Rozdział 4

282 14 0
                                    

Rok 2014

Styczeń

Fioletowowłosa dziewczyna na palcach wchodzi do domu, po czym delikatnie zamyka drzwi. Zdejmuje ze zmęczonych nóg czarne kozaki a niebieską kurtkę odwiesza na wieszak. Po drodze do swojego pokoju, zagląda do sypialni tatusia. Ze zmartwieniem spogląda na pogrążonego w głębokim śnie mężczyznę. Od kilku dni bardzo źle się czuje, a Aurora nic nie może na to poradzić. Tata nie chce wziąć wolnego i trochę odpocząć. Ciągle zbywa córkę standardowym ,,nic mi nie jest". Dziewczyna wie, że kłamie. Każda rozmowa zaczyna i kończy się tak samo. Wzdycha ciężko, po czym zamyka drzwi i kieruje się do swojego pokoju. Kładzie się na łóżku i odpływa do krainy Morfeusza. 

10 Luty   

Aurora od kilku minut stara się skupić nad zadaniem z fizyki. Jednak jej myśli krążyły wokół kolejnej wizyty u fryzjera. Zastanawiała się, jaki kolor włosów powinna zrobić teraz. Brązowy? Może niebieski? Albo biały? Ostatnia opcja wydawała się być najbardziej kusząca.

Trzask zamykanych drzwi wyrwał nastolatkę z jej przemyśleń. Dziewczyna oderwała wzrok z zeszytu i bystrymi, zielonymi oczami zaczęła wpatrywać się w wejście do kuchni. Nie minęła nawet minuta, a w progu stanął zmęczony ojciec kolorowowłosej. Aurora szybko podniosła się z krzesła, chcąc uściskać tatusia. Ten spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie. 

- Jesteś jeszcze w domu? - zapytał. 

- Przecież dziś jest piątek - przypomniała. 

- Racja - mężczyzna postukał się w głowę. - Przepraszam, jestem strasznie zmęczony. 

- Właśnie widzę - nastolatka przeleciała wzrokiem po twarzy ojca. 

- Wezmę szybki prysznic i zaraz do ciebie wracam - powiedział, po czym złapał się za klatkę piersiową i zakasłał. 

- Tak. Weźmiesz prysznic i wrócisz, ale do łóżka. Od miesiąca ciągle kaszlesz. Byłeś w ogóle u lekarza? - dziewczyna spojrzała podejrzliwie na tatusia. 

- Nie mam czasu na takie głupoty. Nic mi nie jest. To tylko przeziębienie. 

- Przeziębienie? Trwające od miesiąca? 

- Dobrze wiesz, że mam alergie na pyłki. 

- W środku zimy? 

- Idę pod prysznic. Zaraz przyjdę - ucina rozmowę. 

Aurora, wściekła na postępowanie ojca, wyciąga telefon z kieszeni różowych spodni. Wykręca dawno nie używany numer i cierpliwie czeka. Za czwartym sygnałem  w słuchawce rozbrzmiał znany głos. Dziewczyna szybko umawia tatusia na wizytę, po czym rozłącza się. Zadowolona zapisuje datę na karteczce samoprzylepnej, którą przylepia na lodówkę. Teraz nie będzie mógł się wykręcić. 

19 Luty 

- Tato! Musimy wychodzić! - głos białowłosej dobiega do sypialni tatusia. 

- Już idę! - odkrzykuje starając się pohamować atak kaszlu. 

Mężczyzna bierze głęboki oddech i chwyta się za klatkę piersiową. Od jakiegoś czasu zaczęły męczyć go duszności, brak apetytu i bóle w klatce piersiowej. Nie wspominając już o tym, że czuje się tragicznie. Nie chciał iść do lekarza, bo to tylko przeziębienie. Z resztą, nie ma czasu na takie głupoty. Pracuje na dwie zmiany, starając się związać koniec z końcem, co wbrew pozorem nie jest łatwe. 

Gdy znajoma postura tatusia pojawia się w salonie, siedemnastolatka zaprzestaje rozmów przez telefon. Wstaje z krzesła i wygładza żółtą spódniczkę. W milczeniu kierują się do przedpokoju, po czym zakładają buty i kurtki. Razem wychodzą z domku, zamykając go. Wsiadają do autobusu, gdyż samochód odmówił im posłuszeństwa już jakiś czas temu. Przejeżdżają kilka przystanków, podczas których ojciec Aurory ledwo hamuje coraz silniejsze ataki kaszlu. Gdy zauważają znajomy numer przystanku, wysiadają z pojazdu. W ciszy kierują się do ogromnego, białego budynku. Tatusiowi z nerwów pocą się dłonie, nastolatka zaś zaczyna się delikatnie trząść. Sama nie potrafi określić, czy z zimna, czy ze strachu. Przekraczają próg przychodni i kierują się do recepcji. Tam ojciec nastolatki potwierdza wizytę i dostaje dokładne wytyczne, gdzie ma się udać. Ramię w ramię z córką idą do gabinetu. Siadają na krzesłach i czekają na wywołanie. Z półgodzinnym opóźnieniem, tatuś wchodzi. Dziewczyna czeka przed drzwiami wymieniając się wiadomościami z przyjaciółmi. Musiała zająć czymś swoje myśli, żeby nie zwariować oczekując, aż drzwi gabinetu po raz kolejny się otworzą. Po chwili z gabinetu wychodzi lekarz. Wchodzi do pomieszczenie obok, po czym wraz z innym mężczyzną wraca do ojca nastolatki. Aurora, coraz bardziej zmartwiona, wstaje i zaczyna przechadzać się po korytarzu, Jej głowę zalewają coraz to nowe myśli. Nie zwraca uwagi na telefon brzęczący w kieszeni. Na ludzi, którzy obserwują i obgadują ją nawet nie starając się tego ukryć. Jej wzrok utkwiony jest w podłodze, a dłonie splecione za plecami. Po piętnastu minutach, drzwi od gabinetu otwierają się ponownie. Tym razem wychodzi tylko tatuś dziewczyny. Cały blady z drżącymi rękoma podchodzi do córki. 

