Rozdział 40

3.7K 247 9
                                    

Westchnęłam jak zamknęłam drzwi stopą i przeniosłam torby do salonu/kuchni. Kiedy włożyłam wszystko do lodówki i szafek, zaczęłam chodzić po mieszkaniu, szukając Louisa.

Musiałam przyznać, iż to nie był mój tydzień. Spędziłam 80% czasu będąc wkurzoną. A pozostałe 20% spałam.

Wróciłam właśnie ze sklepu z czterema torbami, a jego tutaj nie było, by otworzył mi drzwi. Przez całe pięć minut pukałam do drzwi i dzwoniłam dzwonkiem, kiedy ten drań zamknął je na klucz. I, który to już raz, znowu o nim myślałam.

Mój pokój i łazienka były puste. Więc został tylko pokój Caitlyn. Czułam się lekko zagubiona jak poszłam w stronę balkonu, żeby zobaczyć, czy nie wyszedł, by odetchnąć świeżym powietrzem, gdy ujrzałam na stole kartkę papieru.

Zatrzymałam się i wzięłam ją do ręki, zauważając własnoręczne pismo.

Poszedłem kupić sobie nowy telefon, będę za pół godziny.

Kocham Cię.

 

Usiadłam na najbliższym krześle i schowałam swoją twarz w dłoniach, czując jakbym miała się rozpłakać. I to byłby już drugi raz tego dnia.

Cokolwiek się wydarzyło, zawsze mówił, że mnie kocha. Mógłby to powiedzieć, wykrzyknąć, napisać, poruszać tylko ustami, wysłać mi wiadomość. Nawet, kiedy wyszłam do sklepu spożywczego powiedział to jak zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Właśnie to sprawiło, iż chciało mi się płakać; z jednej strony, byłam wściekła na niego i chciałam go zepchnąć ze schodów za każdym razem, gdy na nich stał, a z drugiej robił mi te wszystkie głupie rzeczy. Otwierał przede mną drzwi, gdziekolwiek byśmy szli. Robił mi śniadanie. Wczoraj nawet czekała na mnie gorąca kąpiel jak wróciłam ze swojej sezonowej pracy.

Był taki frustrujący, przez połowę czasu, nie wiedziałam, czy chciałam go uderzyć, czy też pocałować. Więc zazwyczaj wychodziłam... a teraz to. Ta krótka, pieprzona notka. Miałam ochotę go uderzyć za to, co mi robił.

Wzięłam głęboki wdech i wyprostowałam się, odwracając karteczkę na drugą stronę tak, iż nie mogłam jej się więcej przyglądać. Rozejrzałam się po mieszkaniu i zauważyłam coś, co widywałam bardzo często, gdy Caitlyn była tu ze mną; brudne naczynia, zaraz obok zlewu. Oh, na miłość boską.

Westchnęłam, będąc bardziej sfrustrowana niż dwie minuty wcześniej, podeszłam do talerzy i sztućców. Co trudnego jest w tym, by po zjedzeniu umyć naczynia?! Albo przynajmniej włożyć je do cholernego zlewu. Po to został stworzony.

Zacisnęłam usta w wąską linię i zaczęłam zmywać naczynia. Nigdy nie przeszkadzało mi wykonywanie domowych czynności, ale fakt był taki, że gdy on tak to tutaj zostawiał, wkurzało mnie bardziej niż powinno.

- Kochanie? - podskoczyłam, kiedy usłyszałam głos z przedpokoju, ale szybko się pozbierałam do kupy. Musiałam sprawiać wrażenie, żeby myślał, iż nie może do mnie dotrzeć. -  Lorena? - ponownie zawołał, jednak tym razem moich uszu dobiegł dźwięk kroków, co oznaczało, że byliśmy w tym samym pokoju. Przez jeden malutki powód, miałam ochotę rzucić naczynia do zlewu i uciec, krzycząc. Ale nie mogłam tego zrobić; to byłoby przeciw wszystkiemu, w co wierzę, gdybym zostawiła tak te garnki. Heh. - Nadal zamierzasz mnie ignorować? - zapytał się swoim zwykłym tonem jak od tyłu pocałował mój policzek - Okay. - mruknął.

Do teraz, przyzwyczaił mnie do nie rozmawiania z nim. Zabawne było to, że najpierw zadawał mi pytanie, a potem sam sobie na nie odpowiadał.

-  Mam coś dla ciebie. - w momencie, kiedy pomyślałam, że już nie usłyszę jego głosu, on przemówił. Jasna cholera.

Drama Class ~ tłumaczenie // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz