Moja własna Nocna Furia.. the end

1.2K 65 8
                                    

Wpierw zarys głowy, lekko zadarty nos, włosy.. kilka kolejnych ruchów węglem który różnił się kolorem od pozostałych. Podobało mi sie to bo niebieski zdecydowanie pasował do dziewczyny. Mruknąłem kiedy zacząłem kończyć rysować włosy. Astrid wyszła troszeczkę starsza niż sie spodziewałem.. muszę to zmienić.. Ale teraz..

-Czkawka..

Odwróciłem się i spojrzałem na Sączysmarka. Nie spodziewałem się go tutaj.
Chłopak wyglądał na zmęczonego i jak zwykle zniesmaczonego moją obecnością. Miał dziś wyjątkowo zły humor.. wiedziałem o tym.

-Witaj Sączysmark. Co Cię tu sprowadza?

-Chciałem się dowiedzieć co masz zamiar teraz zrobić. W końcu jeśli zostaniesz.. to.. Nie ważne, pytanie brzmi czy zostajesz?-Mruknął. Wydawało mi się że mimo wszystko ma do mnie ten uraz. Miałem jednak nadzieję że kiedyś mu to przejdzie.

-Zostaje.. Nie mam zamiaru odchodzić, teraz jak Berk żyje w zgodzie ze smokami nie ma powodów bym odchodził. Mam zamiar być tu z wami. Z wami wszystkimi.

-Czyli w końcu postanowiłeś podjąć się tej odpowiedzialności.

-Odpowiedzialności?- Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi. Westchnąłem jednak nie mając zamiaru wdrażać się w temat. Nie chciałem z nim dłużej rozmawiać.
To nie tak, że go nie lubiłem.. po prostu wciąż czułem do niego lekką uraze.. mimo iż minęło tyle czasu.
Odwróciłem się od niego i ruszyłem wolno przed siebie.

-No cóż, skoro to tyle to możesz już iść..- Mruknąłem mając nadzieję że sobie pójdzie. On jednak nie miał takiego zamiaru.

-I jak sądzisz, co będziesz mógł tutaj robić? Czym się zajmiesz skoro i tak chcesz zostać? W końcu nie możesz siedzieć całymi dniami ze swoim smokiem..

- To chyba nie jest Twój problem..-odwróciłem się i spojrzałem na niego czując narastającą wściekłość. Zaczynał mi powoli działać na nerwy. Znów poczułem te dziwną chęć uderzenia go.. Ale nie powinienem..

-Lepiej zajmij się czymś użytecznym..- Parsknął i odwrócił się a następnie ruszył w stronę wyjścia.- Idę.. do zobaczenia..

-Cholerny smark..- Mruknąłem i zacisnąłem pięści. Wkurzył mnie swoim zachowaniem, co go interesuje to co będę dalej robił! To mój ojciec powinien zadecydować co dalej ze mną będzie..

-Coś Ty..- warknął i kiedy się odwróciłem poczułem silny ból na lewym policzku. Upadłem na ziemię i złapałem się w obolałe miejsce. Poczułem metaliczny smak krwi, a z tym przybyła narastającą wściekłość.

Spojrzałem na niego i zacisnąłem szczękę. Stał nade mną i ciężko dyszał, zdziwił mnie wyraz jego twarzy.. kiedyś stał nade mną z zadowoleniem a teraz? Wyglądał na wściekłego i.. zaraz czy to był strach w jego oczach?

Spuściłem głowę w dół starając się uspokoić. Nie chciałem mu zrobić krzywdy, jednak czułem coraz większą ochotę by właśnie coś mu zrobić.

-Wyjdź..- powiedziałem spokojnie. Chłopak lekko się odsunął jednak nie wyszedł. Po prostu tam stał, co bardziej mnie wkurzało.

-Czkawka..ja..- zaczął jednak ja nie miałem zamiaru pozwolić mu skończyć.

-Nie zapominaj że byłem łupieżcą przez jakiś czas.. mam na swoim koncie wiele zbrodni..-warknąłem. Nie pamiętałem wszystkiego z czasów kiedy mnie kontrolowali ale jedno było pewne, na Berk nie było mnie ładnych parę lat.

Chłopak zmarszczył bardziej brwi i szybko wyszedł z chaty. Ja otarłem krew i wstałem a następnie zabrałem się za oczyszczenie rany.

*Perspektywa Szczerbatka* 

Jak Wytresować Smoka Inna WersjaWhere stories live. Discover now