10.

2.5K 239 394
                                    

moja wena calkowicie juz umarła chyba wow

wyjątkowo troszkę wczesniej bo głupia kaminari chan ma głupia wycieczkę he

***

...Pachnie. I to ładnie.

Feliks leniwie podniósł się z podłogi i zarzucił wcześniej przytulany płaszcz na ramiona. Niechętnie odszedł od ciepłego kominka.

Drzwi były zamknięte na klucz - Gilbert zawsze to robił, gdy wychodził pracować. Dla bezpieczeństwa. Jasne.

Najwidoczniej zapomniał, że Feliks był Polakiem z krwi i kości (dosłownie). Zdecydowanie nie był cierpliwy, a samotne dnie w ich sypialni bywały długie i przesączone nudą. Już dawno nauczył się radzić sobie z tym zamkiem i wymykał się niezauważony. Gilbert nigdy nawet nie podejrzewał, że tak mogło się dziać.

Oczywiście, gdyby wiedział, jak ominąć strażników, to już dawno by go tam nie było. Kiedyś to się stanie. Dlatego też nie mógł się za bardzo przywiązywać do Prus. Nie, nie da mu się tak. Tak.

Po kilku minutach błądzenia za zapachem po korytarzach dotarł do spiżarni. Tak jak się spodziewał, przywieziono nowe zapasy piwa. Już, już miał wejść i trochę podkraść. Ale nie, okrutny świat miał inne plany.

W środku było kilkoro ludzi. Pewnie rozstawiali pudła z zapasami.

Feliks schował się za rogiem. Odetchnął z ulgą, gdy mężczyźni po kilku minutach wyszli. Czyli jednak się napije! Tak długo na to czekał, więc teraz bez żadnych wstępów czy modlitw wziął się za piwo.

Kilkadziesiąt łyków później Polska siedział pod ścianą, śmiał się do pustej przestrzeni przed nim i mówił coś niezrozumiałego, pewnie także dla niego samego.

A Gilbert stał i się wpatrywał w to z rozbawieniem.

  – Skąd ty się tu wziąłeś, co? – odezwał się w końcu.

  – Gilbiiiś! – zapiszczał Feliks, zignorował pytanie i z radością zarzucił ramiona na szyję Prus.

  – Co— co się dzieje? Boże. Czy ty naprawdę się upiłeś?

  – A nieprawda! Jestem totalnie trzeźwy! No dobziuuu, może nie do końca. Ale generalnie wiem, co mówię. Przecież jestem Słowianinem, no! Jak taka ilość mogłaby mnie uchlać, hmmm?

Polska odbił się od ziemi i owinął nogi wokół Gilberta, który się zachwiał. Musiał oprzeć się o ścianę, żeby nie upaść. Poklepał blondyna po plecach, niepewny, co powinien zrobić. Teraz przydałoby się trochę odpowiedzialności... A, zresztą. Po co to komu? Prusy uśmiechnął się tylko.

  – Skoro tak, to trochę więcej piwa ci nie zaszkodzi, nie?

Feliks spojrzał na swojego okupanta wielkimi oczami. Nie mógł skupić wzroku na jednym punkcie, więc bładził po całej jego twarzy. Ciekawe, czy to przez ilość alkoholu w żyłach, czy naturalne piękno Gilberta.

  – Kocham cię! – wyznał nagle.

Prusy zamarł. Prawie puścił chwiejącego się w jego ramionach chłopaka, do czego nie mógł dopuścić, bo wtedy ten by spadł na ziemię i pewnie się zarobiłby kolejne siniaki.

Tyle czasu czekał na te słowa. Tak długo. A kiedy już je usłyszał, nie miał pojęcia, jak zareagować.

  – Ale że... co? – odezwał się, kiedy pierwszy szok minął. – Chyba serio za dużo wypiłeś.

  – Nie, nie! - od razu zaprzeczył Feliks. – B-bo wiesz. Generalnie to często jesteś po prostu debilem, ale ogólnie to totalnie, cholernie cię kocham!

Drugie rozbieranie Polski.Where stories live. Discover now