VIII

1.9K 287 48
                                    

 Yuta zbladł momentalnie na ich widok, a szczególnie przez tego delikwenta w czarnym mundurze, który lada chwila miał mu odebrać jego drugi dom

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 Yuta zbladł momentalnie na ich widok, a szczególnie przez tego delikwenta w czarnym mundurze, który lada chwila miał mu odebrać jego drugi dom. Taeli, widząc kątem oka zmianę w zachowaniu kolegi, złapał go mocno za szlufkę z tyłu spodni, żeby zapobiec prawdopodobnemu zderzeniu się twarzy Japończyka z podłogą. Do głowy Yuty mogą przyjść naprawdę różne rzeczy, gdy jest pod wpływem strachu wymieszanego z lekkim gniewem.

Nauczycielka stanęła naprzeciwko chłopaków i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, zaś Sicheng zatrzymał się nieco z boku, żeby nie pokazać przed innymi, że ma jakieś powiązanie z całym tym cyrkiem. Chociaż wszyscy już doskonale wiedzieli, że ma i to nie takie małe.

— Yuta — zaczęła miłym tonem głosu — słyszałam, że lubisz dużo siedzieć w bibliotece i nawet tam pomagać. Bibliotekarka bardzo cię chwaliła.

Na twarzy Japończyka pojawił się zbolały grymas. Tylko nie to. Poczuł delikatne pociągnięcie do tyłu, więc skinął głową.

— Tak, pani profesor.

— To wspaniale! — wykrzyknęła i wyciągnęła dłoń w stronę Sichenga, tym samym przyciągając go bliżej, cały czas patrząc prosto w oczy Yuty. Zaś Chińczyk warknął jakieś przekleństwo pod nosem, a jego mina była jeszcze groźniejsza niż na lekcji matematyki, na co stojące nieopodal dziewczyny zapiszczały cicho. — Od dzisiaj masz pomocnika.

Yuta, z sercem w gardle, powoli przeniósł wzrok z nauczycielki na chłopaka, nie bardzo wiedząc jakie uczucia w tym momencie nim targają. Złość? Smutek? Pustka? Możecie się śmiać, ale on wprost uwielbiał bibliotekę i widząc oczami wyobraźni przebywającego w niej Sichenga, który nigdy nie robił nic innego jak zabijał go wzrokiem za nic, dłużej niż powinien, było porównywalne do grzechu. Jeszcze teraz te piękne książki mogłyby zostać splamione krwią Yuty pewnego pięknego dnia, prawdopodobnie również za to, że po prostu sobie spokojnie żył.

Mimo to Japończyk uśmiechnął się delikatnie. Niebo będzie piekłem.

— Mam nadzieję, że pan Dong przemyśli przez ten czas swoje zachowanie — syknęła, mocno ściskając swoją dłoń na ramieniu Chińczyka na pożegnanie, gdyż po chwili już szła spokojnie korytarzem, odpowiadając na każde słyszane „dzień dobry".

Odprowadzili ją wzrokiem oprócz Sichenga, który swój miał wbity w nieco od niego niższego Yutę. Japończyk zaś czuł palący ból gdzieś na czubku głowy.

— Żeby była jasność — zaczął Sicheng, pochylając się tak, że teraz ich twarze były na równi — nie mam zamiaru pojawiać się w tej pieprzonej bibliotece. Po prostu powiesz tej starej prukwie, że nam się bardzo miło pracowało i tyle.

— Co...

— Przebywanie w jednym pomieszczeniu z tobą dłużej niż powinienem jest dla mnie zabójcze — skwitował krótko, następnie odwrócił się na pięcie i odszedł szybkim krokiem, zostawiając oniemiałych nerdów za sobą.

❝bookworm❞ [1]Where stories live. Discover now