Historia 15: "Żulismród"

35 2 0
                                    


Tego dnia czekała mnie kolejna wycieczka do Warszawy, znowu na kurs. Wstałam o 5 rano, jak zwykle przesypiając tylko trzy godziny w nocy (tak tak, wszystko na ostatnią chwilę, jakby inaczej, wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić), i jak zwykle wyszłam za późno z domu. Zawsze starałam się być na dworcu te dziesięć czy piętnaście minut wcześniej i tym razem, żeby tradycji stała się zadość, musiałam skorzystać z pomocy komunikacji miejskiej. Planowo Radex miał odjechać o 7:00 i w Warszawie być o 10:25. Perfekcyjnie. Umówiłam się więc z moimi Karolinami na wcześniejsze spotkanie przy kawie, tak o 11:00, żeby spokojnie na 12:00 móc pojawić się na kursie.
Wysiadłam z autobusu na dworcu głównym w Olsztynie. Pogoda była "pod psem". Może i było w miarę ciepło, ale lodowaty wiatr przeszył mnie do szpiku kości. Dla niewtajemniczonych, to był moment, w którym chorowałam i od poniedziałku przyjmowałam końskie dawki antybiotyków z zaleceniem tygodniowego leżenia w łóżku. Jeszcze nie udało mi się znaleźć w nim dłużej niż kilka godzin w ciągu nocy. Wracając do historii - przecież nie mogło być inaczej niż spóźniony 15 minut Radex. W tym dostającym się do każdej części ciała wietrze stałam 25 minut, marznąc i marząc o przespaniu trasy do Warszawy.
Droga przebiegła spokojnie. Wyspałam się (dostając skurczy szyi od spania na siedząco i bólu powiększonych węzłów chłonnych), zjadłam śniadanko.... I zorientowałam, że na 10:25 to my na milion procent nie dojedziemy. Minęła 11:00 jak wjechaliśmy do Warszawy i kolejne trzydzieści minut nim przebiliśmy się przez korki. 4 i pół godziny. Serio? 7h to ja z przerwą godzinną jechałam z Londynu do New Castle! Na szczęście moje Karoliny czekały już na mnie z ciepłą kawą i poleciałyśmy na przystanek unikając wsiadania w autobus 522 (pamiętając ostatnią historię).

Zajęcia minęły przyjemnie. Nasza nauczycielka nakarmiła nas plackami z jabłkami. Tak, ja, która nie je tłuszczu i cukru i unika ich jak ognia (to był moment, w którym byłam na diecie), słuchając wykładu na temat swojej głupoty i bezsensu takiej diety, musiałam zjeść dwa placki. Po pierwszym kęsie mnie zemdliło. Tragedia. Bynajmniej nie były niesmaczne. Były w oleju. Przepraszam. Maśle klarowanym. Czujecie mój ból? Odzwyczaiłam się i bardzo mi było z tym dobrze. Z każdym kęsem było gorzej. Ale oczywiście nic z tym fantem zrobić nie mogłam. A placki? Placki stanęły kołkiem w przełyku. Jak na damę przystało, gdy tylko wyszłyśmy, oznajmiłam dziewczynom:

- Będę rzygać. Przysięgam, zerzygam się i nie będzie mi szkoda.

Dotarłyśmy na przystanek. Robiło się co raz gorzej. Antybiotyk wszedł w reakcję z plackami i sokami trawiennymi, czułam ze podnosi mi się temperatura ciała, zaczęłam tracić grunt pod nogami i miałam ochotę zemdleć, uprzednio zwracając wszystko, co przeszkadzało mi w normalnym funkcjonowaniu. Podjechał nasz 'dyliżans'. Wsiadłyśmy. No i na ten cały protest w moim organizmie musiałyśmy natrafić na śpiących w autobusie, w godzinach szczytu, żuli. Przepraszam za określenie, ale JEBAŁO tak, że nie można było stać.

Powtórzę jeszcze raz:

1. Temperatura

2. Placki próbujące znaleźć ujście niekoniecznie normalną drogą trawienia

3. Bolące gardło i osłabienie mięśni

4. Ten okropny smród.

To był ten moment, w którym zatkanie nosa szalikiem wypsikanym ulubionymi perfumami nie pomagało. Fetor unosił się w całym autobusie. Ludzie uciekali do przodu, a ja postanowiłam zawalczyć o siebie i towarzyszy.

Wydobyłam z torebki broń. Nie byle jaką! Masowego rażenia! Mgiełkę do ciała o zapachu kokosa! Rozpyliłam ja w kierunku śpiących żuli, wypsikałam sobie szalik, przestrzeń wokół siebie i spotkałam się ze śmiechem przyjaciółek.

-Olka, nie wierzę, że to zrobiłaś!

-Nie będę stała w tym smrodzie! - Oburzyłam się.

Gdy wytoczyłam się z pojazdu, moje placki pragnęły już uciec na dwa różne sposoby przyprawiając mnie o mdłości i skurcze jelit, w zatokach pozostawał 'żulismród', a jedyne słowo, które cisnęło się na usta to siarczyste 'KURWA'.

Pomogła dopiero herbata wypita godzinę później...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 28, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

EcholokacjaWhere stories live. Discover now