Rozdział 34

2 0 0
                                    

~20.6,niedziela,03:46,dom Taehyung'a ~

Ver zapukała,ale nikt jej nie otworzył.W końcu nie ma co się dziwić,ta godzina nie była akurat najlepszą porą na odwiedziny.Oparła się o klamkę,a ta ustąpiła.Drzwi otworzyły się powoli,zapraszając ją do środka.Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.Udała się do garażu.Na schodach zachwiała się,przewróciła o coś i upadła.Wylądowała pod schodami,oparła się o ścianę i zasnęła pijana i wyczerpana.

***

~20.6,niedziela,10:23,dom Taehyung'a,garaż Taehyung'a~

Tae obudził się i wstał z łóżka.Prawie natychmiast zobaczył śpiącą Ver pod schodami,opartą o ścianę.Podszedł do niej i ukucnął.Potrząsnął ramieniem dziewczyny w celu jej przebudzenia.
-Ver wstawaj-poklepał ją lekko po policzku.
-No i co mnie bijesz?!-Naskoczyła na niego.
-Piłaś?-Zapytał wyczuwając woń alkoholu z jej ust.
-Co? Ja? Nieee...Skąd-próbowała się niezdarnie podnieść.
-Nie kłam.Przecież czuję.
-Dobra,dobra.Nie rób dramatu.Ale mnie łeb napierdala-skrzywiła usta,gdy kolejny raz poczuła zawroty głowy.-Przesuń się-odsunęła go,wstała i zaczęła iść po schodach.
-Ile wypiłaś?-Zapytał zmartwiony idąc za nią.
-Niewiele.Tylko kilka szklaneczek.
-Kilka?
-No nie wiem dokładnie ile,ok?! Masz coś na kaca?
-Mam,chodź-zaprowadził ją do kuchni i zaczął grzebać w apteczce-normalnie bym ci nie dał-mówił podając jej wyciśniętą już tabletkę-ale nie chcę,by Tatiana zobaczyła cię w takim stanie.
-Dzięki.-Połknęła tabletkę i popiła garstką wody z kranu.
-Idź do łazienki i się ogarnij.
-Ok.
W łazience poprawiła włosy,umyła twarz,ręce i szyję.To ją trochę przebudziło.Wygładziła ubrania i udała się z powrotem do kuchni,gdzie czekał na nią Tae.
-Zrobiłem gofry.
-Spoko-usiadła przy stole,a chłopak podsunął jej talerz z pięcioma goframi.
-Zjedz.Jak będziesz chciała to jest więcej.
-Dzięki-gdy on też usiadł zaczęła razem z nim jeść.

~10:49~

Po zjedzonym posiłku zeszli z powrotem do garażu.Ver siedziała na kanapie obok śpiącej jeszcze Tat.
Wyglądała tak słodko i niewinnie,gdy spała...Pogładziła ją czule po rudych włosach.
-Jakieś wieści od Andre?-Zapytał Tae.
-Nie wiem.Myślisz,że szlam do niego,gdy byłam całkiem pijana?Ale lekarz do mnie nie zadzwonił,więc w jego stanie nic się nie zmieniło.
-Tat powiedziała mi o tabletkach.
-Jakich tabletkach?-Udawała zdziwienie, jednocześnie unikając wzroku przyjaciela.
-Nie udawaj niewiniątka.Co to były za tabletki?
-Na sen.Zwykłe tabletki na sen.
-Masz problemy ze snem?
-Czasami.Wtedy śni mi się On.Kiedyś było o wiele więcej.One nie dawały mi spać.Ale teraz jest lepiej.Po porwaniu Andre przyśnił mi się tylko kilka razy.
-Ale teraz już nie masz tych tabletek?
-Nie mam-odpowiedziała mu szczerze.
W tym momencie obudziła się Tat.
-Cześć Ver-uśmiechnęła się lekko do starszej dziewczyny.
-Hej,jak się spało?
-Dobrze.
-W kuchni masz go fryz powiedział Tae,a Tatiana poszła do łazienki.

***

~20.6,niedziela,12:46,sala 58,szpital miejski w Seulu~

Ver zostawiła Tatianę i Taehyung'a na szpialnym korytarzu,a sama weszła do sali.Akurat przy łóżku Andre stał lekarz.
-Dzień dobry panie doktorze.Co z Andre?
-Ślubu nie będzie-odpowiedział,nie patrząc na nią.
-Co?-Zdziwiona wbiła świdrujący wzrok w tył głowy mężczyzny.-Co ma pan na myśli?
-Co prawda to trochę niecodzienne,by pierścionek zaręczynowy znajdował się na lewej ręce...
Już zrozumiała o co chodzi.On po prostu myślał,że Andre się jej oświadczył! Na początku chciała zaprzeczyć,ale postanowiła podtrzymywać kłamstwo.
-...Ale pierścionek jest i tak bardzo ładny.
-Dlaczego ślubu nie będzie?-Weszła mu w zdanie Ver.
-On go po prostu nie dociągnie.Te rany zostały zrobione przez kolce,a one wstrzyknęły mu jakąś truciznę, która go powoli zabija.
-Czyli on umrze?
-Przykro mi.
-Niech pan sobie wyobrazić,że mi też jest przykro.I to nawet BARDZIEJ niż panu.Ale jest pan lekarzem,prawda? Powinien pan wiedzieć jak go uratować!
-To jest coś nadprzyrodzonego.Coś nie z tego świata.Medycyna nie ma na to rozwiązania.
-Super.Czyli czekany aż umrze?-Spytała,wykrzywiając usta w parodii uśmiechu-zajebiście.Po prostu kurwa zajebiście.Moglibyście chociaż utrzymać go do końca roku?
-Do końca roku? To nie...
-Mówię o roku szkolnym.
-To będzie wykonalne.
-Super.Proszę o niczym nie mówić Tatianie-wyszła zamykając za sobą drzwi.

~korytarz~

Gdy tylko pojawiła się na korytarzu,Tatiana zerwała się z krzesła i podbiegła do niej.-Jak z Andre?-Zapytała patrząc na Ver z oczekiwaniem w oczach.
-Doktor mówił,że wszystko dobrze-skłamała-teraz musimy po prostu dać mu spać.
-On się leni.
-Tak-przełknęła gulę w gardle i poczochrała ją po włosach-leń.

***

~20.6,niedziela,23:38,dom Ver,pokój Ver~

Po krótkiej wizycie w szpitalu Tae zaprosił je do kina i na pizzę.Potem poszli do parku,a na koniec chłopak odprowadził je do domu Ver.
Teraz leżały już i rozmawiały ze sobą.Ver opowiedziała jej kiedy i jak poznała chłopaków,oraz jak jest w Nowym Jorku. Tat szybko zasnęła,a zaraz po niej zmęczona Ver.

Pink! Haried  //BTS Fanfiction\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz