- 11 -

443 37 1
                                    

Za szkołą, gdzie naturalnie jest najciekawiej, zebrała grupka uczniów. Podszedłem bliżej. To co tam zobaczyłem nie było takie ciekawe. To był Dawid i Teodor, okładający się po mordach.

- Przepuście mnie, ciołki! - krzyczałem, rozpychając się łokciami. - Przestańcie się, kurwa, bić!

- Ah, cholera! - jęknął Dawid, po tym jak pięść drugiego trafiła w jego nos.

- Ja jebię! Pachoły! O co wam poszło?

- Przepraszam. Chyba mu coś rozjebałem - powiedział i zacisnął zęby. Zaczął się masować po boku brzucha. Miał nierówny oddech.

Usłyszałem za sobą zmartwioną Olę, która zaraz podała niebieskookiemu chusteczkę.

- O, co ty nie powiesz?!

- Ale to on zaczął!

- A kto w piątek nakłonił Bazylego do picia w miejscu publicznym? Dobrze, że skończyło się na upomnieniu - mówił niezbyt wyraźnie.

- A ty skąd to wiesz? - zapytałem.

- Mam swoje źródła.

- Jesteście debilami, a teraz chodź Dawid do pielęgniarki.


Powinienem go znać? [BxB] [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now