Część X Rozdział XVIII

1.7K 177 18
                                    

Igor

Po wyjściu ze szpitala wracam do domu Laury po kilka rzeczy Natana. Wychodzę z domu z niewielką torbą na ramieniu, po czym wracam do auta, w którym czeka chłopiec i ruszam w kierunku Piastowa.

###

Po trochę więcej niż godzinie dojeżdżamy pod blok, a ja parkuję auto na parkingu. Gaszę silnik auta i odwracam głowę do tyłu. Teraz zauważam, że Natan zasnął. Patrzę na chłopca z żalem, a po chwili lekko się uśmiecham.

Wysiadam z samochodu i otwieram tylne drzwi, po czym wyjmuję chłopca ze środka. Przeciera oczy palcami, a po chwili opiera głowę na moim ramieniu i znów zasypia.

Zabieram z siedzenia torbę z jego rzeczami, po czym zamykam auto i kieruję się do klatki. Wsiadam do windy i wjeżdżam na drugie piętro. Wyciągam klucz i otwieram drzwi.

- No nareszcie, gdzieś ty b... - w korytarzu pojawia się Wiktoria.

Gdy zauważa Natana na moich rękach patrzy na nas lekko zdziwiona, zdezorientowana.

- Wszystko ci wyjaśnię - odzywam się głaszcząc chłopca po plecach.

- Dobra, okej - unosi ręce w geście niewinności - Zaraz o tym porozmawiamy. Połóż go w pokoju Kuby.

Skinam głową i zanoszę chłopca do pomieszczenia. Stawiam torbę na podłodzę, a następnie układam chłopca powoli na łóżku, po czym przykrywam go kocykiem.

- A gdzie Kuba? - pytam zdziwiony, gdy nie ma go w pokoju.

- Chodź ze mną, musisz coś zobaczyć - blondynka łapie za moją dłoń i ciągnie mnie w stronę pokoju Sary.

Wchodzę do środka i staje jak wryty. Czuję, jakby z mojego serca spadł ogromny kamień.

- S-Sara? - pytam nadal nie wierząc.

- Wujku, wlóciłam! - cieszy się i podbiega do mnie. Kucam, a dziewczynka wpada prosto w moje ramiona. Podnoszę ją do góry i mocno przytulam. Kurwa, nadal nie wierzę, ona tu jest, cała i zdrowa.

- Jak? - pytam patrząc na Wiktorię.

- Dawid ją znalazł - gdy to słyszę aż się we mnie gotuje. Zaciskam szczękę i mam ochotę mu wygarnąć. Gdyby tam nie pojechał, to ja bym znalazł Sarę. Po chwili jednak uspokajam się - Wszystko okej?

- Tak - odpowiadam - Najważniejsze, że nic jej nie jest.

Na twarzy blondynki pojawia się uśmiech. Podbiega do mnie Kuba i przytula się do mnie. Po chwili to samo robi Wiktoria.

- Kocham was - szepczę ze łzami w oczach.

- My ciebie teź kochamy wujku - odpowiada Sara, na co na moich ustach pojawia się uśmiech i cmokam dziewczynkę w czoło.

Stawiam ją na podłogę i oddycham z ulgą. Jest tutaj, wróciła. Cholera, nigdy aż tak bardzo się nie cieszyłem.

- Pogadamy? - słyszę nagle głos Wiktorii. Skinam głową i wychodzimy do salonu, gdzie siadamy na kanapie - Nie mów mi tylko, że to twoje dziecko, o którym nie wiedziałeś - wypala nagle.

- Zwariowałaś? - marszczę brwi - Wiktoria... muszę, znaczy musimy, zająć się nim. Nie wiem jak długo.

- C-co? Ale... chwila, nic nie rozumiem. Kim jest ten chłopiec?

- To Natan. Pamiętasz? - wzdycham.

- Ten, który miał być twoim synem? - pyta bardziej stwierdzając - Pamiętam.

