Zakończyłam przygotowania do dyplomu w szkole. Gotowe prostetyki zabezpieczyłam i schowałam do walizki. To samo zrobiłam ze strojem, który wcześniej konsultowałam z nauczycielką, i innymi rzeczami.
Od początku tygodnia w każdą noc spałam po 3-4 godziny. To tłumaczyło, dlaczego w ostatni dzień pobytu w Warszawie i przygotowań do dyplomu miałam kryzys. 6 kawa już nie budziła, a ja spytana o to, jak się nazywam, odpowiadałam "taaaak". Wyglądałam jak zombie.
Zombie look to jeszcze nic. Cała ja to było istne pobojowisko - ciuchy, buty - dosłownie wszystko uwalone gipsem, pyłem i tym razem dodatkowo farbami Aqua Colour. W walizce chowałam nawet dres doszczętnie zniszczony sylikonem, pianką charakteryzatorską i glatzanem.
W niedzielę o 21:30 z radością wsiadłam do Radexa. Nauczona doświadczeniem zasnęłam w sekundę i obudziłam się dopiero w Olsztynie, jakoś przed 1 w nocy. Wysiadłam z autokaru i powłóczyłam się w kierunku taksówek starając się zamówić jedną, na trzeźwo, przez telefon. Rozłączyłam się. Po chwili dostałam sms z informacją o moim samochodzie....i zorientowałam się, że zapomniałam wziąć walizkę z autokaru.
Tak. TEJ WALIZKI.
Z wszystkimi prostetykami do dyplomu, łysiną, ze strojem, z kosmetykami - całą pracą, nad którą siedziałam kilka miesięcy w domu i dziergałam, a od wtorku odlewałam.
Trzeźwość umysłu odzyskałam w sekundę - zaraz po zastopowaniu akcji serca, mikro zawale i serii duszności. Pognałam do bazy autokaru.
-Dobry wieczór, bo ja zostawiłam walizkę w autokarze, taką czarną, z czerwonymi lamówkami.
-A to myśmy ją już wyrzucili i spalili! - zaśmiał się kierowca
-No niech Pan sobie ze mnie jaj nie robi - zbladłam. Facet podał mi moją zgubę. Podziękowałam.
W międzyczasie Green Taxi przysłało mi numery tablic taksówki i informację, iż ta pojawi się za 5 minut. Poszłam więc w umówione miejsce, tuż przed wejście Dworca Głównego, a jakiś nieznany mi facet właśnie ładował swoje walizki do mojej taksówki.
Mojej.
Wymarzonej.
Patrzyłam jak odjeżdżają.
A Green Taxi życzyło mi smsem miłej podróży i więcej nie odebrali ode mnie połączeń (chociaż dzwoniłam jeszcze dwa razy. Wróciłam do domu pieszo.....
I było zimno.
Niby mogłam zamówić taryfę z innej korporacji, ale kto by o tym pomyślał mając totalne zaćmienie mózgu?
YOU ARE READING
Echolokacja
HumorZbiór historii życia samej autorki - z czasów policealnych, aż do dziś. Historie nie są ułożone ściśle chronologicznie, ale czas wydarzeń jest zachowany. Niektóre historie pisane są z pamięci, niektóre pisane były na facebooka i tylko edytowane. Wsz...