--- ε 18 з ---

1.3K 243 72
                                    

------------ ε ♢ з ------------

Od tamtego dnia, gdy zrozumiałem, że coś jest z nim nie tak, zacząłem się dystansować. Nie potrafiłem Ci jednak powiedzieć, żebyś nie wpuszczał go do domu. Nie potrafiłem zweryfikować tego, czy był dla nas rzeczywistym zagrożeniem.

— Myślałem, że mogę mu ufać. —

------------ ε ♢ з ------------

12 grudnia

Yoongiemu zawsze imponował wzrost Chanyeola. Dlatego, kiedy przychodziło do jakichś problematycznych sytuacji, w których potrzebny był ochroniarz, to właśnie jego imię lekarz rozpaczliwie wzywał.

— Myślę, że zdawał sobie sprawę z monitoringu — powiedział Park, podpierając policzek na pięści, kiedy oglądali nagrania. — Ale zdawał sobie też sprawę z tego, że nie wchodząc bramą i dając nura za płot, a także poruszając się jak Tom Cruise w Mission Impossible, uda mu się wmieszać w otoczenie.

Faktycznie. Intruz sprawnie wspiął się po siatce, wskoczył na gałąź starego dębu i utopił się w niewielkich choinkach. Potem płynnie lawirował pomiędzy różnymi obiektami, będąc praktycznie niezauważalnym. Dzięki temu nieuważny stróż, siedzący przy kamerach, też nie miał większej szansy tego wyłapać. Na koniec, kiedy spostrzegł, że ochrona nawołuje się po telefonie Yoongiego, szybciutko przedostał się pod ścianą P6 i w podobny sposób wydostał z terenu szpitala. Min musiał przyznać, że ten człowiek był niesamowicie szybki, sprawny fizycznie.

— Wiedział, gdzie iść — wyszeptał psychiatra, kiedy zapętlone nagranie ponownie ukazało wspinającego się po płocie mężczyznę. — Teren jest ogromny. Mamy ponad trzydzieści budynków. A on ruszył od razu w stronę mieszkalnych. Tak jakby...

— Kogoś szukał? — Chanyeol zerknął na Yoongiego.

Ten tylko skinął zaniepokojony głową.

— Powinniśmy wezwać policję?

— Nie wiem. — Lekarz miał bezradną minę. — Nie zrobił nic złego. Po prostu patrzył. Przez to nawet nie będą chcieli zawracać sobie nim głowy. Nie mamy zielonego pojęcia, kim on może być. Żadnych podejrzeń. Znalezienie go jest praktycznie nierealne.

— Więc co zrobimy?

Yoongi się wyprostował i przeciągnął, a potem zamyślił.

— Proszę cię, abyś trzymał tu kogoś uważniejszego — nakazał, grożąc mu palcem. — Jeżeli ten człowiek znowu się pojawi, chcę go poznać. Wtedy też będziemy mogli wezwać policję.

Drzwi pomieszczenia się otworzyły. W progu stanął senny pielęgniarz, trzymający w rękach świeżą pościel, którą prawdopodobnie niósł dla jakiegoś pacjenta.

— Masz gościa, szefie — wymamrotał, wbijając wzrok w Yoongiego. — Czeka w recepcji.

Psychiatra skinął głową i chwycił swój kitel, na odchodne jeszcze raz prosząc ochroniarza o zwiększenie ostrożności.

— Baekhyun — powiedział zaskoczony, podchodząc do mężczyzny. — Ciebie bym się tutaj nie spodziewał.

Na twarzy Byuna wykwitł szeroki uśmiech. Podali sobie ręce, wymieniając kilka uprzejmości, jednak sekretarka ich przegoniła. Dopiero w biurze ordynatora powiedział, dlaczego się tam właściwie znalazł.

— Proszę. — Wyciągnął rękę do Yoongiego, wręczając mu grubą teczkę, którą chwilę wcześniej wyjął z aktówki. — W końcu do ciebie trafią.

◦ Panic room ◦ [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz