Wyjechaliśmy na wycieczkę na wystawę prac świętej pamięci pana Zdzisława Beksińskiego. Widziałem, że większość się tym nie interesowała, ale dla mnie i Teodora to było jak miód na serce. Nasze klasy wychowawcy łączą przy byle jakich okazjach. Chodzą plotki, że mają romans. Mi to pasowało. Miałem więcej okazji żeby porozmawiać z Teośkiem. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do centrum handlowego.
- Możemy iść do innego sklepu? - zaproponowałem.
- Po co?
- Chcę popatrzeć na jakieś ubrania.
- Wiesz, że tego nie lubię - powiedział Dawid, przyglądając się okładce książki. - Chyba ją kupię.
- Super. To idę sam.
W moim ulubionym sklepie wpadłem na Teodora.
- Hejka. Gdzie zgubiłeś Dawida?
- Chciałem popatrzeć na ubrania, ale on jest na to zbyt męski - odparłem prześmiewczo.
- Skąd ja to znam? - powiedział wyższym głosem, kobieco wymachując ręką.
Zaśmiałem się i zaoferowałem, czy nie chce się powłóczyć ze mną. Ku mojemu ucieszeniu zgodził się.
Jakąś godzinę pózniej zadzwonił do mnie Dawid.
- Hejjj... Nudzi mi się, stary - jęczał.
- Kto to? - zapytał Teo.
- Dawid.
- Daj mi go.
Podałem mu telefon i przysunąłem się bliżej żeby słyszeć drugą stronę.
- No hejcia, Dawidek.
- Kurwa, serio?
- Chcesz do nas dołączyć? Chętnie wybiorę ci coś ładnego - mówił, uśmiechając się głupkowato.
- Nie, dzięki - warknął. - Jak przez ciebie Bazylemu coś się stanie, albo zejdzie na złą drogę to uduszę cię własnymi rękami. Bazylek, jeśli gdzieś tam jesteś, nie idź w stronę tego debila!
- Matko, jestem już duży. Nikt nie musi za mnie odpowiadać - wtrąciłem.
- I tak go uduszę, ale teraz idę napić się kawy. Bardzo dobrej kawy. Mówię, żebyś wiedział, że jakbyś ze mną został to...
- Tak, tak. Cześć - powiedziałem znudzony.
- Nie możesz mnie tak spławiać! To wszystko jego wina. Udusz...
Zielonooki rozłączył się i oddał mi urządzenie.
- Jest w chuj przewrażliwiony - powiedziałem.
- Ma powody.
- Jakie?
- Ja jestem głównym powodem - rzekł i zaczął przyglądać się cenie bluzy. Prawie dwieście złotych. - Trochę za dużo.
Kurcze, w takich sytuacjach jest mi głupio. Dzięki moim bogatym rodzicom nie martwię się o ceny. Nawet na nie patrzę. Nie każdy ma tyle szczęścia co ja... Tak bardzo bym teraz powiedział: Mogę ci to kupić. To i cokolwiek chcesz. W gratisie dorzucę ci moje serce, piękny.
Wyszliśmy z pustymi rękami z kolejnego sklepu.
Może spróbuję zmienić temat na coś przyjemnego...
- Jak twój piesek? - zagadnąłem.
- Zdechł - odparł. Zajebiście, bazylio pospolita, zajebiście. - Taki jeden chuj, gdy byłem w szkole, podrzucił mu coś do jedzenia z pinezkami.
- Poważnie? Boże, jak mi przykro.
- Mhm... Dzięki.
Obaj usiedliśmy na kanapę.
- Ja bym to zgłosił na policję czy coś...
- Nie mam na to dowodów i też nie będę mojemu ojcu robił więcej problemów...
- Co? Czy twój...
- Tak. Mówiłem ci, że to chuj. - Westchnął i spojrzał na telefon. - Powinniśmy już zacząć szukać miejsca zbiórki.
![](https://img.wattpad.com/cover/147612080-288-k678322.jpg)
YOU ARE READING
Powinienem go znać? [BxB] [ZAKOŃCZONE]
RomanceBazyli od czasu próby samobójczej nie pamięta paru faktów z jego życia. Chłopak chce dowiedzieć się prawdy. Zapraszam do czytania.