--- ε 5 з ---

1.4K 244 37
                                    

------------ ε ♢ з ------------


Czasem wychodziłeś na taras, wsłuchując się w całkowitą ciszę, jaka panowała w okolicy. Zawsze mówiłem, że byłeś niesamowitym szczęściarzem. Oddalony od zgiełku miasta, przytłaczającej aury tysięcy ludzi, przechodzących pod twoim balkonem. Ludzi plujących jadem, pozbawionych empatii, egoistów.

 Przestań mnie ignorować. 


------------ ε ♢ з ------------


— Co za upierdliwy facet — sarknął oburzony Jungkook. Obracał w dłoni kluczyk, który wręczył im zgorzkniały właściciel starej kamienicy. — Nawet jak pokazaliśmy mu nakaz, to kręcił nosem.

— Przejmujesz się tym, a nie faktem, że zaraz możemy natknąć się na czyjeś ciało?

Namjoon zmarszczył nos, wciąż nieprzyzwyczajony do tego, jak lekkie było myślenie jego partnera. Kookie jeszcze nigdy nie widział trupa i zastanawiał się, jak to będzie, kiedy rzeczywiście znajdą denata w mieszkaniu Jimina. Dodatkowo irytował go fakt, że to własnie ich wysłano na tę kontrolę. Do domniemanego morderstwa powinni wyznaczyć kryminalnych.

— Jakoś nie wierzę w to, żeby ten chłopak zabił, hyung. Wydaje mi się, że on jest po prostu bardzo chory. Chory i skrzywdzony.

Kim uniósł brew. Może i Jeon był naiwny, ale to, jak wierzył w ludzi i pragnął zawsze ich dobra, było zwyczajnie imponujące. Jego wielkie serce emitowało przyjemne, uspokajające ciepło, które Namjoon sobie cenił. Tak jak wszystko inne w tym młodym chłopaku.

— Może masz rację — odparł leniwie, krzyżując ramiona za głową. — Min Yoongi miał rację. Nie powinniśmy osądzać nikogo, póki nie znajdziemy jakichś dowodów.

— No właśnie! A co jak ktoś go zmusił? — Jungkook zmrużył podejrzliwie powieki.

— Eh?

— No wiesz, może ktoś go wkręcił w morderstwo? Może ktoś kogoś zabił, Jimin to widział, a teraz każą mu kłamać, grożąc, że to jego zabiją? Może ciało, które znajdziemy wcale nie jest martwe przez Jimina? A może wpadł w jakieś długi? A może był dilerem? Na Boga, to może być wszystko!

— Naoglądałeś się za dużo filmów...

Mężczyźni stanęli w końcu pod drzwiami mieszkania i wbili zamyślony wzrok w stare, drewniane drzwi. Mieli proste rozkazy: wejść do środka, zorientować się czy coś jest na rzeczy, a w razie odnalezienia czegoś podejrzanego (w najgorszym przypadku ciała), dzwonić po wsparcie, koronerów i techników. Mimo to, coś ich blokowało. W obu głowach tliła się myśl o tym, że jeżeli rzeczywiście kogoś tam znajdą, to automatycznie Jimin stanie się mordercą. Nieważne czy w afekcie, czy w samoobronie, czy z premedytacją. Będzie nim.

— Nie traćmy czasu — szepnął Joon, uśmiechając się blado.

Jungkook wsunął kluczyk w zamek i próbował przekręcić jego stary, oporny mechanizm, ale drzwi okazały się otwarte. Zaniepokojeni wymienili spojrzenia i pchnęli skrzydło. Wsunęli się ostrożnie do środka, odruchowo wstrzymawszy oddechy. Pierwszy odpuścił Jeon, który zaczął głośno niuchać i obwieścił, że jeżeli trup rzeczywiście znajdowałby się w mieszkaniu, to na pewno smród już by się wgryzał w nozdrza, atakując czułe nosy. Za to Namjoon wysnuł swoje przemyślenia na temat tego, że przecież mogły być to świeże zwłoki.

◦ Panic room ◦ [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz