XIX

1.5K 243 113
                                    

 Dni mijały, a Yuta zdawał się nie zauważać porozwieszanych plakatów jeden na drugim na ścianach szkolnych korytarzy, choć te krzyczały kolorami i zachęcały do spojrzenia na nie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 Dni mijały, a Yuta zdawał się nie zauważać porozwieszanych plakatów jeden na drugim na ścianach szkolnych korytarzy, choć te krzyczały kolorami i zachęcały do spojrzenia na nie. Ale, znając naszego nerda, lepiej powiedzieć, że po prostu starał się ignorować je jak tylko mógł. Udawać, iż go to w ogóle nie interesuje i najbliższe halloween, bo to właśnie głównie przez ten dzień jest ona organizowana, ma zamiar spędzić standardowo — nad książkami. Do tej pory również nikt do niego nie podszedł z zamiarem zachęcenia do przyjścia choć na chwilę do domu największego imprezowicza w szkole, któremu nie straszne sprzątanie po całym tym zwierzęcym spotkaniu.

Wszedł właśnie samotnie na stołówkę, a jego burczenie w brzuchu można było usłyszeć na drugim jej końcu, jak nie jeszcze dalej. Omiótł wzrokiem najpierw najbliższe stoliki, przechodząc do tych bardziej oddalonych, aby na końcu zatrzymać się na tym należącym do niego i Taeila. Sicheng ostatnio zachowywał się niczym wzorowy uczeń, chodząc na wszystkie zajęcia i oczywiście zupełnie siebie nie przypominając, przez co pozostała trójka chłopaków z wielkiej czwórki nie mogła zmienić swojego miejsca, jak to robili podczas jego nieobecności.

Yucie z tego powodu było bardzo nieprzykro.

Ruszył w kierunku swojego stolika, jak zawsze będąc niezauważonym przez nikogo. Miał potworną ochotę wreszcie usiąść i coś zjeść, bo czuł, jak czarny sweter na nim wisi i powiewa zamiast ładnie się prezentować. Taeil już tam był, coś zawzięcie przeglądając w telefonie, przez co nawet nie zauważył jak jego kolega sadowi się obok i wyciąga ogromne pudełko sałatki z wczorajszego obiadu oraz trzy bułki kupione rano przed szkołą.

— Zgadnij co robię — zaczął nagle chłopak, nadal nie odrywając wzroku od ekranu komórki.

Yuta patrzył na niego chwilę, spróbował zajrzeć mu bezczelnie przez ramię i sprawdzić czemu urządzenie prawie płonęło w jego rękach, ale Taeil nie dał się tak łatwo i tylko przysuwał je do siebie z głupkowatym śmiechem, co tylko bardziej irytowało.

— Nie wiem.

— Szukam dla ciebie idealnego stroju na imprezę, żeby strzelić ci jeszcze lepszy makijaż — powiedział, wyglądając na bardzo z siebie zadowolonego, na co Yuta tylko zmarszczył brwi.

 — Jaką imprezę? — spytał, próbując brzmieć wiarygodnie. Nie mógł nie skorzystać z okazji, żeby po raz milionowy pokazać swojego nastawienia do tego wszystkiego. Nieszczęśliwie, mimo ogromnych starań, przegrał tę zaciętą walkę o włożenie damskich ciuchów, tym samym upadając w swoim mniemaniu bardzo nisko.

Taeil przewrócił oczami, na co Yuta miał ochotę jeszcze dodać, że dostanie zeza i jak przyjdzie co do czego to krzywo go pomaluje i będą nici z przebieranek. Chociaż z drugiej strony on i pozostała trójka nie poddałaby się tak łatwo.

— Znowu zaczynasz?

— Ale ja serio nie wiem o co ci chodzi.

— O co ma chodzić?

❝bookworm❞ [1]Where stories live. Discover now