=21=

434 31 4
                                    

Powiedziałem rodzicom, że idę nocować do Dawida i udałem się do motelu, gdzie czekał już w pokoju Teodor.

- Już się bałem, że nie przyjdziesz - powiedział.

- No trochę się spóźniłem - przyznałem. - Przepraszam.

- Okey. Nie jestem zły... Tylko może trochę bardziej rozochocony.

Zagryzłem mimowolnie dolną wargę i usiadłem na nim okrakiem.

Rankiem zadzwoniła do mnie matka, budząc nas obu.

- Kur... Nie odbieram - mruknąłem i przywarłem do jego nagiej klatki piersiowej.

- Może to coś ważnego?

- Eh... - Sięgnąłem po telefon. - Halo?

- Gdzie jesteś? - zapytała zdenerwowana.

- No jak gdzie?

- Dzwoniłam do matki Dawida, bo nie odbierałeś, żeby ci przypomniała, że musimy jechać do cioci na urodziny.

Zamarłem. Włączyłem tryb głośnomówiący, żeby brunet słyszał, ale sądząc po jego przerażonej minie nie było to potrzebne.

- Uhuu...

- Gdzie jesteś do cholery?! - wrzasnęła.

- Z Olą - palnąłem.

- O... Ok. To ten... wróć do dwunastej - powiedziała widocznie zmieszana.

- Dobrze. Przepraszam, mamo.

- Dobrze - powtórzyła, po czym się rozłączyła.

- Kurwa, chyba trochę namieszałem - zwróciłem się do chłopaka.

- Lepiej żeby myślała, że masz dziewczynę.

- Ale lepiej żeby ta dziewczyna o tym nie wiedziała.

- Co robić?

- Hm... Możesz jeszcze się chwilę położyć. Może samo coś wpadnie na myśl.

Kiwnąłem głową i wtuliłem się w niego.

Zaraz ponownie zerknąłem na ekran telefonu. Tym razem dostałem wiadomość do Dawida.

Dawid: Ejjjj czemu mi o tym nie powiedziałeś?!

Teo na to zacisnął usta w cienką białą linię i poparzył się na mnie zakłopotany.

- Może napiszę mu, że nie chciałem znowu od niego usłyszeć: "A nie mówiłem!", a jutro spodkam się z Olą. Ja się jej podobam. Napewno się zgodzi na bycie moją dziewczyną.

- Alboo - zaczął dobitnie - powiesz prawdę swojemu najlepszemu przyjacielowi, a rodzicom powiesz, że Olę poznałeś na imprezie i tak wyszło. Nie musi to być Ola z twojej klasy, co na nią mogą w każdej chwili wpaść, i rozpoznać, i zacząć się dopytywać, i... - urwał, bo zaczął dzwonić.

- O nie. Nie jestem gotowy.

- Bardziej nie będziesz. Jest twoim kumplem, tak?

- No tak. - Odebrałem i położyłem telefon na poduszce między nami.

- Nooo! Hej! - rozległ się rozbawiony głos.

Zielonooki złapał mnie za rękę i uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Nooo heej - powtórzyłem z niewielką nutą wesołości.

- Czemu mi nie powiedziałeś, że jesteś z Olą?

Popatrzyłem się na mojego bruneta. To dla ciebie, kochanie - pomyślałem i zacząłem mówić:

- Bo to kłamstwo.

- Oh, co? - Zdziwił się.

Opowiedzieliśmy mu wszystko. On nic konkretnego nie mówił, tylko czasem coś mruczał, żebyśmy nie myśleli, że nie słyszy.

- Nienawidzisz mnie bardzo? - zapytałem na koniec.

- Tak. - Popatrzyliśmy po sobie. Kurde. - Czemu mi o tym nie powiedziałeś, mój kochany Bazylku? Nie ufasz mi?

Odetchnąłem z ulgą.

- Bałem się, że już nie będziesz się chciał ze mną przyjaźnić i w ogóle się bałem.

- Jejciu... Kocham cię, stary. Nie mógłbym takiego czegoś zrobić. A i dzięki Teo, że we mnie bardziej wierzyłeś niż ten dekiel.

- Nie ma za co, Dawcio - odparł z uśmiechem.

Spojrzałem na zegarek. Przydałoby się stąd zabrać

- Chyba już muszę kończyć.

- To ja powiem matce, że to inna Ola, bo znając nasze mamy, to już szykują zaproszenia na ślub.

Roześmiałem się krótko i pożegnałem.

- To była najcięższa rozmowa w moim życiu.

- Kiedyś będziesz musiał jeszcze taką przeprowadzić z rodzicami - powiedział i podał mi moje ubrania, które wczoraj rozrzuciliśmy w pośpiechu po całym pokoju. Zaczęliśmy się ubierać. - To są konsekwencje posiadania normalnych rodziców. Trzeba z nimi rozmawiać. Ja swoim pokarzę środkowy palec i wyjdę.


Powinienem go znać? [BxB] [ZAKOŃCZONE]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum