trzynaście

3.6K 306 5
                                    

-Mamo, co ty tu robisz?- Słyszę głos Luke'a zaraz po tym, gdy otwiera drzwi frontowe. Nie ruszam się z krzesła w kuchni, dopóki sami do mnie nie przychodzą. Kobieta lustruje mnie nieprzyjemnym wzrokiem, a gdy zatrzymuje się na moich oczach, czuję chłód. Wzdrygam się i spuszczam głowę, po raz pierwszy nie mogąc wytrzymać tak wrogiego spojrzenia.

-Jestem Margaret, mama Bethany.- Wyciąga ku mnie dłoń, którą zaraz ściskam, wcześniej zeskakując z siedzenia. Uderza mnie nieprawdopodobne podobieństwo obu kobiet.

-To Rose.- Mówi za mnie chłopak, a ja jestem zbyt zażenowana, aby zwrócić mu uwagę.

-Przyszłam zobaczyć co u ciebie. Bethany mówiła mi, że wyjeżdża na parę dni. Nie potrzebujesz czegoś?- Dopiero w połowie wyrażenia odwraca głowę w stronę blondyna, który opiera się o blat i nonszalancko zakłada ręce. Unosi brwi, słysząc ostatnie zdanie.

-Nie, doskonale sobie radzę.

-Widzę, że nie doskwiera ci samotność.- Jej srogie spojrzenie niemal zwala mnie z nóg. Muszę przytrzymać się końca wyspy kuchennej, aby być pewną, że dam radę stać. Czuję na sobie troskliwy wzrok Luke'a, jednak nie odważam się, aby na niego spojrzeć.

-Pomagam Rose, przechodzi trudny okres w życiu.

-Jestem ciekawa, czy chociaż ją znasz.

-Przepraszam, jakim prawem wtrącasz się w moje życie?- Chłopak marszczy brwi, a ja jestem zaskoczona, że potrafi postawić się tej przerażającej kobiecie.

-Jesteś moją rodziną i martwię się o ciebie.- Jej głos z każdym słowem staje się ostrzejszy.

-Niepotrzebnie.- Mówi natychmiast, niemal wchodząc jej w słowo.

-Potrafię o siebie zadbać, bo jestem dorosły i wiem co robię. Proszę, przekaż Bethany, że wszystko w porządku i nie musi cię nasyłać, aby sprawdzać czy przypadkiem nie pieprzę się z Rose.- Jego ostre słowa sprawiają, że krztuszę się i nie wiem jak bardzo bym nie chciała, muszę wyjść. Słyszę cichą rozmowę z kuchni, zanim świeże powietrze nie wpycha się do domu, zaraz po otwarciu drzwi. Opieram się plecami o ścianę w przedpokoju i po chwili odchylam głowę do tyłu.

-Rose, wszystko w porządku?- Pyta, kiedy stoi obok mnie. Patrzę na jego niewyrażającą żadnych emocji twarz i wzdycham cicho.

-Um, tak. Przepraszam, powinnam wyjść wcześniej.

-To ona w ogóle nie powinna tutaj przychodzić. Wybacz, muszę zadzwonić do Bethany.- Wychodzi, zostawiając mnie samą. Nie chcę po raz kolejny słuchać kłótni, dlatego zamykam się w swoim pokoju i sięgam po pożyczoną od Luke'a książkę, zaczynając ją czytać. Kiedy dźwięki z parteru przedostają się przez ścianę, muszę założyć słuchawki, aby odciąć się od tego, co dzieje się pode mną. Po jakimś czasie chłopak otwiera z hukiem drewnianą powłokę i opada bezwładnie na łóżko, tuż obok mnie. Ignoruję przyjemne ciepło w dole brzucha i ściągam słuchawki odkładając je na bok. Gdy zerkam na niego, leży na brzuchu, z twarzą utkwioną w mojej poduszce. Jako że moje stopy dotykają drugiej z nich, podnoszę się i siadam po turecku. Czekam cierpliwie, aż będzie gotowy na rozmowę, a w tym czasie zaczynam przyglądać się swoim paznokciom. Przydałoby się, abym się w końcu nimi zajęła.

-Nienawidzę mojego życia.- Burczy w miękki materiał, niczym przechodzący trudny okres w życiu nastolatek.

-Wiesz, zawsze mogłeś wylądować na ulicy bez niczego, bo twoja dotychczasowa opiekunka miała cię dość.- Wzruszam ramionami, kiedy odwraca twarz w moją stronę i patrzy na mnie przez chwilę.

-Chyba lubisz się nad sobą użalać.- Stwierdza, przez co śmieję się krótko. Marszczy brwi w odpowiedzi.

-Lubię, ale nie toleruję, kiedy ktoś użala się nade mną.

-Masz rację, to głupie.- Przyznaje, a ja kiwam głową.

-Bethany przyznała, że to był jej pomysł.- Zaciska usta.

-Dlaczego to zrobiła?

-Nie wiem, naprawdę. Jesteśmy małżeństwem od czterech lat i zamiast być lepiej, jest gorzej. Zrezygnowałem dla niej z pracy, z rodziny, z całego dawnego życia w Sydney. Przenieśliśmy się do Londynu, ale nie ułożyło się nam, dlatego jej firma przeniosła nas tutaj. Biegam za nią po całym świecie i wzamian dostaję ciągłe kontrole swojej popieprzonej teściowej o ego wyższym niż poziom IQ.

lifesaver ✔ || l.h.Where stories live. Discover now