Rozdział 18

5.7K 324 10
                                    

    Przygryzłam swoją wargę, czekając aż ktoś otworzy drzwi. Nie wiedziałam dlaczego, ale czułam się źle przez to, co wydarzyło się poprzedniego dnia, jakby to była moja wina. I właśnie przez to uczucie, musiałam przełknąć swoją dumę i zapukać do jego drzwi.

    Po 30 sekundach czekania, drzwi powoli się otworzyły i wychyliła się z niej nieznana  mi twarz.

    - Hej - odparł cicho ciemnowłosy chłopak z głupim uśmiechem na ustach - Ty musisz być Lorena, tak?

    Tylko mu przytaknęłam z uprzejmym uśmiechem. Domyślam się, iż to był właśnie współlokator Louis'a.

    - Cóż - kontynuował, a jego głos brzmiał magicznie głośniej tym razem - Obawiam się, że Louis jest teraz zajęty, a powodem jego nieosiągalności jest lalunia i-

    - Zach, ty głupi palancie, przestań tak pierdolić - usłyszałam znajomy, nieco ochrypły głos ze środka i uniosłam brwi na Zach'a.

    - Sorry - odparł, szczerząc się nawet bardziej niż przedtem - Po prostu uwielbiam tak pierdolić. - otworzył drzwi, powtarzając słowa Louis'a, wpuszczając mnie do środka.

    W tym pomieszczeniu nic się nie zmieniło od ostatniego razu, kiedy tam byłam, co miało miejsce jakoś z 10 dni temu. Ubrania, książki i kto wie co jeszcze, były wszędzie. Wyglądało to jakby ktoś tutaj otworzył puszkę Pandory. I sądziłam, że ten pokój ukazywał jak bardzo czułam się winna po poprzedniej nocy.

    - Kto to?  - zauważyłam Louis'a leżącego w swoim łóżku, zakrywającego oczy ramieniem. Momentalnie się uśmiechnęłam na ten widok, jednak uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił, kiedy zauważyłam bandaż i plastry tu i tam. Wow, było aż tak źle?

    Chciałam się zabawić, więc uklęknęłam bezdźwięcznie przy jego łóżku i przysunęłam usta do jego ucha, uważając, aby go nie dotknąć.

    - To ja, LeClerc. - szepnęłam głośno, cytując jeden z tekstów z mojego ulubionego komiksu i dostałam taką reakcję, jaką chciałam; Louis nagle podskoczył, patrząc na mnie z wielkimi oczami, siadając. Zamrugał i odetchnął, wypuszczając całe powietrze, jakie wstrzymywał. Nie potrafiłam powstrzymać się od śmiechu i wstałam; wyglądał jakby zgubił swojego szczeniaczka, a jego oczy były rozmiarów Słońca.

    - Myślisz, że jesteś zabawna, tak? - zanim zdążyłam odpowiedzieć, Louis złapał mnie za kolana i pociągnął w dół, sprawiając, iż siedziałam obok niego. Oczywiście cały czas ignorował  moje krzyki.

    Kiedy w końcu położył mnie na plecach, wspiął się i mnie zdecydowanie pocałował, podczas kiedy ja nie potrafiłam przestać się śmiać.

    - Hej! - zaprotestował, gdy się odsunął ode mnie - Co cię tak śmieszy? Aż tak zabawnie całuję? - zapytał się prawie dramatycznie, co sprawiło, iż zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej. Przecież te słowa brzmiały tak znajomo.

    - Nie - odetchnęłam, uspokajając się - Wcale tak nie myślę.

    Louis się uśmiechnął i zamierzał mnie ponownie pocałować, jednak przyłożyłam swój palec do jego ust, a ten uniósł brwi ku górze.

    - Ale wiesz, co mam na myśli? - brwi Louis'a podniosły się wyżej w odpowiedzi.

    - Myślę - spojrzałam w dół, gdzie część jego ciała była naga, co było dla mnie widoczne, zanim kontynuowałam - Myślę, że jeśli nie przestaniesz, to przyprawimy twojego kolegę o wzwód.

    - Hej! - krzyknął Zach, a ja z Louis'em zaczęliśmy się śmiać. - Wiedziałem, że to się kiedyś wydarzy. - mruknął do siebie, potrząsając głową, kiedy zniknął w łazience, tak sądzę.

Drama Class ~ tłumaczenie // L.T.Where stories live. Discover now