- Słuchaj, ja sam nie wiem o co w tym chodzi. Nie mogłem spać w nocy. Ciągle w głowie miałem to nagranie z monitoringu i świadomość, że może to być Laura. Pojechałem do niej mając nadzieję, że znajdę tam Sarę. Jednak to co tam zastałem było kurewsko dziwne. Drzwi były otwarte. W pewnym momencie usłyszałem płacz dziecka. Przez chwilę nawet myślałem, że to Sara, ale później dotarło do mnie, że to chłopiec. Wszedłem do jednego z pokoi i zobaczyłem Natana całego we łzach. Śnił mu się koszmar. Nagle zaczął mówić, że Laura już go nie chce, że go nie kocha. Podobno stało się tak, gdy Laura urodziła drugie dziecko, córkę Roksanę. Co jednak jest najdziwniejsze, nigdzie jej nie ma. Na rękach Natana, i nie tylko, zauważyłem siniaki. Gdy o nie spytałem wpadł w histerię i stwierdził, że mama zabroniła mu mówić. Gdy tylko chciałem na chwilę go zostawić, znów zaczynał płakać. Obiecałem więc, że po niego wrócę i poszedłem szukać Laury. Kiedy ją znalazłem przeżyłem szok. Mówiła, że Sara to jej córka, że Dawid ją jej zabrał i, że ja też chcę to zrobić, i że mnie nienawidzi. Krzyczała, wrzeszczała... kurwa, to było okropne. Ale to nie wszystko... - wzdycham przecierając twarz dłońmi - Wezwałem pomoc i wróciłem po Natana. Zaprowadziłem go na dół, a gdy wróciłem do Laury... Wiktoria, ona próbowała się zabić.

- Słucham? - na jej twarzy potęguje się widniejące już tam wcześniej przerażenie - Jak to zabić?

- Wszedłem i znalazłem ją w kałuży krwi, pocięła się. Do tego w ostatniej chwili wytrąciłem jej z dłoni tabletki, które chciała połknąć popijając alkoholem.

- Jezu...

- Wtedy przyjechała karetka. Zabrali ją do szpitala. Tam lekarz powiedział mi, że podejrzewa głęboką depresje i prawdopodobnie zamkną ją w szpitalu psychiatrycznym. Gdy wszedłem do niej z  Natanem, ona w ogóle nie chciała z nim porozmawiać, przytulić go, czy cokolwiek, nawet na niego spojrzeć. Zamiast tego kazała mu wyjść, rozumiesz? Kazała mi zabrać go z sali. Później sam do niej wróciłem i powiedziała, żebym się nim zajął. No i przyjechałem z nim tutaj.

- Boże, to chore, co ona narobiła? Do cholery, dlaczego porwała Sarę? I gdzie jest jej córka... a Natan? Nawet nie chcę myśleć, co te biedactwo musi teraz czuć - wyznaje z żalem w głosie.

- Ja nie mogłem go zostawić. Gdy jeszcze był malutki, pamiętam ten dzień, gdy dowiedziałem się, że nie jest moim synem. Z jednej strony czułem ulgę, bo wtedy miałem większe szanse na odzyskanie ciebie, ale z drugiej strony pokochałem go jak swoje własne dziecko. Tego dnia obiecałem mu, że jeśli tylko będzie mnie potrzebował, pomogę mu. I teraz jest ten czas. On mnie potrzebuje. Nas.

- Rozumiem, pomogę ci - gładzi zewnętrzną stroną dłoni mój policzek. Chwytam jej dłoń w swoją i składam na niej pocałunek.

- Jeśli chodzi o pokrewieństwo, Natan zdecydowanie jest bliższy tobie. W jego żyłach płynie twoja krew - przypominam.

- W końcu jest synem Arka - wzdycham - Ciekawe czy kiedykolwiek go widział.

- Nie wiem, ale wątpię.

- Masz rację. Na pewno go nie widział - przytakuje mi - Nieważne. Poradzimy sobie.

STAY // ReTo [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz