Rozdział 11

6 0 0
                                    

Kiedy obudziłam się rano, zauważyłam, że obok mnie nie ma Pawła. Z kuchni dochodziły odgłosy rozmowy. Odrzuciłam z siebie kołdrę i narzuciłam szlafrok na ramiona. Zabrałam kilka swoich rzeczy i przeszłam do łazienki. Kiedy zakończyłam poranną toaletę i się przebrałam, udałam się do kuchni.
- Tato, Kamila już się obudziła- jedenastolatka podbiegła do mnie i się przytuliłam. Byłam zaskoczona jej zachowaniem, co trochę ją zmieszało i dziewczynka odsunęła się.
- Spokojnie- spojrzałam na jej rumieńce i uśmiechnęłam się- Trochę mnie zaskoczyłaś. Poznałyśmy się wczoraj, nie licząc naszego pierwszego, niezbyt miłego spotkania.
- Po prostu bardzo cię lubię- dziewczynka uśmiechnęła się i ponownie się do mnie przytuliła, co odwzajemniłam.
- Mam spodziewać się spisku?- Paweł spojrzał na nas z udawamym przerażeniem
- Po prostu się pilnuj- uśmiechnęłam się do niego, a potem roześmiałyśmy się z Lidką
- Nie chcę psuć Wam humoru, ale twoja mama przyjeżdża po ciebie w południe.
Dziewczynka spochmurniała i wtuliła się do mnie mocniej.
- Nie mogę z Wami zamieszkać?- pytająco spojrzała na Pawła
- Już o tym rozmawialiśmy- mężczyzna podszedł do niej i ją przytulił
- Nie chcę do niej wracać- dziewczynka rozpłakała się. We trójkę tkwiliśmy w uścisku- Tato!
- Lidka... Wiesz jaka jest sytuacja. Musisz wytrzymać.
- Ale ja nie chcę! Dlaczego nie mogę zmienić szkoły teraz?- dziewczynka wyrwała się i uciekła do swojego pokoju. Spojrzałam pytająco na Pawła, a on wzruszył ramionami.
- Tak jest zawsze- podszedł do mnie i przytulił
- Dlaczego nic z tym nie zrobisz?- popatrzyłam na niego
- Nic nie rozumiesz. To nie takie proste. Lidka ma swoje zobowiązania, a Matylda tak łatwo nie odpuści.
- Mogę do niej iść?- spojrzałam na niego pytająco i po jego skinięciu głową odwróciłam się i poszłam w kierunku pokoju dziewczynki.
- Lidka?- przyklękłam obok jej łóżka i dotknęłam jej ręki. Dziewczynka odwróciła głowę w moją stronę i otworzyła swoje zapłakane oczy
- Ja nie chcę tam wracać- jedenastolatka wytarła swoje oczy i podniosła się na łóżku to pozycji półleżącej
- Dlaczego?- spytałam gładząc ją po włosach
- Ona mnie nie kocha. Kontroluje. Ustala jakąś chorą dietę, żebym tylko nie przytyła i jak najdłużej mogłabym tańczyć w balecie. Muszę spełniać jej chore ambicje, które jej nie udało się osiągnąć- spojrzałam na dziewczynkę. Faktycznie była bardzo chuda. Widziałam jak cieszyła się na widok słodyczy, które jej dałam i na jedzenie przygotowane przez Pawła- Nie mogę zrezygnować ze szkoły baletowej, bo miałabym zaległości w normalnej. Zostały mi jeszcze cztery lata męki w tym chorym świecie. Nawet nie wiesz jakie prawa nim rządzą. Dla kogoś z zewnątrz to jest niepojęte.
- Rozmawiałaś o tym z mamą? Z tatą?- usiadłam obok niej na łóżku i przytuliłam
- Nie raz. Ale mama jest nieugięta, a tata nie ma zbytnio nic do powiedzenia. Mama zabrała mu prawo o decydowaniu o mnie i jedyne co może robić to tylko się ze mną spotykać i karmić lepiej niż mama.
Byłam w szoku. Jak można traktować tak swoje dziecko? Lidka dorastała, potrzebowała sił, witamin, a była na jakieś diecie baletnicy. Pomimo tego, że znałam ją krótko, bałam się, że to może mieć dalsze i poważniejsze konsekwencje na zdrowiu dziewczynki.
Kiedy ją pocieszałam, usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Lidka, twoja mama będzie za pół godziny. Chyba musisz się ogarnąć- popatrzył na dziewczynkę z politowaniem, a ja nie rozumiałam, dlaczego nie walczył o prawo decydowania o życiu jedenastolatki. Pomogłam dziewczynce się spakować i razem wyszłyśmy na powitanie jej matce.
- Co ta gówniara tutaj robi?- Matylda spojrzała na mnie ostro
- Mieszkam tutaj- odpowiedziałam z tryumfalnym uśmiechem
- Paweł? - kobieta zgromiła go wzrokiem
- Wybacz, ale to moje mieszkanie i moje życie. To, że w pełni decydujesz o życiu naszej córki, to nie znaczy, że o moim też możesz.
- Masz rację- kobieta skrzyżowała ręce na piersi- Ale nie pozwolę, żeby Lidka miała z nią styczność. Od teraz będziecie spotykać się u mnie w mieszkaniu albo na zewnątrz, w moim towarzystwie. Jasne?
Paweł spojrzał na nią zszokowany
- Chyba to czas, żebyś wyszła- Paweł podszedł do małej i ją przytulił- Pogadamy kiedy indziej.
- No tak- kobieta spojrzała na mnie sarkastycznie- Zajmij się swoją kochanicą.
Kobieta odwróciła się na pięcie, szarpnęła dziewczynkę za rękę i wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami.
- Co za baba- spojrzałam na Pawła i podeszłam do niego, by go objąć- Żal mi Małej
- Mi też- mężczyzna pocałował mnie w czoło
- To dlaczego nic z tym nie zrobisz?- Odsunęłam się od niego- Lidka mówiła mi, że nie masz prawa decydowania o jej życiu. Dlaczego nie zawalczysz o nie?
- Kochanie- mężczyzna ponownie mnie objął i położył głowę na moim ramieniu- To nie jest takie proste. Matylda ma znajomości, triki i...
- I...?- spojrzałam na niego pytająco- Paweł, czego ja jeszcze nie wiem o tobie?
- Wiesz wszystko. Ale po prostu to będzie trudne. Nie miałem świadków, którzy by potwierdzili, że Lidce jest lepiej u mnie. A Matylda miała kilkoro po swojej stronie.
- Ah.. Rozumiem. To chore, co ta kobieta wyprawia. Lidia mi o wszystkim powiedziała.
- Dlatego proszę cię- mężczyzna wyprostować się i objął mnie w talii- Żebyś była wsparciem dla mojej córki. Nie chcę, żebyś zastępowała jej matkę, ale żebyś dała jej chociaż namiastkę miłości i wsparcia, jakie powinna od niej mieć. Bądź jej przyjaciółką. Widzę jak dobrze się rozumiecie i Mała chce się przed tobą otworzyć. Ufa ci, chociaż tak naprawdę zna cię od wczoraj.
- Nie musisz mnie o to prosić- objęłam jego szyję i pocałowałam go w usta- Zrobię to, ponieważ po prostu, tak po ludzku jest mi jej żal.
- Dziękuję Ci, że jesteś- mężczyzna przyciągnął mnie mocniej i pocałował- A co do kwestii naszego mieszkania...
- Mam dużo rzeczy- zaśmiałam się- Kosmetyków też będzie sporo
- Przeżyję- mężczyzna powtórzył mój gest i wziął na ręce
- Co robisz?- spojrzałam mu w oczy i pocałowałam w czoło
- Ćsii- mężczyzna pocałował mnie w usta i zaniósł do sypialni.

Pan NiewłaściwyWhere stories live. Discover now