła pod jego brodę. Jakby od niechcenia kopnął, a odrzucona głowa wraz z prawie bezwładnym ciałem zleciało z wygodnego łóżka na twardą, zimną podłogę kilka metrów dalej. Mimo słońca wpadającego przez okno i ognia w pomieszczeniu, Polsce było zimno. Zabrali mu grubą warstwę ubrań, które nosił na co dzień. Był teraz tylko w cienkiej koszuli i spodniach.

Ale nie narzekał. Nie odezwał się nawet słowem. A co, ma dawać satysfakcję tym chorym sadystom? A nigdy w życiu.

Z trudem się podniósł i z typową polską wyższością spojrzał na swych uśmiechniętych zaborców. Wstrętne robaki.

– Polsko moja, wiesz jak ja na to czekałem? Tyle lat mnie odrzucałeś. – W głosie Rosji słychać było wymuszony smutek. – A teraz możemy się zaprzyjaźnić...! – Ivan mocno przytulił Feliksa. Rozległ się głośny trzask. Uścisk był, łagodnie mówiąc, zabójczy.

Polska tylko zacisnął zęby. Co zrobić, jak Rosja ci łamie wszystkie żebra? Prawdopodobnie zostało tylko to przeczekać bądź umrzeć.

Opcja druga nie wchodziła w grę. Zostało więc tylko jakoś to wytrzymać. Na szczęście personifikacje miały zdolność szybkiego regenerowania się. Chociaż, o ile łatwiej by było, gdyby mógł po prostu przestać istnieć...

– Ej. Jak to: twoja? – zdenerwował się Prusy. – Polen miał być równo podzielonym krajem, tak?

Gilbert brutalnie wyrwał Feliksa z ramion Ivana. Blondyn wyglądał jakby, co najmniej, przed chwilą spotkał się z wściekłym niedźwiedziem. Szczerze mówiąc, trochę jakby tak było.

– Nasz. Nasz, tak? – wyszczerzył się Prusy. Potem wyszeptał Polsce do ucha tak, żeby Rosja nie usłyszał: – ale będziesz mój, wiesz?

***
UDAŁO SIĘ.
ja tam wątpię żeby były regularnie rozdzialy (o ile w ogóle będa) gdyż jestem leniwym ziemniakiem i nikt nie bedzie tego czytał

Pomęczę troszkę felka ale Gilbert mu to wynagrodzi okkk;)))))

Drugie rozbieranie Polski.Where stories live. Discover now