XXII

1.4K 258 22
                                    

 Czas leciał szybko, dla Japończyka stanowczo za szybko

Deze afbeelding leeft onze inhoudsrichtlijnen niet na. Verwijder de afbeelding of upload een andere om verder te gaan met publiceren.

 Czas leciał szybko, dla Japończyka stanowczo za szybko. Dopiero był jeden piątek, kiedy to słuchał śmiesznych pomysłów kolegów na przebrania, samemu w ciszy płacząc nad swoim, a tu już zawitał kolejny. Chłopak miał ogromną ochotę zostać w domu i odespać cały tydzień, podczas którego Taeil co wieczór męczył go sesjami makijażowymi, żeby idealnie dopasować go do ubrania goth siostrzyczki Yuty. Do tej pory każdy z nich się dziwił, że siostra Taeyonga przechodziła właśnie taki okres w swoim życiu, podczas gdy on wygląda jak wygląda.

Czarne ciuchy wisiały na wieszaku w szafie, już czekając na założenie ich i zrobienie z siebie pośmiewiska przed całą szkołą. Strach Japończyka budował jeszcze fakt, iż nie dostanie żadnej peruki, bo jego włosy już i tak wyglądają na typowo dziewczęce.

— Przyznaj się, że specjalnie na to je hodowałeś — śmiał się Taeil, codziennie posyłając mu znaczące spojrzenia.

No jasne, przecież jestem jasnowidzem, myślał sobie wtedy Yuta. I zamiast właśnie takiego zabezpieczenia jego wspaniały kolega wymyślił kocie uszka, które według niego idealnie będą się komponować z ogólnym wyglądem. Nie trzeba mówić, iż reszcie ten pomysł tak się spodobał, że od razu polecieli do sklepu, żeby je kupić.

Tym sposobem Japończyk znów wziął dodatek do ręki i włożył na głowę. Rzucił tylko okiem na swoje odbicie w lustrze i uszy błyskawicznie wylądowały na samym dnie biurkowej szuflady. Oby to wszystko się opłaciło, chociaż on już wiedział, że nie musi się bardzo starać, gdyż od pewnego czasu niektóre niepodważalne fakty zaczęły do niego docierać ze zdwojoną siłą, przez co nie mógł ich już ignorować.

Szurając nogami po podłodze, zszedł na dół, wziął torbę i bez słowa wyszedł. Przyznał w duchu, że powoli ogarniało go zdenerwowanie dotyczące imprezy, która ma mieć miejsce już jutro. Modlił się tylko, aby nikt nie nawiązywał z nim jakichkolwiek dialogów, bo nie wiedziałby wtedy kompletnie co mówić oraz przede wszystkim jak ma mówić. Barwa głosu to jedyne o czym nikt nie pomyślał i co było tylko i wyłącznie na głowie Yuty.

Idąc do szkoły, widział małe dekoracje z okazji halloween — duszki, wiedźmy, dynie i choćby chciał, to i tak nie poprawiało mu humoru, tylko wręcz przeciwnie.

Gdy zobaczył budynek, do jakiego kierował powolne kroki, poczuł się jeszcze gorzej. Zapragnął przyspieszyć czas i już móc z niego wyjść, jednak nie można mieć w życiu wszystkiego. Postanowił pójść prosto do biblioteki, aby jakoś rozładować rosnące w nim napięcie wyglądem regałów pełnych książek. Na korytarzach mijał mało uczniów, a jak już kogoś napotkał, to mówił on tylko o jutrzejszej imprezie.

Jak tylko znalazł się w upragnionym miejscu, zatrzasnął drzwi za sobą i odetchnął z ulgą, pozwalając upragnionej ciszy przeniknąć całe swoje ciało. Mimo chwilowego odprężenia nagle poczuł lekki ból w klatce piersiowej. Znów jest w niej sam, chociaż tak bardzo tego chciał. Znów w pomieszczeniu był tylko on, książki i pusta już przestrzeń, którą ktoś jeszcze niedawno skutecznie zapełniał, odciągając go od ulubionych zajęć.

❝bookworm❞ [1]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu