6.

3.2K 269 343
                                    

ok mam prawie 50 obserwujących czuje jakaś dziwna presję.
nie wiem, mam coś zrobić czy zostawić to żeby po prostu sobie było

***

Pierwszym, co zauważył po nagłym otwarciu oczu, był ból. Okropny, przeszywający cały kręgosłup ból, nieporównywalny do niczego. Zacisnął zęby, ale z jego gardła i tak wydobył się niechciany jęk.

Z drugiej strony była też ulga. Myślał, że umarł. Że już nigdy nie zobaczy Lici. Ani Węgier. Ani Gilberta.

Chwila.
Czemu tak mu zależało na tym ostatnim?

- Och, Felkuś - usłyszał. Miał ochotę skopać tyłek tego podłego zdrajcy, który odważył się zrobić mu coś takiego, ale bał się ruszyć. Każdy oddech przyprawiał go o cierpienie, więc tak nagły ruch... lepiej nawet o tym nie myśleć.

Przecież Prusak chciał go zabić. No, nie wiadomo, czy chciał, ale gdy mu to zaproponowano, nie wahał się. Dlaczego więc nie odczuwał do niego takiej nienawiści, jaką powinien? Czemu nigdy nie potrafił poczuć do niego niechęci? To nienormalne. Może zachorował. Albo go opętało.

- Spokojnie. Nie ruszaj się. - Naprawdę? Feliks sam by na to w życiu nie wpadł. Gilbert podszedł do niego z uśmiechem, który chyba miał być uspokajający. - Nie martw się, przecież nie mogłem cię zabić, prawda?

- Dzięki - mruknął cicho blondyn i w reakcji się skrzywił. Mówienie też bolało. Kiedy to minie?

- Przecież przeprosiłem! Wiesz, że wcale tego nie chciałem. Gdybym tego nie zrobił, to byłoby tylko gorzej. - ukucnął przy Feliksie i położył dłoń na jego włosach, na co ten miał ochotę zaprotestować, ale zrezygnował. - Ale jesteś Polską. Jeszcze do niedawna wielkim, potężnym krajem, którego sam Rosja się obawiał. Myślisz, że po co były mu te rozbiory? Bo się bał, że w końcu go pokonasz. Jako jedynemu udało ci się zdobyć Moskwę, prawda?

- Generalnie... z Lićkiem.

- Uhh. Tak. Wracając, Rosja sam by nie dał rady zdobyć twoich terenów.

- Dlaczego... - Polska znowu się skrzywił, ale nie było już aż tak źle. - Dlaczego się zgodziłeś mu pomóc? Myślałem, że już się przyjaźnimy... czy cokolwiek.

- Chciałem - Gilbert odwrócił wzrok, jakby bardzo tego żałował - mieć cię dla siebie. - Przestał gładzić feliksowe włosy, krótko pocałował czoło chłopaka i wstał z obojętną miną. - Zaraz przyniosę ci coś do zjedzenia.

Pozostawił zdezorientowanego Feliksa samego i zniknął z jego pola widzenia.

- No i zafeliście - mruknął tylko blondyn, przymykając oczy.

*^*^*^*

- Znowu zasnąłeś.

Feliks gwałtownie usiadł, co nie było dobrym posunięciem. Nadal cały kark go bolał. No, przynajmniej mógł się ruszać. Zauważył, że przytula do piersi płaszcz. Uśmiechnął się.

- Co, humor się polepszył?

- Mhm! - odpowiedział Polska z szerokim wyszczerzem. - Śnił mi się Grunwald. Pamiętasz, Gilbert? Sam prawie ci głowę mieczem odrąbałem! No, w każdym razie, ja tam totalnie się nie gniewam.

Mina Prus zrzędła. Ach, wspomnienia. A Feliks chyba do końca życia będzie mu wspominał to nieszczęsne zdarzenie. Chociaż w sumie to mógłby to i wytrzymać, gdyby tylko mógł na ten cały czas zatrzymać Feliksa dla siebie. Tak.

- Mmhm. To się cieszę. - Gilbert wziął głęboki oddech i przybrał swój idiotyczny uśmieszek, który Polska (oczywiście potajemnie) tak lubił.-- Nikt by nie mógł się za długo obrażać na zaglibistego mnie! A tym bardziej ty, prawda? Za bardzo mnie lubisz!

Feliks pokręcił głową, udając zniesmaczenie.

- Tak jakby - stwierdził. - Ej, usiądź tu.

Prusy przypomniał sobie o posiłku, który przyniósł dla chłopaka. Przykucnął i położył talerz na kolanach Polaka, który od razu wziął się za zimne już mięso.

Albinos przyglądał się uważnie Feliksowi. Od jak dawna mu się podobał ten dziwak? On przecież nawet nie umiał jeść jak cywilizowany człowiek. Całą buzię miał brudną.

- Hm? - Dopiero po skończeniu jedzenia zorientował się, że Prusy się w niego bezczelnie wgapiał. - Coś nie tak?

- Nie, nie. Tylko podziwiam dzieło sztuki. Jesteś śliczny, wiesz? Prawie tak bardzo jak ja.

- E... dobra? Dzięki, czy coś. Generalnie, może i masz rację. - Polska odłożył talerz i zaczął się nad czymś zastanawiać. - Tęsknię za Licią - oświadczył nagle.

A Prusy chyba właśnie wpadł w depresję. I zazdrość. Mnóstwo zazdrości.

- No bo - ciągnął niczego nieświadomy Feliks - brakuje mi jego widoku, wiesz, przyjaźniliśmy się kilka stuleci, nie? No i jego przytulania. Był totalnie najlepszy w tuleniu. Ale... Gilbert, m-może byś mógł... - Wlepił wzrok w podłogę i rozłożył ręce.

Depresja Prus stwierdziła, że może nie tym razem i odeszła. Zazdrość już nie, ale zawsze coś.

Albinos delikatnie przytulił Feliksa, tak, aby go bardziej nie zranić. Westchnął cicho. Przyjemnie.

- A ja to już nie przytulam dobrze? Nie oszukujmy się - mruknął Polsce prosto do ucha. - Jestem w tym zaglibisty. I w paru innych rzeczach też. Chcesz wypróbować?

Odsunął się. Spodziewał się zobaczyć wściekle zarumienionego Feliksa. A tu co? Niespodzianka. Ten nadal kurczowo trzymał materiału bluzki Gilberta, ale nie był zaczerwieniony ani trochę. Może i szkoda.

Za to jednak miał dziwny, rozproszony wzrok i uśmiech na ustach. Na tych niesamowitych, różowych, pięknych ustach. I jak niby Prusy miał się przy tym powstrzymać?

Tym razem jednak Feliks nie odsunął się po ani w trakcie pocałunku.

***

krótkie wyjaśnienie! ♪
z tego, co kojarzę od nauczycielki biologii, która miała nas dość i dokładnie tłumaczyła, jak by miała ochotę nas zabić, to po skręceniu karku następuje odłączenie czynności życiowych i następuje śmierć. jako że feliś jest personifikacją państwa, to raczej by nie mógł umrzeć tak łatwo, prawda? więc troszeeeczkę zmieniłam. c:

i nie nienawidzcie lici! to takie kochane dziecko, on jeszcze będzie im kibicował~

Drugie rozbieranie Polski.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz