Część X Rozdział VIII

1.8K 177 17
                                    

Niesprawdzony

Udaję się na pobliski cmentarz w Piastowie. Już z daleka dociera do mnie światło, jakie dają rozpalone znicze. Teraz, gdy jest ciemno, panuje tutaj ten klimat, który wyróżnia takie miejsca, jak to. 

Wchodzę na teren cmentarza i błądząc między uliczkami, szukam tej właściwej. W końcu, docierając na koniec jednej z uliczek, dostrzegam siedzącego na ławce przy grobie matki, Igora. Patrzę z żalem w tamtym kierunku i powoli zmniejszam odległość między nami.

Staję tuż obok siedzącego szatyna patrząc na bukiety kwiatów i lampki palące się na tym grobie.

Bugajczyk z pewnością już mnie zauważył, jednak spędzamy te kilka chwil w ciszy.

Siadam obok szatyna i patrzę na niego. Jest martwo wpatrzony w zdjęcie matki widniejące na grobie.

Dostrzegam pojedynczą łzę spływającą po jego policzkach.

Bez słowa chwytam jego dłoń i układam głowę na jego ramieniu, gdy czuję jak szatyn zaciska uścisk na mojej dłoni.

- Jak mnie znalazłaś? - pyta załamanym głosem przerywając ciszę.

- Nie było to zbyt trudne - odpowiadam zgodnie z prawdą - Dzwoniłam.

- Wyłączyłem telefon. Potrzebowałem spokoju i trochę czasu. Tylko ja i ona, sami. Musiałem z nią porozmawiać.

- Siedzisz tu odkąd wyszedłeś? Tyle godzin? - pytam, na co chłopak tylko skina głową.

Przymyka powieki, a po jego policzkach znów spływają łzy.

- Tak cholernie mi jej brakuje, Wiktoria - szlocha, na co przyciągam go do siebie, a jego głowę przytulam do swojej klatki piersiowej. Igor wtula się we mnie i zaczyna mocniej płakać.

- Wiem skarbie, wiem - głaszczę go po głowie próbując go uspokoić.

- Chciałbym z nią porozmawiać, powiedzieć jej, jak bardzo przepraszam ją za to, że nie odzywałem się przez ostatni miesiąc jej życia - szlocha przez łzy - Złożyć jej dziś życzenia i nie tylko dzisiaj, powiedzieć jak bardzo ją kocham - dodaje półszeptem.

- Ciiii, już dobrze, Igi - uspokajam chłopaka, po czym przykładam usta do jego czoła i składam tam pocałunek.

- Dziękuję, że tu jesteś - wyznaje prostując się na ławce - Tak bardzo cię potrzebuję.

- Kocham cię - mówię szczerze patrząc w jego oczy i wycieram jego policzki z łez.

- Ja ciebie też - odpowiada i cmoka moje usta - Kuba pokazywał ci prezent? - zmienia temat.

- Tak - skinam głową - Jest przecudowny, po prostu najlepszy, jaki kiedykolwiek dostałam.

- Właśnie na takie zasługujesz - odpowiada i posyła mi lekki, i bardzo krótki uśmiech.

- Wszystko będzie dobrze - zapewniam widząc w jakim jest stanie - Wracajmy do domu.

Igor skina głową. Chwytam go pod rękę i oboje wychodzimy z cmentarza, po czym ruszamy w stronę domu.

Po powrocie od razu prowadzę szatyna do sypialni wiedząc, że w salonie czeka Natalia. Chłopak kładzie się na łóżku, po czym chwyta moją dłoń i ciągnie w swoją stronę tak, że leżę teraz na nim.

- Gdzie idziesz? Zostań - szepcze, gdy nasze twarze są tak blisko, że prawie się stykają.

- Natalia jest w drugim pokoju, pilnowała dzieciaków, zaraz wracam.

- Okej, ale szybko - szatyn ściska lekko moją pupę, na co cmokam jego usta i wstaję.

Udaję się do salonu, gdzie zastaję Natalię przeglądającą social media na telefonie.

- Wszystko w porządku? - pyta blondynka - Prowadziłaś go do sypialni, upił się?

- Nie, był na grobie matki - wyznaję, a mina Natalii wyraża, że wie już o co chodzi.

- Wszystko jasne.

- Nadal cholernie to przeżywa, jeszcze się z tym nie pogodził.

- Rozumiem, to normalne po stracie rodzica - wzdycha przyjaciółka - Będę lecieć, trzymajcie się - posyła mi uśmiech i przytula na pożegnanie.

Odprowadzam ją do drzwi, po czym Natalia wychodzi, a ja wracam do sypialni, do Igora.

###

Budzi mnie niedzielne słońce. Otwieram oczy i widzę śpiącego Igora. Kładę dłoń na jego policzku i lekko muskam go palcami, po czym składam czuły pocałunek na jego ustach.

Szatyn otwiera oczy i patrzy prosto w moje. Przyciąga mnie bliżej do siebie i zamyka w szczelnym uścisku.

- Jak się czujesz? - pytam.

- Lepiej, dużo lepiej - odpowiada.

- Może spędzimy dzisiaj dzień w czwórkę? - proponuję, a na jego twarz wdziera się ten cudny uśmiech, który odwzajemniam.

- Zdecydowanie podoba mi się ten pomysł - cmoka moje czoło.

Nagle do pokoju zagląda Kuba.

- Tato, pomożesz mi z matmą?

- Odrabiasz lekcje o.. - szatyn patrzy na zegarek - 9 rano? - pyta unosząc brwi.

- Mam zaległości - odpowiada naburmuszony - A nie chce całej niedzieli spędzać później nad książką.

- Mogę spróbować, ale wiesz, że jestem do kitu z matmy?

- Nie bardziej niż ja - wzdycha chłopiec.

- Nie powiedziałbym - posyła Kubie uśmiech - Daj mi chwilę.

Kuba wychodzi, po czym razem z Igorem wstajemy z łóżka. Szatyn naciąga na siebie bokserki, dresy i koszulkę. Gdy ja nałożę na siebie dolną bieliznę, staję tyłem do niego i zamierzam założyć stanik, gdy czuję klępnięcie w tyłek. Po chwili chłopak przywiera do moich pleców i kładzie dłonie na moich piersiach.

- Nie musisz zakładać, wyglądają dużo lepiej bez tego - szepcze do mojego ucha składając na nim delikatne pocałunki.

Po moim ciele przechodzą dreszcze, uwielbiam, gdy to robi.

- Igor, daj spokój - chichoczę, na co szatyn owija ręce wokół mojej talii i mocno mnie przytula cmokając moje ramię.

- Kocham cię, tak kurewsko, że oddałbym za ciebie dosłownie wszystko - wyznaje.

- Ja ciebie też, bardzo - całuję jego policzek.

Szatyn robi to samo, po czym wychodzi z pokoju i kieruję się do pokoju Kuby. Ja natomiast ubieram się i zamierzam wyjść do kuchni w celu przygotowania śniadania.

STAY // ReTo [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now