Nowy początek

2.3K 155 24
                                    

*Perspektywa Czkawki*

Nie spodziewałem się czegoś takiego. To przerosło moje najśmielsze oczekiwania, w końcu to jednak wyspa Berk, wyspa którą znałem od dziecka. A jednak nawet tak znajome rzeczy mogą zacząć nas zaskakiwać jeśli damy im na to szansę.
Zanim poszedłem do twierdzy wróciłem by się przebrać. Na mój widok Gruby i Wiadro wstali omal się niewywracając. Zaśmiałem się i oznajmiłem że gotowa uczta czeka na nich w twierdzy.

Kiedy dostaliśmy się do miejsca na uczte ludzie zabrali się za jedzenie a ja sam nie pogardziłem dorszem. Byłem strasznie głodny i musiałem to niechętnie przyznać. Szczerbatek również dostał swoją porcję co ponownie mnie zdziwiło.  Okey miałem już dosyć tego dnia, niepewność, zaskoczenie i strach. Takie emocje nie były dla mnie zbyt pocieszające, już wystarczyło mi że byłem tu więźniem.

-A więc? - spytałem zajadając sie rybą i zająłem miejsce niedaleko Stoika, jednak na tyle daleko by takowy nie miał mnie w śniegu ręki. Siedziałem obok Astrid na szczęście reszta ludzi nie chciała siedzieć blisko mnie więc czułem się o wiele bezpieczniej. Spojrzałem na wodza który raczej się niczym nie przejmując zabrał za kurczaka.

-Chciałeś to masz. Berk bez walk ze smokami.-kiedy to powiedział aż zakrztusiłem się kawałkiem ryby.

-Z..zaraz.. że co?!- wykrztusiłem z siebie po czym złapałem za kubek i wypiłem trochę wody.- Berk bez zabijania smoków? -zmarszczyłem brwi.  Przecież to było absurdalne. Nie ma opcji by Ci ludzie tak po prostu przestali zabijać smoki. Walki z naturalnymi wrogami nie kończą się od tak.

-Już od ponad roku tego nie robimy- dodała dziewczyna a ja aż wyplułem picie. No to sobie chyba nie pojem  jeśli będą mnie tak co chwila zaskakiwać nowymi informacjami.

-Chcecie mi powiedzieć że żyjecie w zgodzie ze smokami?- spytałem by mieć pewność.  W końcu dopiero co się obudziłem i mogłem coś źle zrozumieć.

-W zgodzie to przesadzone słowo. Raczej ich nie zabijamy i staramy się by nikt nie wchodził sobie nawzajem w paradę. -dodał Pyskacz. Może naprawdę po moim odejściu ojciec to wszystko przemyślał? Może naprawdę był wtedy tylko wściekły i zaskoczony? Może naprawdę mu na mnie zależy tak jak mówili?
Może jednak Pyskacz miał rację?

-Robiliśmy wszystko by Berk było lepszym miejscem, a kiedy tu przybyłeś uznałem że smocze szkolenie będzie idealną okazją by Ci udowodnić iż nie jesteśmy tacy jak kiedyś. Każdy popełnia błędy synu.. ale każdy może się zmienić dla osób które kochany. - powiedział rudobrody. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć, czy zostać? Westchnąłem i zmarszczyłem brwi.

-A więc chcesz mi powiedzieć, że Berk jest wolne od walki ze smokami od roku?- podsumowałem.

-Tak- potwierdził. Zmarszczyłem brwi bardziej i przyjrzałem się dorszowi, a przynajmniej temu co z niego zostało.

-Skąd mam mieć pewność że mówisz prawdę? -spytałem

-Czy ja Cie kiedykolwiek okłamałem? -odpowiedział mi pytaniem, dobre zagranie. Spojrzałem na Szczerbatka który właśnie kończył jeść i uważnie mu się przyjrzałem. Raczej nie jadł by spokojnie gdyby wyczuł niebezpieczeństwo. Westchnąłem i złapałem za udko kurczaka.

-Załóżmy że Ci wierze.. czego ode mnie oczekujesz? Bo jestem pewny że leży tu jakiś haczyk.

-Zostań z nami.. wróć do domu..- zaoferował a ja spojrzałem na niego niepewnie.

-Czy to wszystko czego oczekujesz, Wodzu? -spytałem

-Na chwile obecną owszem.- westchnął. Wstałem i podeszłem do ściany opierając się o nią. Nie wiedziałem co teraz robić.. może życie na Berk się zmieniło,  ale czy to oznacza że mogę tu wrócić? Wódz może i podjął taką decyzję ale co z pozostałymi?
Nagle podeszła do mnie Astrid wraz z czwórką pozostałych rówieśników.

Jak Wytresować Smoka Inna WersjaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon