- 13 -

439 37 9
                                    

- Miałem pokazać ci to wcześniej, ale było tak zimno i paskudnie... - powiedział Teodor, przeczesując włosy.

- Och, jest tu naprawdę pięknie.

Parę drzew i krzaków, kwiaty, Teodor oraz stawik, po którym pływają wesoło kaczuszki - czego chcieć więcej? No może coś zimnego do picia.

- Ale najlepsze jest to, że prawie nikt tu nie przychodzi. Raz stąd pogoniłem dzieciaki. "Fyślemy na ciebie mojego stałszego kołegę!" Czekam na niego już ze dwa lata. - Westchnął teatralnie i usiadł pod drzewem. Klapnąłem przy nim.

Dostałem wiadomość od Dawida: "Hej, gdzie jesteś?". Odpisałem szybko, a on się pożegnał.

- Pamiętasz, jak zaprosiłem was obu do siebie?

- Taak... - Roześmiał się krótko.

- Szkoda, że dłużej nie mogliście być dla siebie mili.

Wzruszył ramionami.

- Kto w ogóle wyszedł z tym pomysłem?

- No ja - przyznał. - Pomyślałem, że cię to uszczęśliwi.

- Dziękuję... choć minęło już trochę czasu. I jestem ci wdzięczny, że od tego mimo częstych dogryzek z jego strony jesteś całkiem spokojny.

- Ooo... Aż poczułem się dobrze.

- Bo jesteś dobry.

- Doprawdy? - Spojrzał na mnie.

- Noo... - Kiwnąłem głową.

- To może należy mi się nagroda za dobre sprawowanie?

- Jaka naprzykład?

- No nie wiem... Całus?

Chwilę parztrzyliśmy się na siebie w ciszy, po czym ledwo słyszalnie prychnął śmiechem i oparł brodę na kolanach. Utkwił wzrok na kaczkach. Postanowiłem zaryzykować - pocałowałem go w policzek. Ten zaskoczony poruszył się lekko i wydał z siebie zduszony odgłos.

- Nie sądziłem, że to zrobisz. Słodki jesteś.


Powinienem go znać? [BxB] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz