• three

5.8K 272 59
                                    

— Agent Coulson — Stark przywitała się z delikatnym uśmiechem, kiedy przy barze na przyjęciu zauważyła tego samego mężczyznę, który zaczepił ją jakiś czas temu przed budynkiem Stark Industries. Nadal do końca nie wiedziała, co robiła na tym przyjęciu. Wiadomo – obecność Starków na ich własnej imprezie powinna być raczej obowiązkowa, ale była tak pochłonięta nowym projektem swojego brata, że zapomniała o połowie rzeczy, która ją otaczała. Chciała się wywinąć od tego bankietu, ale nie mogła, bo na takich wydarzeniach, czy spotkaniach, zawsze towarzyszyła Tony'emu. Poza tym to był całkiem dobry pretekst, by zamknąć buzię wszystkim plotkarzom, którzy uważali, że jej starszy brat ciągle nie doszedł do siebie po wydarzeniach z Afganistanu.

Kobieta wygładziła długą, czarną suknię, w której idealnie się prezentowała, a potem wzięła łyk szampana.

— Panno Stark, nie sądziłem, że będzie mnie pani pamiętać — odpowiedział jej mężczyzna, na co zareagowała krótkim śmiechem. Grace wiedziała, że za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, jak udało się Tony'emu uciec, ale jednocześnie jego towarzystwo było jej o wiele bardziej na rękę niż kogokolwiek ze zebranych na sali. Zwłaszcza, że Tony zniknął gdzieś z Pepper.

— Cieszę się, że mogłam pana zaskoczyć, agencie — oparła się o blat baru i zwróciła swoje spojrzenie na salę, obserwując wszystkich zebranych. Każdy z osobna chciał dobrać się do najgorętszych ploteczek jej rodziny, do ich fortuny, a co gorsze wskoczyć im do łóżka. Dlatego do tej pory nie potrafiła znaleźć odpowiedniego partnera, który nie skupiałby się na tym, że ma na nazwisko Stark.

— Wystarczy, Phil.

— Grace — wyciągnęła dłoń w jego stronę, którą ujął i delikatnie potrząsnął. — A więc, Phil... — uśmiechnęła się uroczo. — Kogo przekupiłeś, by dostać zaproszenie na bankiet? Wstęp na niego mają tylko nieliczni...

— Taka już moja praca — wyjaśnił, pochylając głowę nieco do przodu. Stark przez krótką chwilę miała wrażenie, że go onieśmiela. — Być wszędzie tam, gdzie powinienem być.

— To... dosyć odpowiedzialne — zająknęła się przez chwilę, zastanawiając się, czy ona sama nadawałaby się do pracy w jakiejś agencji wywiadowczej. Mimo, że posiadała pewne moce – cóż jej porwanie nie skończyło się tak pięknie i szczęśliwie jak wszyscy myśleli – tak nie potrafiłaby działać w taki sposób. Włamanie się do jakiegoś systemu i okłamywanie kogoś prosto w oczy, nie stanowiły dla niej żadnego problemu. Jednak była zbyt tchórzliwa, by tak po prostu walczyć w czyimś imieniu. — Jestem winna ci przeprosiny, Phil. Ostatnim razem, gdy się widzieliśmy, nie byłam zbyt uprzejma, a normalnie wcale się tak nie zachowuję. Tak, więc chcę cię przeprosić i proszę to docenić, bo takie słowa ze strony jakiegokolwiek Starka to prawie cud.

— Zapamiętam to sobie — mężczyzna skinął głową, jednak dziewczyna miała wrażenie, że w końcu zaczął rozluźniać się w jej towarzystwie, co zdecydowanie poprawiło jej humor, bo bez problemu mogła pociągnąć dalej ich wspólną rozmowę.

☆☆☆

— Widziałeś te zdjęcia? — Zapytał Tony, kiedy rodzeństwo znalazło się na świeżym powietrzu, przed wejściem do Disney Concert Hall, gdzie na schodach stał Obadiaha Stane. Brunet trzymał w dłoniach fotografie z Gulmiry, które zrobiono dzień wcześniej. Nie byłoby takiego zamieszania, gdyby nie to, że na zdjęciach widniały rakiety należące do Stark Industries w miejscu, gdzie w ogóle nie powinno ich być. Grace nigdy nie lubiła dziewczyn, które Tony sprowadzał do nich do domu, jednak ta reporterka okazała się bardziej przydatna i może odrobinę mądrzejsza od reszty. — O co tutaj chodzi?

GRACE STARK: ADVISER [1], iron manWhere stories live. Discover now