Kiedy Polska się obudził, był w jakieś dziwnej, zadziwiająco wygodnej pozycji. Ręce przytulały się do wielkiej poduszki, na której leżała i głowa. Był skulony na zimnej podłodze, a nogi miał owinięte wokół...
Wydał z siebie pisk. Poduszką był tors Gilberta, a punktem oparcia dla nóg - jego noga. Obaj leżeli pod jednym kocem. Co się stało?!
- O, cześć, Felkuniu. Obudziłeś się?
- Nie, zmartwychwstałem! - warknął z sarkazmem Polska. Kopnął z kolana niewinne krocze Prus i zabierając kocyk, wywinął się z dziwnego uścisku.
- Jesteś okrutnyyy! I, widzę, że już odzyskałeś trochę sił. - Dłoń Gilberta ponownie znalazła się na czole Feliksa. - Gorączka ci spadła - stwierdził.
Blondyn ucieszył się na tę wiadomość, ale zignorował wypowiedź Prusaka. Rozejrzał się. Niedaleko leżał płaszcz. Wziął go więc sobie i ubrał.
- Ej, to moje! - zaprotestował wciąż leżący Gilbert. Ponownie został zignorowany. - Ej!
Polak wstał i przeszedł się kawałek, żeby rozprostować kości. Utykał trochę, a żebra nie zdążyły się do końca zrosnąć, ale nie było tak źle. Nie powinien jednak za bardzo się ruszać. Usiadł na czerwonej kanapie, stojącej pod ścianą niedaleko. Wygodna.
Prusy z ociąganiem podniósł się i usadowił się na miejscu obok Feliksa. Zaczął tarmosić go po włosach.
- Hej! Nie jestem jakimś psem, ani tym bardziej twoim.
- Jeszcze nie. Ale będziesz. Jeszcze trochę i Rosja nie będzie mógł nawet cię tknąć.
- Nigdy nie będę psem, ty pruska cholero!
- Eej, Feliś, jak ty się odzywasz do przyszłego męża? - zaśmiał się czerwonooki. Przerażona mina Polski to przepiękne zjawisko. Chcąc jeszcze bardziej go dobić, przytulił go i powiedział: - No co? Nie pamiętasz, co mówiłeś w nocy~?
- Ale że co? Co ty dodałeś mi do tej herbatki?!
- Nic, nic. Sam mówiłeś - „Och, mój ukochany Gilbercie! Jak to by było totalnie miło, gdybyś zgodził się zawrzeć ze mną unię!" - powiedział niemalże karykaturalnie Prusy, naśladując głos Polaka.
- W-w życiu bym tak nie powiedział. Unia z wrogiem? Tak jakby, niemożliwe! I wcale nie mam aż tak wysokiego głosu. Puścisz mnie w końcu, stary zboczeńcu?
- Ranisz. Jestem w twoim wieku.
- Nieważne, puść mnie!
- Nie! Kseksekseksese~.
Niestety. Gilbert był silniejszy.
Feliks chwilowo się poddał i oparł głowę o ramię chłopaka. Ciekawe, gdzie Rosja? Na zadziwiająco długo zostawił go samego. Może i dobrze, miał spokój i czas na zregenerowanie się. Postanowił cieszyć się spokojem.
Prawie.
Albinos zaczął coś nucić i bawić się włosami Polski. Widocznie miał przy tym dużo zabawy.
I jak tu odpocząć?Kilka minut później Feliks miał kilka naprawdę nieudolnie zrobionych warkoczyków. Co za głupek nie umiał nawet dobrze spleść włosów?
- Och, spójrz, Feliś. Niedługo południe. Ivan zaraz powinien przyjść.
Polska poczuł, że gilbertowe ramiona opuściły go. Zrobiło się dziwnie chłodno.
Zgodnie z zapowiedzią, zaraz ktoś zapukał w drzwi. Nikt nie miał ochoty go zapraszać, więc grunwaldzka dwójka siedziała cicho. Niestety, Rosja nie czekał na to. Wszedł bez pozwolenia i trzasnął drzwiami.
- Cześć! - zawołał radośnie. - Wybacz mi, Feliksie, spóźnienie. Zajmowałem się troszkę wojskiem. Ej, nie przywitasz swojej ukochanej Rosyjki?
- Nie.
- Nie bądź niemiły! - Ivan podszedł do Polski, złapał mocno za jego ramiona i zmusił do wstania.
- Uh. Tak, dzień dobry, czy coś.
- Widzisz, jak pięknie? No, to u ciebie?
- Było nieźle. Dopóki nie przyszedłeś.
- Mówisz, że dobrze się bawiłeś z Prusami?
Feliks spojrzał na Gilberta z niewyraźnym uśmiechem, ale zaraz spochmurniał. Czerwone oczy miały zupełnie inny wyraz, tak inny od tego szczerze rozbawionego sprzed paru minut. W jego wzroku była pogarda.
Co było grą? Wcześniejsze zachowanie, jakby był jego przyjacielem, czy teraźniejsza nienawiść?
- Nie - warknął Polska. - Z nim? Nigdy.
To zabolało Gilberta. Chciał nadal być trochę milszy. Powygłupiać się z nim. Ale co miał się oszukiwać? Spieprzył już dawno temu i pewnie już nie ma żadnych szans na naprawienie tego. Mimo to... będzie nadal próbował.
Ale nie kiedy Rosja będzie w pobliżu. Niemożliwe. Zbyt niebezpieczne.
- Cieszę się! W końcu to ja jestem twoim najlepszym przyjacielem, tak? - zapytał Ivan ze swoim typowym uśmieszkiem.
Feliks chciał zignorować pytanie, a jak już, to na pewno nie odpowiedzieć twierdząco. Głupi rusek.
Prusy jakże dyskretnie kopnął go w kostkę, która to wciąż go bolała. Syknął.
- Uhhhh. N-no... T-t-tak - wymówił z trudem Polska.
- Cieszę się. Może zrobimy sobie spacer?
- Generalnie to nie. - Feliks spojrzał na swoje poranione nogi. Dzięki Gilbertowi powstał mu kolejny siniak. - Chyba że bardzo to pomoże naszej wspaniałej przyjaźni. I będę wtedy mógł być z dala od tego zdradzieckiego Prusaka.
- Wspaniale!
Rosja zacisnął swoją rękę na tej polskiej. Blondynowi zrobiło się niedobrze, ale dzielnie to zniósł i wyszedł razem z Ivanem, zostawiając zdezorientowanego Gilberta samego.
***
JESTEM CORAZ BARDZIEJ SPANIKOWANA NASTĘPNYM TYGODNIEM. WIĘC PEWNIE MAŁO LOGIKI. AMEN.
CZYTASZ
Drugie rozbieranie Polski.
FanfictionRok 1793 Rosja z Prusami zamierzają dokonać drugiego rozbioru Polski. Przy okazji urządzają sobie małe zawody - kto bardziej dokuczy bezbronnemu Feliksowi? A Gilbert gra tak trochę na dwa fronty. zakończone! ((ja juz chyba serio nie mam co zrobic z...