Rozdział 11

180 13 1
                                    

Stałam przed lustrem z mocniejszym niż zwykle makijażem i krótką, błękitną sukienką. Razem z Alejandrą wybierałyśmy się do klubu, razem z resztą jej przyjaciół, w tym z Colem, przed którym, nie wiedzieć czemu, chciałam wypaść najlepiej jak się da. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i dłonią przeczesałam swoje włosy. Spojrzałam na odrost, który wołał o pomstę do nieba i stwierdziłam, że muszę jak najszybciej udać się do fryzjera. 

Już miałam nałożyć na usta czerwoną pomadkę, gdy do moich uszu dobiegło pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i delikatnie je uchyliłam.

- Cześć Auroro - powiedziała Samanta stojąc z dwoma kubkami parującej cieczy. - Mogę wejść? 

- Tak, jasne - otworzyłam drewnianą powłokę szerzej i przesunęłam się na bok robiąc kobiecie miejsce. 

- Pięknie wyglądasz - odezwała się odstawiając jedną szklankę na toaletkę. 

- Dziękuję - mówię delikatnie speszona komplementem. 

- Chciałam cię prosić, żebyś dziś na siebie uważała. Nie chodź nigdzie sama i pilnuj się Alejandry. Wiesz, dwie dziewczyny to zawsze lepiej niż jedna. 

- Dobrze, będę się pilnować - odpowiadam zdziwiona tym, że Samanta się o mnie martwi. 

- Rozmawiałaś z tatą? - pyta wlepiając wzrok w herbatę. 

- Tak, dziś rano.

- Jak się on się czuje? Może chcesz go odwiedzić?

- Jest w szpitalu na badaniach, mają tam zdecydować co dalej z leczeniem. Czuje się całkiem dobrze, dostaje leki, więc już nie kaszle aż tak bardzo. Chciałabym, ale zabronił. Powiedział, że odwiedzę go po leczeniu. 

- Dobrze - mówi po dłuższym zastanowieniu. - Pamiętaj, że jeśli byś czegoś chciała lub potrzebowała to jestem tutaj i zawsze możesz się do mnie zwrócić z jakimikolwiek problemami.

- Dziękuję - odpowiadam zdobywając się na nikły uśmiech. 

- Nie będę ci już przeszkadzać, szykuj się - Samanta podnosi się z miejsca. 

- Może chciałabyś wybrać się jutro na jakieś zakupy? Albo spacer? - wypalam. 

Kobieta spogląda na mnie zdziwiona, jednak w jej oczach widać tańczące iskierki szczęścia. 

- Bardzo chętnie Auroro - mówi, po czym otwiera drzwi i wychodzi.

Biorę w dłonie kubek z herbatą, który rudowłosa przygotowała dla mnie. Spoglądam na ciecz i pogrążam się we własnych myślach. Ten pomysł z zakupami pojawił się tak nagle, że nie zdążyłam go dokładnie przemyśleć. Nawet nie zorientowałam się, kiedy to powiedziałam. Ale już za późno na wycofanie się. A może matka nie okaże się taka zła jak sobie wyobrażam? Może to wyjście pozwoli nam na lepsze poznanie się i znalezienie nici porozumienia? W końcu zawsze brakowało mi matki. Drugiej kobiety w domu. Może nie jest za późno na odbudowanie relacji?

Z rozmyśleń wyrywa mnie dźwięk otwieranych drzwi i głos Alejandry. 

- Gotowa na najlepszą imprezę twojego życia? 

- Nawet nie wiesz jak bardzo - mówię zgodnie z prawdą. - A jak się tam dostaniemy?

- Moja mama nas zawiezie i później obierze, więc nie martw się o transport. 

Spoglądam na dziewczynę, która wygląda oszałamiająco. Obcisła, czarna sukienka idealnie podkreśla jej atuty, czerwone szpilki wydłużają jej, już i tak długie, nogi, a mocny makijaż jest wyrazisty, ale nie ordynarny, podkreśla jej urodę.

Kolorowe Ponieważ |Cole Sprouse|Where stories live. Discover now