Wstyd

84 14 1
                                    


  Przez to, że Anglia nie patrzył mu w twarz, ledwo stał na nogach i maskował swoje zażenowanie zacięciem i dumą, Ameryka zrozumiał.
— Anglio... – wziął głęboki wdech. – Ile palców widzisz?
Arthur zignorował dłoń Alfreda.
— Przykro mi, Ameryko...
— Anglio, ile?
— Pięć. Może sześć.
Po tym jak Ameryka prychnął i oznajmił, że, w takim razie, to go tutaj zostawia, wstyd Anglii przekształcił się w typową dla niego skumulowaną wściekłość. Że też niewdzięczny gówniarz miał czelność znowu go porzucać...
Pięć piw to wcale nie było aż tak dużo.
— Ameryko, ile palców widzisz? – wycedził. Stany odwrócił się i naliczył jeden wyprostowany palec.
Środkowy.  

Płomyki i iskierkiWhere stories live. Discover now