• twenty

3.8K 152 7
                                    

Styczeń 2013, Nowy Jork

Wszystko skończyło się dobrze z perspektywą na lepszą, szczęśliwszą przyszłość.

Był moment, kiedy serce Grace stanęło na kilka dobrych minut – gdy musiała patrzeć, jak jedna z jej przyjaciółek spada dwadzieścia metrów w dół. Wiedziała, że Pepper nie mogła przeżyć upadku z takiej wysokości, dlatego walka z Killianem była jeszcze bardziej zażarta. Grace miała zamiar się zemścić, bo to wszystko było jego winą. Jednak ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Pepper przeżyła, dzięki wirusowi, który zaaplikował w nią Killian, a potem było już tylko lepiej.

Tony wraz z małą pomocą swojej siostry wyleczył Potts, a Grace była pełna podziwu dla niego, kiedy sam zdecydował się poddać operacji. Przez tyle lat chodził z reaktorem łukowym w piersi, aż w końcu musiało dojść do takich wydarzeń w życiu, że podjął taką, a nie inną decyzję. Brunetka wiedziała, że do końca życia zapamięta ten moment wyczekiwania i niepewność, kiedy przez szybę spoglądała, jak lekarze wyjmują wszystkie odłamki pocisku z piersi Tony'ego. Miała nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała, tak bardzo zamartwiać się o życie swojego brata.

Cała willa w Malibu została doszczętnie zburzona i jedyną oznaką, że kiedykolwiek tam stał ich dom, był porysowany, zarośnięty, kamienny podjazd. Kiedy Grace stała na brzegu skały, a przed nią rozciągał się, tak bardzo znajomy widok, który towarzyszył jej prawie przez całe życie, wiedziała, że od tamtej pory wszystko się zmieni. Jedyną stałą, jakiej mogła być pewna to tego, że Tony zawsze będzie przy jej boku.

W końcu był Iron Manem, a ona była Reign. Najbardziej (prawie) doskonałe rodzeństwo na całym świecie.

— I tak nadal nie mogę przeżyć tej pięknej sukienki od Armaniego — westchnęła ciężko Grace, wchodząc do windy w Stark Tower. Nowy Jork po raz kolejny stał się jej domem i przyzwyczaiła się do tego. Koszmary o ataku na miasto nie zniknęły, a teraz jeszcze doszły te związane z Killianem i widokiem spadającej Pepper. Jednak było dobrze. Oczywiście, żałowała, że przez atak na willę straciła ponad połowę swoich ulubionych rzeczy... Nie tyczyło się to tylko ubrań, czy kosmetyków (za czym bardzo długo ubolewała), ale żałowała, że straciła wszystkie pamiątki, które trzymała. Zdjęciami się nie martwiła, bo już dawno wszystkie zeskanowała i wrzuciła na odrębną pamięć JARVISA, ale nadal pozostawał sentyment do wszystkiego, co wylądowało w Oceanie. I samochody! Co prawda to bardziej była kolekcja Tony'ego niż jej, ale miała wrażenie, że to ona bardziej żałowała takiej straty. Było jej przykro, kiedy myślała o tym, że już nigdy nie wsiądzie do swojego ulubionego, czerwonego Mustanga. Tony zdawał sobie sprawę z tego, że to była jego wina i chociaż Grace otwarcie nie pokazywała swojego niezadowolenia, tak było wiadome dla Tony'ego, że jest jej żal.

Brunetka odgarnęła swoje długie włosy na bok, spoglądając z podziwem na swój nowy zegarek, który zakrywał jej cienki opatrunek po poparzeniach, a który kupił jej Tony. Tak jak całą resztę zakupów, która miała dotrzeć do wieży w ciągu kilku najbliższych dni. Grace przez krótką chwilę było żal, że przez kilkanaście godzin wydali na nią więcej pieniędzy niż na najnowszy model ferrari i uważała, że przez całe swoje życie nie wydała takiej kwoty, mimo swojego zamiłowania do pięknych rzeczy, dochodząc do wniosku, że może czasami faktycznie była cholerną snobką.

— Której? — Zapytał Tony, maskując swoje znudzenie wielogodzinnymi zakupami. Grace uśmiechnęła się wesoło do swojego brata, podziwiając go za to, że po raz kolejny potrafił z nią wytrzymać tyle czasu na zakupach. Mimo tego, że lubił wspólne zakupy ze swoją siostrą, tak nadal był tylko facetem. Brunet ściągnął swoje przeciwsłoneczne okulary z nosa, a potem schował komórkę do kieszeni spodni i spojrzał na swoją siostrę z uwagę. — Nie przypominam sobie żadnej sukienki od Armaniego.

GRACE STARK: ADVISER [1], iron manKde žijí příběhy. Začni objevovat