Rozdział 1

356 17 4
                                    

Rok 2005

- Auroro! - do pokoju ośmiolatki dobiega wołanie taty. - Jadę na zakupy, przyłączysz się?

Gdy pytanie dobiegło do uszu dziewczynki, puściła zaplecionego do połowy warkoczyka, a jej czarne jak smoła włosy rozbiegły się we wszystkie strony. Nie zwracając na to uwagi, zeskoczyła ze starego, niskiego taboretu, po czym truchcikiem ruszyła w stronę dochodzącego głosu.

Na widok córeczki, tatuś uśmiechnął się szeroko. Nic dziwnego, skoro jedną skarpetkę naciągnęła prawie pod kolano, a drugą luźno zwinęła się przy kostce, jeden sterczący warkoczyk zdobił główkę Aurory, zaś druga połowa włosów wisiała luźno, sięgając aż do łopatek. Czerwona sukienka z malutką, zaszytą dziurką zabawnie wyglądała z różowym sweterkiem. Zielone buciki dumnie połyskiwały na stopach dziewczynki.

Odkąd skończyła siedem lat, stwierdziła, że nie potrzebuje pomocy w ubieraniu się i świetnie poradzi sobie sama. Kłamała. Tak naprawdę wcale się na tym nie znała i chciała, aby ktoś pomógł jej w przebierankach. Jednak widziała, jak bardzo zmęczony jest jej tatuś po powrocie z pracy. Pomimo tego, że nie miał na nic czasu, zawsze choć chwilę się z nią pobawił lub obejrzał ukochaną bajkę córki. Nie chciała więc zabierać sobie i jemu tego cennego czasu, który mogą spędzić razem, więc wzięła ten, jakże trudny obowiązek, na siebie.

- Jesteś pewna, że sama chcesz się ubierać? Może ci pomogę? - wydusił ledwo hamując śmiech.

- Tak tato, nie martw się! Mam już osiem lat, to prawie dorosłość! - uśmiechnęła się ukazując brak przednich zębów.

- Oczywiście, że tak królewno - podszedł do dziewczynki i zabrał się za dokończania fryzury.

Aurora stała grzecznie, kątem oka przyglądając się tatusiowi. Czarne włosy mają teraz przejawy siwizny - przypomina zebrę, co jest fajne, bo dzięki temu może jeździć mu na barana. Cera znacznie pobladła, przez co przypomina ducha i mogą bawić się w chowanego. Ciemne worki pod oczami są bardzo podobne do tych co mają czarownice, dlatego często wspólnie robią wywary, wypowiadając przy tym różne zaklęcia i dosypując składniki. Jednym słowem, jej tatuś jest super(zmęczony)!

Gdy skończyli zabawę we fryzjera, zabrali najważniejsze rzeczy i wsiedli do samochodu. Stary, rozwalający się Jeep, wydawał śmieszne dźwięki, dzięki czemu mogli udawać pilotów ogromnego statku kosmicznego, który właśnie ratuje Ziemie przed atakiem najeźdźców z innej planety.

Pod sklepem zatrzymali się chwilę po zwycięstwie swojej drużyny i podpisanym pokojem z kosmitami. Wysiedli z pojazdu i skierowali swoje kroki po zakupowy wózek. Dziewczynka złapała tatusia za rękę, po czym razem weszli do supermarketu. Gdy doszli do alejki z zabawkami, Irminie zaświeciły się oczka. Z szerokim uśmiechem rozglądała się pomiędzy różnymi, kolorowymi produktami, gdy w końcu jeden przykuł jej uwagę.

- Tato, tato! - szarpała go za dłoń, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

- Co się stało?

- Kupisz mi tego dużego misia? Prooooszę - dziewczynka złożyła rączki jak do modlitwy.

Mężczyzna spojrzał na cenę. Wpatrywał się w nią jakiś czas, intensywnie nad czymś myśląc.

- Oczywiście - uśmiechnął się do niej.

Gdy Aurora wsadzała do wózka nowego pluszaka, tatuś dyskretnie wyjął z niego kolejny tom ukochanej serii książek. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Oraz te priorytetowe.

Jeszcze jakiś czas krążyli między sklepowymi regałami nie kupując, według dziewczynki, niczego sensownego. Przy kasie suma wszystkich przedmiotów przekroczyła oczekiwania mężczyzny. Przez myśl przeszło mu odłożenie kilku rzeczy z wózka, w tym pluszowego misia, jednak gdy zobaczył z jaką czułością dziewczynka tuli do siebie zabawkę, zrezygnował z tego pomysłu. Uśmiechnął się tylko, po czym zapłacił ogromną, jak dla niego, kwotę. W głowie wyliczał ile nadgodzin będzie musiał wziąć, żeby było go stać na opłacenie nieuniknionych rachunków.

***

Kochany pamiętniczku!

Byłam dziś z tatą na zakupach. Znowu bawiliśmy się w statek kosmiczny! Uwielbiam nasz samochód i nie rozumiem, dlaczego każdy się z niego śmieje. Na pewno nam zazdroszczą! Ale auto mamy super. A tatę to w ogóle mam najlepszego! Kupił mi przepięknego misia! Szkoda, że mamusia się nie odezwała...

***


Kolorowe Ponieważ |Cole Sprouse|Where stories live. Discover now