7.

3K 272 213
                                    

HEJKA WAŻNE CHYBA
W związku z tym, że... emm, nie najlepiej się czuję ostatnio i trudno mi się zmusić do czegokolwiek, to prawdopodobnie będę rzadziej wstawiac. dziękuję za uwagę i przepraszam. ♥

(Dlatego tez ten rozdzial może nie być za dobrej jakości ups)
***

Feliks siedział na łóżku z nogą założoną na nogę i ze skrzyżowanymi rękami. Przyglądał się sceptycznie temu, co miał przed sobą.

– Skąd to masz? – spytał w końcu.

– No więc, rozmawiałem z Roderichem...

– Rozmawiałeś – powtórzył sarkastycznie Polska.

– Tak. No i on ma ostatnio dobre kontakty z Węgrami, a wy się przyjaźnicie, nie?

– Tak, dopóki, ekhm, ktoś, ekhm, nas totalnie nie rozdzielił.

– Boże, Feliks. – Gilbert przewrócił oczami. – Zrobiłem to, żeby właśnie jakoś poprawić ci humor, dobra? Ale nie, oczywiście, nie doceniasz starań zaglibistego mnie.

– Poprawiłabyś mi humor, zwracając mi ziemie – prychnął blondyn. – I pozwalając się spotykać z przyjaciółmi.

– Wiesz, że nie mogę, nawet gdybym chciał. Więc...

Gdybyś chciał?

– Dasz mi skończyć? Wiesz, że cię kocham, Feliś, ale czasem jesteś tak wkurzający, że nie idzie wytrzymać! A ja takie dobre intencje miałem!

Polska postanowił milczeć. Nie dlatego, że coś zrozumiał, o, nie! To przez to wyznanie. Co to miało znaczyć?

– No, i tak ma być! – kontynuował zadowolony Prusy. – Więc, od nich się dowiedziałem, że kiedy masz czas wolny, to lubisz ubierać sukienki. Nie wiem, po jaką cholerę, ale dobra. Dlatego ci jedną załatwiłem. – Uniósł wyżej ubranie, w które wciąż wpatrywał się Feliks.

– I że niby ja mam to nałożyć? Przy tobie?

– Tak.

Polska wyrwał sukienkę z rąk Gilberta i wymaszerował z pokoju z obrażoną miną. Jak Węgry mogła mu wygadać jego małą tajemnicę? Znając ją, to pewnie wymyśliła sobie, że załatwi Feliksowi chłopaka. I to tak z odległości! Gdyby chociaż mógł to z nią przegadać... albo może z Licią... Tak, on by mu dobrze doradził. Jak zwykle.

Przebrawszy się w strój wybrany przez Prusy, wrócił do pomieszczenia, w którym siedział, cały radosny i uśmiechnięty, ten właśnie durny albinos. Co on sobie wyobrażał, szczerząc się tak? Pewnie chciał wyśmiać Feliksa. Uważał, że Polak wyglądał idiotycznie w tym ubraniu (co, oczywiście, nie było prawdą). Na pewno.

– Och. – Na widok przebranego blondyna z gardła Gilberta wydobył się śmiech. Nie był on jednak spowodowany rozbawieniem, a czystą radością. Czy Łukasiewicz w ogóle zdawał sobie sprawę, jak cudownie wyglądał? O ile Prusy był wcześniej zauroczony chłopakiem, to teraz był pewny, że się zakochał. Nie, żeby w męskich ubraniach wyglądał źle. – Feliiiiś! Wyglądasz zaglibiście!

Zamrugał swoimi zielonymi oczami w zdziwieniu. Co?

Jakby było tego przedstawienia mało, Gilbert podszedł do polskiej personifikacji i złapał za jego zesztywniałe ramię.

– Ja nie żartowałem, Feliks – powiedział cicho i nieudolnie zamknął drzwi za plecami chłopaka na klucz. – Kocham cię. W życiu nie pozwolę, żebyś poszedł do domu Austrii, Rosji, czy kogokolwiek innego. – Delikatnie popchnął chłopaka na drewno za nim i pochylił się, wpatrując się w zmieszane oczy. – Jesteś mój. Dosłownie i w przenośni.

Feliks nie wiedział, co zrobić. W końcu to zaborca. Kochany, przystojny zaborca. No i co? Gdyby kochał, to by ziemi nie zabrał!

– Mhm – mruknął wbrew sobie. Wcale nie chciał się zgadzać! – D-dobrze. – Wcale nie: dobrze. Źle. Bardzo źle. Opętało go, na pewno. A co Bóg sobie pomyśli?

– Co? Naprawdę? Nie masz nic przeciwko...?

Mam!

– Totalnie nie mam.

Feliks wcale nie chciał skończyć w piekle, ale może ten jeden raz zostanie mu wybaczony?

Z taką cichą nadzieją Feliks uspokoił się. Nie mogło przecież stać się nic złego. Nawet się uśmiechnął, o. Niech ma i się cieszy, głupi Prusak.

Dlatego też nie protestował, gdy blada ręka podwinęła mu sukienkę, druga złapała w pasie, a na szyi poczuł usta Gilberta. Sam nawet zdecydował się go objąć.

*^*^*

A rano obudził się nagle, pełen wyrzutów sumienia. W panice. Czemu dał się tak jakiemuś facetowi? I to własnemu zaborcy! Wprawdzie rozbiory zobowiązują, ale...

Oczywiście, że się nie puścił. Kiedy sprawy zaczęły zachodzić za daleko, Feliks z ciężkim sercem zaprotestował. Jasne, Gilbert nie był tym zadowolony, ale w końcu się opanował. Polska jeszcze nie był w stanie mu na aż tyle zaufać i, w jego obecnej sytuacji, było to raczej zrozumiałe.

Polskie kości ponownie zatrzeszczały, gdy Gilbert przez sen przysunął Feliksa jeszcze bliżej siebie. Blondyn był już do tego przyzwyczajony, więc skomentował to tylko cichym westchnięciem. Prusy wcale nie chciał być dla niego okrutny. Wręcz przeciwnie. Łukasiewicz dostrzegał to, jak bardzo Gilbert chciał  go chronić i bronić przed krzywdą. Na swój dziwny, zaborczy sposób.

Feliks próbował znowu zasnąć, w końcu nadal było wcześnie. Nie udało mu się, postarał się więc skupić myśli na przyjemnym zapachu i dotyku personifikacji Prus oraz chwili szczęścia, która miała niedługo być przerwana.

Drugie rozbieranie Polski.Where stories live. Discover now