- Idziemy? - pyta. 

- Co powiedział lekarz? Wszystko dobrze? Czemu jesteś taki blady? - nastolatka zalewa ojca pytaniami. 

- To tylko przeziębienie - opowiada uśmiechając się słabo. 

Aurora staje prostując się jak struna. Czyżby się myliła? Podejrzewała dużo gorszą chorobę. Co najmniej zapalenie oskrzeli. Coś jej się tu nie zgadzało. Może nie była najlepsza z biologii i chemii, jednak umiała rozpoznać przeziębienie. 

- Przecież kaszlesz tak długo, coraz gorzej wyglądasz, strasznie szybko się męczysz, masz bóle w klatce, prawie wcale nie jesz - białowłosa wylicza na palcach objawy, które w ostatnim czasie zauważyła u tatusia. 

- Starzeję się słonko - mężczyzna śmieje się delikatnie. 

Dziewczyna nabiera coraz więcej podejrzeń. Nie do końca wierzy w to, co mówi ojciec. No bo który normalny lekarz potrzebuje konsultacji do przeziębienia? Ale przecież tatuś by jej nie okłamał. 

Marzec

Aurorę po raz kolejny tej nocy wybudza ze snu kaszel tatusia. Minął miesiąc od jego ostatniej wizyty lekarskiej, jednak stan zdrowia w ogóle się nie poprawił. Nastolatkę coraz bardziej martwi to, że z każdym tygodniem jest coraz gorzej. Starała się porozmawiać z ojcem, jednak ten za każdym razem ją zbywał. O kolejnym badaniu nie było mowy. Mężczyzna nie chciał o tym słyszeć tylko dlatego, że się bał. Liczył na to, że choroba sama przejdzie. Jednak dni mijały a nic takiego się nie działo. Przerażony swoim stanem, coraz więcej czasu zaczął spędzać w pracy, nie chcąc obarczać córki swoimi problemami. Jednak dziewczyna zaczęła coś podejrzewać. Chciała się czegoś dowiedzieć, jednak nie wiedziała jak. Tatuś za każdym razem tłumaczył jej, że to powikłania po przeziębieniu. Ona już od dawna w to nie wierzyła. Drobną dłonią przetarła zmęczone oczy. Od około tygodnia nie przespała całej nocy. Za każdym razem kaszel tatusia wybudzał ją ze snu. Na szczęście ratowały Aurorę hektolitry kawy. To pozwalało jej w miarę normalnie funkcjonować. 

Nastolatka zdecydowała się wstać i sprawdzić co u tatusia. Podniosła się z wąskiego łóżka po czym skierowała się do sypialni ojca. Pomalutku uchyliła drzwi i zajrzała do środka. 

- Wszystko w porządku? - zapytała podchodząc do mężczyzny. 

- Tak - wydusił. 

- Coś wątpię - mruknęła. - Przyniosę ci coś na kaszel. 

Aurora skierowała się do kuchni i otworzyła szufladę z lekami. Szukała znajomej buteleczki z syropem, jednak nie mogła jej znaleźć. Zamiast tego wyjęła opakowanie z tabletkami, w którym na szczęście było jeszcze kilka pastylek. Wzięła jeszcze szklankę z wodą i wróciła do sypialni. 

- Weź to, powinno pomóc - powiedziała podając ojcu lekarstwo i napój. 

Ten momentalnie zażył wszystko. Odchylił głowę do tyłu, jednak momentalnie ją opuścił gdyż naszła go kolejna fala kaszlu. 

- Potrzeba ci coś jeszcze? - zapytała obejmując się ramionami, gdyż w domu było dość chłodno. 

Tatuś machnął ręką, tym samym sugerując dziewczynie opuszczenie pokoju. 

- Dobranoc - uśmiechnęła się do ojca.

- Dobranoc - wydusił starając się odwzajemnić uśmiech.

Aurora cicho zamknęła drzwi. Wiedziała, że i tak nie da rady mu pomóc. Wróciła do swojej sypialni i położyła się. Jednak tej nocy już więcej nie zasnęła, a przed oczami miała jedynie ciemne barwy.

Kolorowe Ponieważ |Cole Sprouse|Where stories live. Discover now