Rozdział XI

64 7 0
                                    

            - Nie wierzę, że do tego dopóściłem.
            - Przestań, to nie twoja wina - pocieszała męża Luna.
            Para kończyła odbydiwywać ostatni zniszczony budynek. Po zakończonej bitwie Vittoria i Kris wrócili do drugiego miasta Cesarstwa w którymi byli burmistrzami - Evercorn. W tym czasie Michell razem z żoną naprawiali zniszczenia. Na szczęście walka toczyła się tylko w Alirze Królewskiej, więc stosunkowo łatwo było odbudować zniszczenia. Poza tym znajdowała się w miare daleko od zwartego lasu, dzięki czemu drzewa nie zajęły się ogniem.
            - Przecież to ja jestem władcą. To na mnie spada odpowiedzialność za to co się stało. Powinienem był przewidzieć, że nievezpieczeństwo prędzej czy później nadejdzie. Miasto wogóle nie jest zabezpieczone, a ja pozwalam po prosru wejść królowej podmieńców do środka.
              - Przecież nie wiedziałeś, że sprowadziła wsparcie. Nikt nie wiedział...
            - Mniejsza z tym... Pojutrze polecę do króla Thoraxa. On na pewno będzie coś wiedział na ten temat.
               Luna skinęła głową, po czym wrócili do pracy.

                       * ~ * ~ *

                 Dwie klaczy przeszły przez bramę. Sweetie Belle uwielbiała tu być. W Alirze było tak pięknie...
             Jedna rzecz przykuła jej uwagę. Na konarach były ślady ognia.
              Mogłabym przysiąc, że tego wcześniej tu nie było... pomyślała.
             Rozdzieliły się z Rarity przy schodach prowadzących do jej nowego butiku. Starsza klacz poszła na górę, natomiast ta młodsza ruszyła w kierunku centrum.
              Tam na pewno ich znajdę, pomyślała.
              Postanowiła zacząć poszukiwania od królewskiej biblioteki. Kiedy była tu ostatnim razem, Notos pokazał jej z dumą przeogromne zbiory ksiąg liczących tysiące lat. Poza tym był uczniem króla Michella, więc chyba musiał się sporo uczyć.
              Tak jak podejrzewała, znalazła przyjaciół przy książkach. Byli tak pochłonięci czytaniem, że nawet nie zauważyli, że przyszła.
             - Część! - zawołała.
             Alikorny aż podskoczyły.
             - Sweetie Belle! Wystraszyłaś nas! - zaśmiał się Notos, jednak już po chwili spoważniał. - Przepraszam, ale raczej dzisiaj nie damy rady spędzić czasu na mieście...
              - A co się stało? - spytała zaskoczona klacz.
              - Podmieńcy - powiedział  smutnoHiver. - Wczoraj zaatakowali Alirę.
               - Co?! Ale... Przecież... Chrysalis przepadła!
               - Najwyraźniej nie - odparł Star. - I najgorsze, że ściągnęła wsparcie... Jakieś nowe... Plemiona? Coś takiego. Tat... Yyy... To znaczy król poprosił nas, żebyśmy poszukali czegoś na ich temat.
               - Mogę wam pomóc? - spytała jednorożec.
               - Jesteś pewna?.. To znaczy... Bylibyśmy zaszczyceni... To znaczy... Miło byłoby gdybyś została, ale... To jest potwornie nudne.
             - I tak wam pomogę. Skoro już tu jestem... Będę miała okazję, żeby z tobą... Znaczy z wami pobyć.
               - Dobrze, w takim razie polecę po kolejne książki - powiedział Notos, po czym odleciał w kierunku wyższych regałów.
              - Często się jąka? - spytała Hiver'a.
              - Czasami mu się zdarza - zaśmiał się ogier. Spojrzał na klacz. Ta patrzyła w kierunku, w którym odleciał jego przyjaciel. Teraz nie miał wątpliwości. Jek maślane oczy mówiły same za siebie.
                Jeśli im nie pomogę, to zepsują tą przyjaźń.
             - Sweetie Belle, a co sądzisz o księciu Zefirze?
              - Nie rozumiem...
              - Po prostu takie luźne pytanie...
              - Acha... Hmm... Nigdy go nie spotkałam, ale sporo o nim słyszałam.
              - Co na przykład?
              - Na przykład... Podobno spalił królewską kuchnię w Alirze.
                 - Skąd ty wzięłaś takie informacje?
                - Wyczytałam w "Żyj po królewsku".
                - A czy to nie jest przypadkiem to największe pismo plotkarskie?
                - Yyy... Taaak...
                - My z Notosem bardzo dobrze znamy Zefira. Tak naprawde ta sytuacja, o której przed chwilą mówiłaś, wyglądała zupełnie onaczej. Zefir pomagał kucharzom w przyfotowaniu posiłku. Niechcąco potrącił wtedy kopytem wiadro z węglem, który rozsypał się po pomieszczeniu. Zapalił się od kominka i cała komnata poszła z dymem. Tak się wstydził i tego żałował, że przez tydzień nie wychodził ze swojego pokoju - zaśmiał się przyjacielsko.
                - Naprawdę? Ja czytałam, że ojciec zabronił mu opuszczać komnaty, podobno był na niego wściekły.
           - Skąd! Absolutnie nie. Uwierz mi, pisma plotkarskie to nie najlepsze źródło do wyrabianiu sobie opinii o kucykach, chyba, że chodzi i redakcję pisma.
            - Chyba masz rację... Naprawdę książę nie jest taki zły?
            - Naprawdę. Jest miły, ciepły, uczynny, a przede wszystkim zrobi wszystko dla dobra kucyków, na których mu zależy. Nawet jest w stanie ich troszkę okłamać...
             - Nie rozumiem...
             - Już jestem! - przerwał rozmowę Notos. - Nie przeszkodziłem wam.
             - Skąd - odpowiedział Hiver.
             - W takim razie bierzmy się za te ksiązki!- zawołała rezolutnie Sweetie Belle.
              Spędzili całe popołudnie na szukaniu informacji, ale nic nie znaleźli.

My Little Pony  Return of Ancient Time II      Powrót Pana    [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now